Dziadek Wnuka Dziadek Wnuka
979
BLOG

Przyszły ciężkie czasy dla Volkswagena w Polsce

Dziadek Wnuka Dziadek Wnuka Gospodarka Obserwuj notkę 9

Wczoraj wieczorem spotkałem się ze swoim przyjacielem dziennikarzem, który pracuje w Telewizji Polskiej. Opowiedział mi o tym, jak trochę przez przypadek trafił na konferencję prasową stowarzyszenia, które walczy w Polsce z Volkswagenem w ramach owej sławnej dieselgate. A ja, jak wiecie, motoryzacją się trochę ale nie za dużo interesuje, bo dużo bardziej interesujące dla mnie są historia i czasem wydarzenia bieżące. Z domu wychodzę już mało, więc gości i ich opowieści są dla mnie cennym źródłem informacji.

Volkswagena nie lubię, ale ta niechęć to chyba z powodu mojej doskonałej pamięci co do  historii tej firmy w czasie drugiej wojny światowej. Przymusowe zatrudnianie dziesiątek tysięcy Polaków, niewolnicza praca, tortury, wymuszenia, śmierć. Z tym mi się ta cała produkcja samochodów Volkswagenowych kojarzy. Podwaliny do założenia tego koncernu kładł przecież Adolf Hitler.

Wróćmy jednak do opowieści przyjaciela. Konferencja prasowa ma to do siebie, że poświęcona jest jakiemuś tematowi. I owa konferencja była poświęcona rzeczywiście, tematowi złożenia w sądzie powództwa przeciwko Volkswagenowi. Dostarczył on bowiem był do Polski 200 tysięcy samochodów z silnikami diesla, które trują na potęgę tlenkami azotu. Mówią, że 40 razy przekraczają normy więc te dwieście tysięcy to jakby osiem milionów truło. Problem ów nie dotyczy oczywiście tylko Volkswagena ale i jego innych samochodów, takich jak Audi, Skoda czy Seat. Ale nie to było tematem opowieści.

Otóż, jak powiada mój serdeczny przyjaciel, w mediach poszły materiały, dziennikarze się przejęli, po konferencji kilka godzin grilowano Volkswagena w telewizorach, radiach i gdzie się dało. Nawet telewizja Trwam ponoć była (może rząd w końcu porzuci te swoje Skody). Aż tu do Polskiej Agencji Prasowej, do koleżanki zresztą owego mojego przyjaciela, spływa oświadczenie z Poznania, gdzie Volkswagen ma swoją siedzibę. I tam w tym oświadczeniu, co to możecie sobie sami przeczytać teraz, niejaki Tomasz Tonder  pijarowo odpowiada. (Panie Tomaszu, ja Pana szczerze podziwiam!

Pożartowialiśmy, że rzecznik Volkswagena jak rok milczał od afery dieselgate (zresztą o czym on ma mówić, jak Volkswagen w sprawie afery nic nie zrobił prawie?), to teraz wykazał się refleksem lepszym niż ów sławny leniwiec z Zoopolis, którą to scenę moja wnuczka mi regularnie pokazuje w youtube i się zaśmiewa. Parafrazując, pan Tomasz to człowiek błyskawica. Masz jakąś sprawę a on już ją... skomentuje.

Ale ja też nie o tym chciałem. Przyjaciel mnie uświadomił, że owo stowarzyszenie, o długiej nazwie, walczące przeciwko, nie tylko wzburzyło krew w rzeczniku prasowym a zapewne i w zarządzie Volkswagena w Polsce, ale zrobiło najprzedniejszy dowcip jaki zrobić mogło. Mądrze wybrali datę. Ci, co interesują się motoryzacją wiedzą, że we Francji wczoraj zaczęły się wielkie targi motoryzacyjne. I wedle mojego telewizyjnego przyjaciela na tych targach Volkswagen pokazywał jakowyś pojazd co to go mają wyprodukować za 5 lat i on już nie trujący diesel ale czysty elektryczny ma być. A tu cały misterny plan, by cały dzień media się zachwycały elektrycznym Volkswagenem legł w gruzach, bo jako żywo mówili i w radiu i w telewizji o aferze. Bo i prokuratura polska w końcu sprawą zająć się miała i zajęła. Volkswagenowi gorąco się w Polsce robi.

Pogadaliśmy do późna w nocy, osuszyliśmy butelczynę przedniego wina z Hiszpanii i rozstaliśmy się w zgodzie najlepszej, podśmiewając się z dowcipów i wspominając te, które Polacy potrafili Niemcom wywinąć w czasie II Wojny Światowej. Jedźcie sami do Niemiec!  

 

Dziadunio

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka