E.B E.B
225
BLOG

Cichociemni AK

E.B E.B Kultura Obserwuj notkę 5

Pomysł stworzenia jednostek powietrznodesantowych na świecie narodził się w końcowym okresie I wojny światowej. Początki polskiego spadochroniarstwa wojskowego sięgają lat dwudziestych XX wieku. W 1936 r. w Legionowie odbyły się pierwsze cztery kursy dla instruktorów spadochroniarstwa, a pierwszy wojskowy kurs spadochronowy zorganizowano w 1937r. Rok później przystąpiono do szkolenia spadochroniarzy na potrzeby oddziałów specjalnych, dywersyjnych. Dalsze prace przerwał wybuch wojny 1 września 1939 r. Dopiero na emigracji we Francji pierwotna idea przybrała postać konkretnych działań Sztabu Komendanta Głównego Związku Walki Zbrojnej (KG ZWZ) gen.broni Kazimierza Sosnkowskiego oraz mjr. dypl. Włodzimierza Mizgiera-Chojnackiego i grupy entuzjastów nowoczesnego spadochroniarstwa. Gen. Sikorski polecił: „Zorganizować do dyspozycji gen. Sosnkowskiego stałą tajną komunikację lotniczą z głównymi centrami okupowanego Kraju (Lwów, Warszawa, Kraków i – ewentualnie, jeżeli możliwe, i Poznań)”.


Twórcami i ojcami powstania idei „Cichociemnych” byli dwaj saperzy, oficerowie Wojska Polskiego i przyjaciele ze szkoły Korpusu Kadetów nr 2 w Modlinie: kpt. Maciej Kalenkiewicz, hubalczyk, oraz kpt. Jan Górski, którzy po klęsce wrześniowej znaleźli się w grudniu 1939 roku we Francji.


Opracowali oni projekty łączności z okupowaną Polską drogą powietrzną poprzez tajne lądowanie lub skoki ze spadochronem. Myśl o usprawnieniu łączności z Paryżem, gdzie miały siedziby rząd Rzeczypospolitej i Naczelne Dowództwo Polskich Sił Zbrojnych nurtowała również ZWZ w kraju.



Po kapitulacji Francji 22 czerwca 1940 roku i przybyciu rządu RP do Wielkiej Brytanii w drugiej połowie czerwca 1940 r. nastąpiło zintensyfikowanie prac organizacyjnych Sztabu NW PSZ, zapoczątkowanych we Francji, dla zapewnienia pomocy dla armii podziemnej w kraju oraz utrzymania łączności kurierskiej i lotniczej.

20 czerwca 1941 r. gen. Sikorski ustanowił Znak Spadochronowy – pikującego orła wg projektu artysty grafika Mariana Walentynowicza. W czasie uroczystości powiedział m.in.:


„Gdy przyjdzie odpowiednia chwila, jak orły zwycięskie spadniecie na wroga i przyczynicie się pierwsi do wyzwolenia naszej Ojczyzny […]. Wzywam Was do dalszej wytrwałej pracy, która przyniesie wolność Polsce, a Wam zaszczyt powrotu do niej pierwszymi”.


Nazwa „Cichociemni” przyjęła się w środowisku żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w Wielkiej Brytanii. Miała ona nawiązywać do specyfiki działań ochotników służących w tej niezwykłej w dziejach WP „formacji” – w ciszy i ciemnościach.

Tymczasem w walczącym kraju brakowało specjalistów – potrzebni byli oficerowie przeszkoleni w łączności, broni pancernej, wywiadzie, lotnictwie, a przede wszystkim dywersanci do walki bieżącej (w Związku Odwetu i „Wachlarzu”, a później Kedywie i partyzantce).


29 czerwca 1940 r. w miejsce KG ZWZ na obczyźnie, którą rozwiązano, powstał w strukturze Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie samodzielny Wydział Krajowy, tj. Oddział VI zwany również Specjalnym. Początkowo Oddział VI podlegał gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu, który nadzorował całość pracy krajowej, a od 25 lipca 1941 r., po przesileniu rządowym – kolejnym szefom Sztabu NW.

Zadaniem Oddziału było przede wszystkim utrzymanie łączności pomiędzy Naczelnym Wodzem a Komendantem Głównym Armii Krajowej, administrowanie funduszami Armii Krajowej oraz współpraca z pozostałymi oddziałami SNW we wszystkich sprawach dotyczących AK, a także utrzymanie łączności lotniczej z Krajem, we współdziałaniu z brytyjskim Special Operations Executive (SOE, Kierownictwo Operacji Specjalnych), powstałym decyzją Winstona Churchilla z 19 lipca 1940. Zadaniem SOE było prowadzenie tajnych akcji dywersyjnych i propagandowych przeciwko Niemcom, w tym sabotażu przemysłowego i wojskowego, strajków, podburzania robotników i likwidacji kolaborantów. Według słów Winstona Churchilla SOE miało „podpalić Europę!”. Już latem 1940 r. rozpoczęła działalność sekcja polska SOE. Jej dowódcą został kpt./ppłk Harold Perkins, znający doskonale język polski i polskie środowisko, gdyż przed wojną prowadził w Bielsku (obecnie Bielsko- Biała) fabryczkę tekstylną. Ze wszystkich narodowości, które przebywały wówczas na Wyspach Brytyjskich, tylko Polacy zachowali prawo do własnego kodu w łączności radiowej (szyfry), swoją sieć radiową, nie kontrolowano ich przesyłek, a nawet otrzymali bazy, ułatwienia treningowe i samoloty. Dysponowali własną służbą ekspedycji i odbioru zrzutów. Anglicy nie nadzorowali też działalności przyszłych „zrzutków” – nie znali ich nazwisk, a nawet pseudonimów. Rekrutacją odpowiednich ludzi zajmował się Oddział VI Specjalny Sztabu Naczelnego Wodza. Poszukiwano młodych ochotników, o dobrej kondycji fizycznej, inteligentnych, przedsiębiorczych, karnych, świadomych ryzyka, umiejących zachować tajemnicę, a więc twardych, odważnych, w tym również przysłowiowych „zabijaków”, ale o wysokim morale. Niezbędni byli również oficerowie sztabowi, nawet w podeszłym wieku. Takim wymogom musiał sprostać przyszły cichociemny.


Koordynatorem zrzutów zajmował się mjr dypl. Jan Jaźwiński, początkowo jako szef Samodzielnego Referatu „S”, a od 4 maja 1942 do stycznia 1944 jako szef Wydziału Specjalnego w Oddziale VI Sztabu Naczelnego Wodza. Oddział VI (Specjalny) zajmował się rekrutacją i wyszkoleniem w ok. 30 specjalnościach odpowiedniej kadry wszechstronnie przygotowanej do prowadzenia dywersji, łączności, wywiadu i innych form walki konspiracyjnej w kraju. Przed skokiem składali przysięgę Cichociemnych oraz przysięgę Armii Krajowej. Zrzucano ich (podobnie jak zaopatrzenie, tj. broń, amunicję, materiały wybuchowe, sprzęt łącznościowy, różne materiały specjalne, medykamenty, umundurowanie i pieniądze) wg zapotrzebowania KG AK, a po skoku otrzymywali przydział w strukturach Armii Krajowej. Oddział VI był później traktowany jako część składowa Armii Krajowej a jego pracownicy składali przysięgę zgodnie ze słowami Roty AK. W latach 1940–1944 Oddział VI z niewielkiej komórki liczącej dziewięciu oficerów i czterech pracowników cywilnych rozwinął się w swoim szczytowym momencie do stanu 42 oficerów i 11 urzędników. Dysponował w terenie: Główną Bazą Przerzutową, stacjami wyczekiwania dla skoczków, odpowiednimi komórkami organizującymi system podstawowego kursu oraz rozszerzonego i specjalistycznego szkolenia, bazami i placówkami łączności lądowej.


Pod koniec października 1940 r. w brytyjskim ośrodku spadochronowym w Ringway koło Manchesteru zorganizowano pierwszy polski kurs spadochronowy.

Trwał dwa tygodnie i ukończyło go 12 uczestników, wśród nich mjr dypl. Jan Jaźwiński, organizator lotniczych przerzutów do Polski, kpt. dypl. Maciej Kalenkiewicz i kpt. dypl. Jan Górski, współtwórcy Cichociemnych.

Później ośrodek ten rozwinął się i z udziałem polskich instruktorów szkolił na kursach spadochronowych żołnierzy różnych narodowości. Wykorzystywano tu oryginalną polską metodę szkolenia spadochronowego polegającą między innymi na korzystaniu ze specjalnych wież spadochronowych, opracowaną jeszcze w Polsce przed wybuchem wojny. Od 1 marca 1941 spadochronowe kursy organizowano także w polskim ośrodku spadochronowym Brygady Spadochronowej w Largo House pod Leven w Szkocji zwanym „małpim gajem”, a od stycznia 1944 także w polskiej bazie nr 10 w Ostuni k. Brindisi we Włoszech. Polscy instruktorzy z kadry oficerskiej Brygady Spadochronowej mieli ogromny udział w projektowaniu nowych metod szkolenia. W Inverlochy Castle koło Fort William w Szkocji powstał kurs dywersyjny a w Briggens kurs walki konspiracyjnej.

Ostatnim etapem szkolenia zasadniczego był tzw. kurs odprawowy – przechodzili go wszyscy, którzy mieli odlecieć do Polski. W tym czasie zaprzysięgano skoczka na Rotę ZWZ/AK. Składał on również inną, specjalną przysięgę o zachowaniu  tajemnicy, a jej tekst sygnował własnoręcznym podpisem. 

Początkowo kurs odprawowy odbywał się w ośrodku szkoleniowym w Londynie, potem – od 1 czerwca 1942 r. – w słynnym Audley End, który był również stacją wyczekiwania przed odlotem do kraju, a następnie w Michley koło Newport. Dokumenty osobiste dla każdego (metrykę chrztu, kenkartę, ausweis) przygotowywała komórka legalizacyjna Sztabu NW. Jednym z najważniejszym elementów były „lewe” nazwisko i dwa pseudonimy.

Po kursach zasadniczych następowało szkolenie w zakresie wybranej specjalności  oraz szkolenie uzupełniające w grupach: sabotażu i dywersji, wywiadu,  łączności, pancerno-motorowej i lotniczej. Przyszłych skoczków kierowano też czasem na dwutygodniowe szkolenie z zagadnień informacyjno-wywiadowczych, obejmujące posługiwanie się szyframi, podrabianie dokumentów, używanie atramentu sympatycznego, stwierdzanie autentyczności dokumentów, pieczątek, jak też podrabianie kluczy i zacieranie za sobą śladów. Niekiedy po różnych kursach przyszłych konspiratorów wysyłano w góry północnej Szkocji – Grampiany, na kurs narciarski.  

W 1941 r. uruchomiono w Londynie polską szkołę oficerów wywiadu pod kryptonimem „Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej”.


Od 1944 r. szkolenie kandydatów na cichociemnych, w uproszczonym i przyspieszonym trybie, prowadziły specjalne stacje szkoleniowe (ośrodki szkolenia spadochronowo-dywersyjnego) w Palestynie (w Ramat David i Hajfie) oraz we Włoszech (w Ostuni), gdzie mieściła się baza nr 10 (krypt. „Impudent”). 23 marca 1944 r. została powołana baza „Capri”, organizująca łączność kurierską

do kraju i przerzut polskich spadochroniarzy na Bałkany.

Na stacjach wyczekiwania przebywali skoczkowie całkowicie już przygotowani  do służby podziemnej. „Zrzutkowie” otrzymywali adresy i hasła dwóch punktów kontaktowych, na które należało się zgłosić w Warszawie: pierwszy adres – główny, drugi – zapasowy. Wylot odbywał się z lotniska w Tempsford pod Londynem, a od 1944 r. – w Campo Casale koło Brindisi we Włoszech. 

Na lotnisku odbywała się ostatnia odprawa z udziałem wysokich oficerów Oddziału VI. Samoloty leciały do placówek odbiorczych znajdujących się w okolicach Warszawy i na Kielecczyźnie. Początkowo trasa z Wielkiej Brytanii prowadziła nad Holandią i na południe od Berlina, potem nad Danią i Szwecją a z Włoch nad Jugosławią i Węgrami. Za odbiór w kraju była odpowiedzialna komórka odbiorcza Oddziału V Komendy Głównej ZWZ-AK o kryptonimie „Syrena”.

.Pierwszy skok bojowy na teren kraju odbył się w nocy z 15 na 16 lutego 1941 r.

Z Wielkiej Brytanii wystartował samolot RAFu z pierwszą grupą Cichociemnych, którzy zostali zrzuceni na teren okupowanej Polski. Na jego pokładzie znalazło się trzech polskich skoczków: kpt. Stanisław Krzymowski („Kostka”), por. Józef Zabielski („Żbik”) oraz kurier polityczny Czesław Raczkowski („Włodek”). Była to operacja „Adolphus”,która przetarła szlak następnym akcjom. Nie obyło się bez problemów. Przez pomyłkę zrzutu dokonano 138 km od planowanego miejsca, a Józef Zabielski „Żbik” został ranny. Udało im się jednak dotrzeć do Warszawy.


W czterech sezonach operacyjnych: okres próbny - od nocy 15/16 lutego 1941 do kwietnia 1942, Intonacja – od sierpnia 1942 do kwietnia 1943, Riposta – od sierpnia 1943 do lipca 1944 oraz Odwet – od sierpnia do 28/29 grudnia 1944 roku zrzucono do kraju 316 Cichociemnych w tym jedną kobietę Elżbietę Zawacką ps. Zo oraz 28 kurierów do Delegatury Rządu . Dziewięciu zginęło przed dotarciem do celu: trzech poniosło śmierć z powodu rozbicia się samolotu u wybrzeży Norwegii, trzech innych zostało zestrzelonych nad Danią, a trzem skoczkom nie otworzyły się spadochrony.


 W czasie wojny zginęło 103 Cichociemnych, zaś dziewięciu zostało zamordowanych przez władze komunistyczne w powojennej Polsce. Ci, którym udało się przeżyć i pozostali w Polsce, niemal do końca rządów komunistycznych milczeli o swojej przeszłości. 91 Cichociemnych brało udział w Powstaniu Warszawskim. Zginęło 18.

Kursy w Anglii ukończyło 605 skoczków, a do zrzutu wyznaczono 579. Wielu więc nie zobaczyło już swojej Ojczyzny, dla której chcieli walczyć.

W czasach PRLu starano się wymazać ich z kart historii i dziejów oręża polskiego. Dopiero w 1980 r. z inicjatywy Zespołu Historycznego Cichociemnych odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą zamordowanym i poległym 110 żołnierzom CC, w kościele p.w. św. Jacka w Warszawie przy ul. Freta 10.


Od 1990 roku władze państwowe, jak i liczne podmioty społeczne i samorządowe rozpoczęły upamiętnianie dziejów tej zapomnianej formacji i losów poszczególnych skoczków. W połowie lat dziewięćdziesiątych XX w. Jednostka Wojskowa GROM otrzymała imię Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej, a rok później JW 2305 wręczono sztandar, którego ojcem chrzestnym był CC mjr Bronisław Czepczak-Górecki. 15 maja 2005 r. na terenie stacjonowania JW GROM odsłonięto pomnik poświęcony podniebnym bohaterom. 7 października 2013 r. w Warszawie, w pobliżu Sejmu RP, odsłonięto pomnik Cichociemnych Spadochroniarzy AK.

O cichociemnych powstały również filmy dokumentalne i fabularny „Czas honoru”. Wiele drużyn harcerskich i szkół przyjęło ich imię. W wielu miastach imieniem cichociemnych nazwano ulice, ronda, skwery i place. Do Cichociemnych należał słynny partyzant ziemi świętokrzyskiej mjr. Jan Piwnik ps. Ponury.

W tym roku obchodzimy 80 rocznicę pierwszego zrzutu Cichociemnych do Polski. Oddając im hołd pod pomnikiem Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej w Warszawie, min. Kasprzyk powiedział:

„Cichociemnymi byli ci najdzielniejsi, którzy mieli kierować w kraju walką z okupantem niemieckim i sowieckim, a później, jak się okazało, również komunistycznym. Wśród nich byli przedwojenni zawodowi oficerowie, a także oficerowie rezerwy, zmobilizowani w 1939 roku. Można więc powiedzieć, że Cichociemni byli grupą reprezentującą wszystkie przedwojenne profesje i zawody; to była elita polskiego społeczeństwa.”




https://ipn.gov.pl/pl/publikacje/ksiazki/137812,Cichociemni-19411945-W-80-rocznice-pierwszego-skoku-bojowego-do-Polski.html


http://elitadywersji.org/wp-content/uploads/2021/02/Ryszard-Zajac_Errata-do-publikacji-IPN.pdf



http://www.muzeumwp.pl/aktualnosci/1248,80-rocznica-pierwszego-zrzutu-8222-cichociemnych-8221-1941-2021.php

E.B
O mnie E.B

Konstytucja RP  Art.14 Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu. Mam na imię Ewa. Na moim blogu można zamieszczać opinie niekoniecznie zgodne z moimi, pod warunkiem zachowania ogólnie przyjętych norm obyczajowych. Oczywiście mam swoje poglądy, ale blogowanie dla mnie, to swobodna wymiana myśli, możliwość dyskusji, formowanie swoich poglądów w zderzeniu z poglądami innych. Wolność nie tylko "krzyżami się mierzy"......

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura