dzida dzida
1635
BLOG

Tomasz Machała, czyli dylematy dziennikarza - syna posłanki PO

dzida dzida Polityka Obserwuj notkę 2

Zastanawiałem się kiedyś jak to sytuacja gdy jest się czynnym dziennikarzem, zajmującym się aktywnie sprawami politycznymi a osoby, których pracę przychodzi recenzować to najbliższa rodzina.

Myślę o tym w kontekście przypadku redaktora Tomasza Machały, który - nie jest to chyba tajemnicą - jest synem obecnej posłanki PO pani Joanny Fabisiak. Pan Machała pracuję w Telewizji Polsat jako reporter sejmowy, ma też swoją miejsce w tygodniku "Wprost", gdzie przeprowadza wywiady dla periodyku Tomasza Lisa.

O pracy red. Machały mam zdanie krytytyczne. W mojej prywatnej segmentacji dziennikarzy umieściłem go w grupie którą nazwałem "Publicyści-banaliści"

To tacy przedstawiciele IV władzy, którzy od wielu lat zajmują się wypisywaniem lub wygadywaniem banałów, odkrywaniem odkrytego, formułowanie diagnoz oparych o płytką obserwację albo budowaniem piętrowych analiz i wniosków opartych o jakieś stwierdzenia sofizmatyczne, albo zwykłą propagandę lub obiegowe opinie. Słowem - zajmują się głównie wyrabianiem wierszówki czy wypełnianiem czasu antenowego (tudzież podrywaniem pogodynek - co niektórzy). Ich "tfurczość" można sobie z czystym sumieniem darować, bez żadnego uszczerbku dla umysłu - nie potrafie przytoczyć żadnego tekstu, czy sformułowania w którym błysneliby jakąś zaskakującą tezą godną uwagi.

Redaktor Machała nie wyróżnia się - według mojej subiektywnej opinii - jakąś przesadną odwagą dziennikarską. Przedstawiciele władzy mogą czuć się u niego chyba raczej bezpiecznie, nie spodziewam się, że jest w stanie zadać Premierowi Tuskowi jakieś zaskakujące pytanie, przygwoździć błyskotliwą tezą. Raczej podąża z nurtem, niż wbrew - co dla dziennikarza jest rekomendacją trochę słabą. Według mnie jest więc dość sprawnym rzemieślnikiem pracującym w jednej ze stacji, jednym z wielu "wioślarzy" (jak to się mówi w corpo),  lepszym niż jego koleżanka Ziętkiewicz, może mniej wyszczekany jak koleżanka Gawryluk, mniej drewniany niż kolega Gugała, znacznie mniej narcyzowaty niż szef tygodnika w którym umieszcza wywiady. Ot polski statystyczny wyrobnik medialny.

Oczywiście nie mam żadnych podstaw, aby zarzucić redaktorowi Machale, że pracę i pozycję zdobył dzięki protekcji mamy (choć "Polsat" uchodził - przynajmniej w czasach kiedy ja w nim pracowałem - za firmę "prorodzinną" - stąd pewna ilość osób o dziwnych zawodach jak np. taksówkarz na kierowniczych stanowiskach - ale to dane sprzed wielu lat, może dzisiaj jest już inaczaj?) bo interesuję mnie coś zupełnie innego. Nie jest to także jego wina, że mama para się takim zawodem, który może potencjalnie stanowić konflikt interesów - zważywszy na

Po prostu zastanawiam się w jaki sposób zachowałby się redaktor Machała, gdyby dotarł do informacji, które mogłyby mocno uderzyć w formację polityczną, którą reprezentuję osoba z jego najbliższej rodziny. Czy zdecydowałby się opublikować tą informację czy raczej wrzucić do zamrażalki? Czy poświęciłby jedno, aby umocnić drugie (mówię o sprawach rodzinnych i etosie dziennikarza - tak, tak istnieje coś takiego).

Ciekawe, ciekawe...

P.S. Potencjalnie protestującym lemingom i "mapetom" (Młody AsPirujący plaTformers), spieszę odpowiedzieć, że każdy dziennikarz jako przedstawicielowi władzy (IV władzy) powinnien być przygotowany na to, że jego praca i powiązania osobiste podlega pewnej ocenie publicznej - uważam, że w stopniu nie mniejszym niż polityka. Jeśli więc nie bulwersują ich różnego rodzaju wyciąganie powiązań panujących w jednej rodzinie (np. Kaczyńskich) to nie powinni się naindyczać w tej sytuacji.

-------------

ZOBACZ TAKŻE: "Subiektywna segmentacja dziennikarzy"

http://dzida.salon24.pl/219929,subiektywna-segmentacja-dziennikarzy

dzida
O mnie dzida

Staram się pisać krótko. Nie zawsze wychodzi.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka