Julia Tymoszenko. Źródło: tymoshenko.ua
Julia Tymoszenko. Źródło: tymoshenko.ua
Eastbook.eu Eastbook.eu
753
BLOG

Za kulisami procesu Julii Tymoszenko

Eastbook.eu Eastbook.eu Polityka Obserwuj notkę 2

Sprawa sądowa wytoczona byłej premier Julii Tymoszenko ogniskuje na sobie uwagę niemal całej opinii publicznej na Ukrainie. Jak się jednak wydaje, proces ten to nie tylko wewnętrzna rozprawa władzy z opozycją. Za kulisami „sprawy Tymoszenko” rozgrywane są bowiem interesy wykraczające poza domowe podwórko ukraińskiej sceny politycznej.

Trybun ludowy

Proces nad byłą premier Julią Tymoszenko jest jednym z głównych tematów niemal wszystkich serwisów informacyjnych na Ukrainie. Informacje o przebiegu rozprawy nie schodzą z czołówek gazet, zaś kolejne awantury w kijowskim sądzie są relacjonowane na żywo przez ukraińskie kanały informacyjne. „Procesowe show” skupia uwagę opinii publicznej zresztą nie tylko na Ukrainie, ale i również poza jej granicami. Zaniepokojenie sposobem przeprowadzenia rozprawy oraz śledztwa w sprawie byłej premier wyraziły niedawno władze Stanów Zjednoczonych oraz Unii Europejskiej. Sam proces nie jest jednak tylko medialnym przedstawienie będącym uatrakcyjnieniem letniej ramówki kanałów informacyjnych w trakcie politycznego sezonu ogórkowego na Ukrainie.

Już pierwsze dni procesu nad Tymoszenko pokazały, że była szefowa rządu i była kandydatka na prezydenta otrzymała w prezencie od władzy trybunę do politycznych manifestacji. Pozbawiona politycznych oponentów na sali rozpraw umiejętnie wykorzystuje tłumnie zebranych dziennikarzy dla budowy odpowiedniej narracji toczącego się nad nią procesu. Tymoszenko już w trakcie Pomarańczowej Rewolucji dała się poznać jako znakomity trybun z łatwością zjednujący sobie przychylność tłumów protestujących na Majdanie Niepodległości. Jej ówczesna popularność osiągnęła wówczas apogeum, co zmusiło Wiktora Juszczenkę, już wówczas niechętnego Pomarańczowej Księżniczce, do mianowania jej na stanowisko premiera.

Pozostawienie Tymoszenko w sali rozpraw pełnej przedstawicieli mediów z dość topornie i spolegliwie wykonującym swoje obowiązki sędzią może się wydawać zagraniem nie tyle nieroztropnym i ryzykownym, co wręcz samobójczym. Choć przewidywanie i polityczna intuicja nie są cechami, które jednoznacznie kojarzą się z osobą Wiktora Janukowycza, to nie może on przecież nie pamiętać, że droga Żelaznej Julii na polityczny szczyt rozpoczęła się właśnie od procesów sądowych. Polityczna wojna pomiędzy Julią Tymoszenko i byłym prezydentem Leonidem Kuczmą, który zdobył się na osadzenie swojej nieprzyjaciółki w więzieniu, skończyła się zmuszeniem go do oddania władzy i osobistego stawienia się przed oblicze sprawiedliwości.

 Rosyjski szantaż

Wydawać by się zatem mogło, że ekipa prezydenta Janukowycza w swoim dążeniu do utwierdzenia władzy popełnia błąd swojego politycznego spadkodawcy – Leonida Kuczmy. W całej sprawie istotny jest jednak akt oskarżenia, jaki został przedstawiony liderce opozycji. Po dojściu Janukowycza do władzy obwiniano Tymoszenko o dopuszczenie się wielu czynów niezgodnych z prawem w okresie jej premierostwa, m.in. o niecelowe wykorzystanie pieniędzy z budżetu państwa uzyskanych z tytułu sprzedaży kwot emisyjnych dwutlenku węgla. Ostatecznie zdecydowano jednak, że przeciwko byłej premier zostanie wysunięte oskarżenie dotyczące kontraktów gazowych podpisanych przez nią na początku 2009 r. z premierem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem. Mając na uwadze toczące się obecnie ukraińsko-rosyjskie rozmowy na temat renegocjacji umów gazowych oskarżenie to nie zostało użyte przypadkowo. Proces sądowy w zamyśle organizatorów ma bowiem uderzyć nie tylko w samą Tymoszenko, ale także w premiera Putina.

Ukraińska prokuratura prowadzi śledztwo nie tylko w zakresie przekroczenia uprawnień przez byłą premier. Stawia również pod znakiem zapytania sam proces osiągania porozumienia w sprawie dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę. Prokurator wskazuje, że ukraińska premier nie miała prawa podpisywać umowy i jednocześnie daje do zrozumienia, że mogło to być wynikiem szantażu ze strony rosyjskiej. W trakcie przewodu sądowego może zatem wyjść na jaw, że rosyjski premier przy podpisywaniu umów z Ukrainą dopuścił się szantażu dysponując jakimiś środkami nacisku na Julię Tymoszenko. Rezultatem tych działań będzie więc nie tylko dyskredytacja Tymoszenko, jako podatnej na rosyjskie wpływy, ale również rosyjskiego premiera stosującego podstępną politykę.

„Bułgarski scenariusz”

Fakt, że śledztwo przeciw Tymoszenko zostało wszczęte na dzień przed kwietniową wizytą Putina w Kijowie oraz informacje, jakie pojawiły się wówczas w mediach, że zostanie on wezwany do złożenia wyjaśnień przed ukraińskim sądem w sprawie umów gazowych, mogą być zatem celowymi działaniami władz Ukrainy. Ukraiński serwis informacyjny, Zerkalo Nedeli, nazwało ten plan „bułgarskim scenariuszem”, który Kijów zamierza zrealizować w rozmowach z gazowym monopolistą. Określenie to wywodzi się stąd, iż swego czasu bułgarskie władze doprowadziły do renegocjowania i podpisania nowego kontraktu z Rosją, uznając poprzednią umowę za nieprawomocną z powodu naruszenia procedury nawiązywania umów międzynarodowych przez poprzedni rząd w Sofii. Podobny efekt będzie zapewne starała się uzyskać ekipa Wiktora Janukowycza w trakcie negocjacji z Moskwą w sprawie ceny za gaz dla Kijowa.

Prawdopodobnymi twórcami tej strategii jest grupa „RosUkrEnergo”, na czele której stoi Dmytro Firtasz (więcej na ten temat tutaj). Umowa gazowa Tymoszenko – Putin z 2009 roku pozbawiła wówczas spółkę Firtasza intratnych kontraktów i wyeliminowała ją z rynku gazowego na Ukrainie. Powodów do zemsty na obu politykach zatem nie brakuje, zaś powodzenie w rozmowach ws. umowy gazowej z Rosją z pewnością umocni wpływy tej grupy w strukturach władzy. Ostatnie konsultacje przedstawicieli grupy „RosUkrEnergo” z Wiktorem Janukowyczem potwierdzają, że poczynania sądu w sprawie Tymoszenko nie będą pozostawione bez kontroli władzy.

Czy sojusz ponad podziałami?

Plan upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu – usunięcia Tymoszenko z polityki i dyskredytacja Putina – niesie ze sobą spore ryzyko. Rosyjski premier wciąż pozostaje szefem rządu gazowego monopolisty, który może dowolnie dyktować ceny ukraińskiemu partnerowi. Tymoszenko zaś może znacznie szybciej niż spodziewają się tego członkowie ekipy Janukowycza skupić uwagę medialną i zdobyć wystarczające poparcie, by znów stanąć na czele masowych protestów przeciwko władzy.

Sytuacja może tym bardziej okazać się niekorzystna dla osób rezydujących przy ul. Bankowej w Kijowie, gdyż niewykluczone jest, iż obie „ofiary” planu Janukowycza i Firtasza połączą swoje siły. Obaj potencjalni sojusznicy mają wiele do wygrania: Tymoszenko walczy, by być albo nie być w polityce, zaś ewentualne ustępstwa Ukrainy wobec Rosji mogą się bardzo przydać Putinowi w drodze do reelekcji na stanowisko prezydenta. Julia Tymoszenko niejednokrotnie już pokazała, że jej europejskość dobrze wypada jedynie w sferze deklaratywnej i że nie ma skrupułów wobec zawierania nawet najbardziej kompromitujących sojuszy. Władimir Putin zaś z pewnością bardzo chciałby powetować sobie stratę wizerunkową, jaką poniósł w związku z wydarzeniami Pomarańczowej Rewolucji i zagrać na nosie oczarowanym urodą ukraińskiej opozycjonistki europejskim i amerykańskim kolegom.

Krzysztof Nieczypor

Tekst ukazał się na stronie Eastbook.eu - portalu o Partnerstwie Wschodnim

 

Zobacz galerię zdjęć:

Proces Julii Tymoszenko. Źródło: tymoshenko.ua
Proces Julii Tymoszenko. Źródło: tymoshenko.ua Julia Tymoszenko i Władimir Putin. Źródło: kremlin.ru Wiktor Janukowycz. Źródło: flickr.com. Autor: Pavol Frešo Dmitrij Miedwiediew, Władimir Putin i Julia Tymoszenko. Źródło: kremlin.ru. Autor:Presidential Press and Information Office
Eastbook.eu
O mnie Eastbook.eu

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka