Eastbook.eu Eastbook.eu
2339
BLOG

Ukraina: Samochodem do Kijowa na Euro 2012

Eastbook.eu Eastbook.eu Rozmaitości Obserwuj notkę 8

 

W losowaniu UEFA udało mi się kupić bilety na mecz Euro 2012 Francja-Szwecja, który odbył się 19 czerwca na Stadionie Olimpijskim w Kijowie. Do ostatniej chwili wahaliśmy się z Anią, czy jechać. Biletów na samolot już dawno nie było, nie uśmiechała nam się także powolna podróż pociągiem. Dodatkowo odstraszały pogłoski o drogich noclegach.  Jednak szybki kontakt ze znajomymi w Kijowie przybliżył wizję darmowego noclegu, a nasz samochód zgodził się nas zawieźć. Raz kozie śmierć.

Ukraina - droga nr E 40, autor Anna Woźniak, źródło,: flickt.com
Ukraina - droga nr E 40, autor Anna Woźniak, źródło,: flickr.com

Podróż na Euro 2012 do Kijowa

Celem podróży był Kijów, a dokładnie Olimpic Stadion Kyiv, na którym mieliśmy obejrzeć mecz Francji ze Szwecją. No, ale do Kijowa trzeba jakoś dotrzeć. Wybór padł na drogę lądową. Postanowiliśmy pojechać naszym Eastbook Machine – Kia Sportage. Przy wyborze trasy oparliśmy się głównie na świetnym blogu Piotra Pogorzelskiego. Samochód spakowany, zatankowany, wyposażony w obowiązkowe na Ukrainie : zieloną kartę, gaśnicę, apteczkę i trójkąt ostrzegawczy. Postanowiliśmy pojechać najprostszą trasą: Warszawa-Lublin-Chełm-Dorohusk-Łuck-Równe- Żytomierz-Kijów. W Warszawie nasz GPS wskazał 777 km do celu.

Trasa nr 17 Warszawa – Lublin: bez rewelacji, ale i bez komplikacji. Gorzej było od Świdnika.  Budowana jest tam właśnie droga na lubelskie lotnisko. Wielka budowa, koparki, wywrotki, korek,  istny dramat. Stracona godzina. Po kilku kilometrach droga do samego Chełma okazała się całkiem do zaakceptowania. Dojechaliśmy do przejścia granicznego Dorohusk-Jagodne oddalonego od Chełma o kilka kilometrów. A tu pierwsza niespodzianka. Samochody z kibicami kierowane były na specjalny pas Euro 2012. Tutaj po okazaniu paszportów, dokumentu samochodu, odprawie celno-granicznej prowadzonej przez wspólne ekipy polskich i ukraińskich pograniczników i celników dostaliśmy specjalny kartonik o formacie A4 do włożenia za szybę. Miał on nam gwarantować ułatwienia przy powrocie do Polski oraz po drodze do Kijowa. I faktycznie nie mieliśmy żadnych utrudnień.

Tabliczka dla kibiców przekraczających granicę samochodem str 1, autor: Paweł Charkiewicz, źródło: eastbook.eu
Tabliczka dla kibiców przekraczających granicę samochodem str 1, autor: Paweł Charkiewicz, źródło: eastbook.eu

Po drugiej stronie tabliczki znajdują się w języku angielskim i ukraińskim najważniejsze informacje dotyczące możliwości przewozu towarów, żywności, leków oraz waluty przez granicę.

Tabliczka dla kibiców przekraczających granicę samochodem str 2, autor: Paweł Charkiewicz, źródło: eastbook.eu
Tabliczka dla kibiców przekraczających granicę samochodem str 2, autor: Paweł Charkiewicz, źródło: eastbook.eu

 

Podróż po Ukrainie

Przyszedł czas na pierwsze tankowanie. Średnia cena benzyny (bezołowiowej 95) po drodze to 12 hrywien (ok. 4,80 zł). Eastbook Machine zasilany gazem raczył się paliwem LPG za cenę 6 hrywien za litr (ok. 2,40 zł). Z przejścia w Jagodnym mijając Łuck, Równe, Żytomierz jechaliśmy na prawdę dobrą dwujezdniową (2 pasy w jednym kierunku rozdzielone pasem zieleni a czasem nawet barierkami) drogą szybkiego ruchu nr E40. 500 km przejechaliśmy bez żadnych problemów i prawie bez zakrętów wprost do Kijowa. Jedyną dla mnie ciekawostką był brak znaków z ograniczeniami prędkości. Trzymałem się jednak bezpiecznej granicy prędkości 120 km/h. Całość podróży, w jedną stronę  na trasie Warszawa – Kijów łącznie z postojami zajęła nam 12 godzin. Do Kijowa przyjechaliśmy o północy, a jako, że mieliśmy umówiony u znajomych „kawałek podłogi” mogliśmy trochę odpocząć. Z parkowaniem samochodu pod blokiem, tuż obok pomnika Hołodomoru, nie było problemu.

Strefa kibica/ Fun Zone, autor: Anna Woźniak, źródło: flickr.com
Strefa kibica/ Fun Zone, autor: Anna Woźniak, źródło: flickr.com

Kijów  Euro 2012

Nasz dzień w Kijowie postanowiliśmy spędzić jak najintensywniej. Samochód zaparkowaliśmy na tyłach Majdanu Niezależnosti. Bez problemu, można było bezpłatnie zaparkować 300 metrów od Fun Zony. Kijowska Strefa Kibica jest naprawdę imponujących rozmiarów. Zajmuje ona cały Majdan Nezależnosti  i główną ulica Kijowa - Chreszczatyk. Strefa kibica otwierana jest od godziny 10 rano a wejście do niej jest oczywiście bezpłatne. Przed wejściem każdy jest rewidowany, na wypadek, żeby nie wnieść jakiegoś  niebezpiecznego przedmiotu. Nie można także wnosić żadnych butelek, również  wody. Zyskują zatem ustawione wewnątrz strefy liczne krany z piwem i innymi napojami chłodzącymi. W strefie kibica znajduje się kilka wielkich telebimów i 3 duże sceny, które w trakcie otwarcia Fun Zony cały czas pełne są artystów, przeprowadzane są na nich konkursy i animowana jest zabawa. Mimo iż mecz na który przyjechaliśmy (Francja – Szwecja ) nie należał do szlagierów, a był o przysłowiową pietruszkę (wyjście Francji z grupy było przesądzone poprzednimi wynikami rozgrywek) , w strefie kibica przez cały dzień i w trakcie meczu bawiło się  kilkadziesiąt tysięcy osób.

Majdan Nazależnosti - Fun Zone, autor: Paweł Charkiewicz, źródło: eastbook.eu
Majdan Nazależnosti - Fun Zone, autor: Paweł Charkiewicz, źródło: eastbook.eu

Pomagały nam wolontariuszki i wolontariusze

Wolontariusze, zgodnie z zasadami na jakich zatrudniło ich UEFA, nie mogli udzielać wywiadów prasie. W związku z opublikowanym na Eastbook.eu artykułem o warunkach pracy przy Euro 2012, napisanego przez anonimowego wolontariusza, próbowałem zweryfikować to na miejscu.  Zapytani o to, czy ich praca jest ciężka odpowiadali przecząco. Organizatorzy zaopatrywali ich w napoje i posiłki. W Fun Zonie mieli swój duży klimatyzowany kontener, gdzie mogli odpocząć. Poza tym mieli zmiany co jakiś czas i byli pod stałą opieką koordynatorów. Rozmawiałem z 12 osobami - informacje uzyskiwałem w różnych językach, po polsku, rosyjsku, angielsku i ukraińsku. Za każdym razem udało się porozumieć. Mniej lub bardziej składnie otrzymywałem informację gdzie jest stadion, kiosk z wodą, jak poruszać się metrem, gdzie kupić żetony na metro. Wolontariusze rozdawali także mapki.

Wolontariuszki w Kijowie, autor: Anna Woźniak, źródło: flickr.com
Wolontariuszki w Kijowie, autor: Anna Woźniak, źródło: flickr.com

Z Fun Zony na stadion

Z  Fun Zony dzięki wskazówkom ubranych na zielono wolontariuszek Euro 2012 trafiliśmy metrem (1 żeton na przejazd to koszt 2 hrywien) bezpośrednio ze stacji Chreszczatyk na stację Olimpijską (to odległość 2 stacji od siebie). Po wyjściu na powierzchnię, stadionu nie musieliśmy wcale szukać. Ogromny, biało-szklany spodek z dużym placem, kasami biletowymi robi spore wrażenie już na zewnątrz. Było jeszcze wcześnie, więc postanowiliśmy zwiedzić okolicę stadionu. Nie było jeszcze tłumów, także spokojnie można było robić zdjęcia. Służby porządkowe zaczynały już pracę rozstawiając barierki. W niewielu zacienionych punktach grupowała się  milicja, pieszo i konno. W licznych restauracjach  kibice już raczyli się wyrobami lokalnej kuchni i produkcją miejscowych browarów. Czas mijał sielsko. Mecz rozpoczynał się dopiero o 21:45 (Na Ukrainie jest godzinę później niż w Polsce).

Stadion Olimpijski w Kijowie, autor: Anna Woźniak, źródło: flickr.com
Stadion Olimpijski w Kijowie, autor: Anna Woźniak, źródło: flickr.com

W oczekiwaniu na mecz

Czas wolny wykorzystaliśmy na odwiedzenie  Soboru św. ZofiiMuzeum Michaiła Bułhakowa i kijowskiej legendarnej Złotej Bramy o którą Bolesław Chrobry wyszczerbił  Szczerbca. Jeszcze raz wróciliśmy do strefy kibica. I tam, podczas koncertu Rusłany spotkaliśmy bardzo ciekawą grupę osób. Było to ok. 200 młodych  ogolonych na łyso mężczyzn stojących w  czterech szeregach ubranych w krótkie spodnie i przeróżne t-shirty. Na nogach wszyscy mieli jednakowe czarne plastikowe klapki. Żaden z napotkanych przez nas wolontariuszy nie umiał odpowiedzieć nam co to za grupa. W końcu sami zapytaliśmy jednego z chłopaków w czarnych klapkach. Okazało się, że jest to oddział  żołnierzy ze służby zasadniczej, którym zorganizowano wyjazd do Fun Zony w Kijowie.

Ukraińscy żołnierze ze służby zasadniczej w Fun Zonie Euro 2012 w Kijowie, autor: Anna Woźniak, źródło: flickr.com
Ukraińscy żołnierze ze służby zasadniczej w Fun Zonie Euro 2012 w Kijowie, autor: Anna Woźniak, źródło: flickr.com

Na mecz marsz!

Przyszedł czas na mecz. Okazało się, że z Fun Zony najlepiej jest jednak dojść do stadionu pieszo (ok. 3 km), ponieważ stacja metra Olimpijska ze względów bezpieczeństwa jest na 2 godziny przed meczem, w jego trakcie i 2 godziny po zamknięta. Wejścia na stadion były dobrze oznakowane, a przejście przez elektroniczne bramki także przebiegło bez problemu. Jako, że na co dzień nie jestem kibicem  i na stadiony uczęszczałem dotychczas tylko na koncerty, kijowski obiekt zrobił na mnie powalające wrażenie. Kilkudziesięciotysięczny rozentuzjazmowany tłum, gra piłkarzy, powtórki na telebimach, doping. Prawdziwe szaleństwo. Mecz skończył się wynikiem 2:0 dla Szwecji.

Stadion Olimpijski w Kijowie podczas meczu Szwecja-Francja, autor: skittlbrau, źródło: flickr.com
Stadion Olimpijski w Kijowie podczas meczu Szwecja-Francja, autor: skittlbrau, źródło: flickr.com

Ze stadionu na Chreszczatyk

Wyjście ze stadionu było także bardzo sprawne, a powrót do naszego samochodu zaparkowanego opodal Chreszczatyku zajął nam ok. 40 min. Wracając w stronę  Eastbook Machine po raz kolejny przeszliśmy przez Fun Zonę, gdzie Szwedzi fetowali zwycięstwo (mimo iż nie wyszli z grupy). Widzieć można było Francuzów, którym przegrana w meczu wcale nie popsuła humorów, tym bardziej, ze ich drużyna znalazła się i tak w ćwierćfinale. Kibice bawili się wspólnie i nie wieliśmy żadnych animozji pomiędzy nimi. Fanów piłki nożnej można było spotkać z wielu krajów. Poza najliczniejszymi tego dnia Szwedami i Francuzami widoczni byli Niemcy, Portugalczycy, Polacy oraz Ukraińcy. Podróż kibiców ze stadionu do centrum miasta uprzyjemniały mażoretki.

Film z Kijowa autorstwa Ani Woźniak

 

Julia Tymoszenko przed Fun Zoną

Ciekawostką było miasteczko namiotowe rozciągające się przez dobre 200 metrów wzdłuż Chreszczatyku tuż przed Fun Zoną. Tam kibice mogli oglądać monumentalne obrazy przedstawiające Julię Tymoszenko. Można tam było dostać ulotkę, a nawet posłuchać piosenki o internowanej byłej premier. Kibice jednak niezbyt chętnie zbliżali się do namiotów i był to raczej wyludniony fragment Chreszczatyku.

Miasteczko namiotowe stronników Julii Tymoszenko, autor: Paweł Charkiewicz, źródło: eastbook.eu
Miasteczko namiotowe stronników Julii Tymoszenko, autor: Paweł Charkiewicz, źródło: eastbook.eu

Powrót do Polski

Po małym odpoczynku, w dobrych humorach postanowiliśmy wracać. Tą sama drogą  - trasą szybkiego ruchu E 40 w kierunku miejscowości Czop. Pomimo, iż na podobny pomysł wpadli chyba wszyscy Szwedzi, którzy do Kijowa przyjechali camperami, nie było problemów z korkami. Kijowskie 6 pasmówki i droga szybkiego ruchu spokojnie dały radę pomieścić kibiców wracających do domów.

Dopiero na granicy w Jagodnem zaczęły się tzw. schody. Dzięki karcie kibica za szybą mieliśmy co prawda prawo do wjechania na pas Euro 2012, wpychali się na niego jednak także miejscowi drobni handlarze. Ukraińska kontrola ich przepuszczała, mimo że polscy pogranicznicy wyraźnie protestowali. Dodatkowo zaroiło się od szwedzkich camperów a na domiar złego trafiliśmy na zmianę warty ukraińskich pograniczników. Polscy pogranicznicy byli współpracą z kolegami z Ukrainy wyraźnie niepocieszeni i dało się z ich ust słyszeć  - Jak się skończy Euro, to nareszcie będzie jak zwykle normalnie... Tym razem przejazd przez granicę zajął nam 2 godziny. I z powrotem do Warszawy, przez Chełm, rozkopany Kraśnik  - godzinny korek, a dalej bez większych problemów już do Warszawy.

Samochód, który wepchnął się na pas odprawy dla kibiców, autor: Paweł Charkiewicz, źródło: eadtbook.eu
Samochód, który wepchnął się na pas odprawy dla kibiców, autor: Paweł Charkiewicz, źródło: eadtbook.eu

Wysiadłem i sprawdziłem, - samochód nie był uprawniony do poruszania się pasem dla kibiców. Kierowca dostał reprymendę od polskich pograniczników, ale na tym się skończyło.

Refleksja po wyjeździe

W podsumowaniu muszę się przyznać, że był to mój pierwszy wyjazd na Ukrainę samochodem. Poprzednie ponad 20 wyjazdów odbywało się innymi środkami lokomocji: pociągiem, autobusem, bądź samolotem. Miałem już co prawda doświadczenie z Białorusi i pewien zarysowany obraz dzięki blogowi Piotra Pogorzelskiego. Miałem też trochę stracha: że dziury, że zaraz dostanę za byle co mandat. Ale nic z tych rzeczy. Łącznie ponad 1000 km  po ukraińskiej drodze do i z Kijowa oraz jazda po Kijowie okazały się całkiem normalną podróżą.

Nawiązując do tego co mówiłem w materiale Dyskusja Eastbooka: Co to był za bojkot?, Ukrainie po Euro 2012 zostanie dobra infrastruktura drogowa, super stadiony i dobre wrażenie jakie Ukraina robiła na obcokrajowcach. Wszystkim szczerze polecam wyjazd do Kijowa samochodem i to nie tylko na Euro 2012.

Wyjazd na Ukrainę był prywatną inicjatywą Ani Woźniak i Pawła Charkiewicza.

Artykuł w pierwszej kolejności ukazał się na Eastbook.eu - Portalu oPartnerstwie Wschodnim.

Eastbook.eu
O mnie Eastbook.eu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości