Tak rozpoczyna się pierwsza część wspomnień z Afryki, których autorką jest Jadwiga Wojtczak-Jarosz i które opisuje w książce pt: „Kobiety Afryki- obyczaje, tradycje, obrzędy, rytuały”. Książka ta jest opowieścią o zmaganiach się z przystosowaniem się do zupełnie obcej kultury, zarówno pod względem religijnym, jak i kulturowym. Opisuje codzienne perypetie związane z nauczaniem studentów, organizowaniem wody pitnej czy zwiedzaniem i poznawaniem, tak różnej od europejskiej, flory i fauny. Książka „Kobiety Afryki - obyczaje, tradycje, obrzędy, rytuały” jest także hołdem złożonym afrykańskim kobietom – pracującym ciężej od mężczyzn, często okaleczanych, często zbyt biednych, by wychować zdrowe dzieci. To także opowieść o niezwykle utalentowanych studentach – z niezwykła pamięcią i chęcią do nauki – jeśli odpowiednio się ich zainteresuje. Jest to książka dla wszystkich ciekawych świata, chcących poznać odmienną kulturę oraz sposób myślenia, a także codzienne życie tamtejszej ludności oraz naukowców przebywających na naukowej „emigracji”.
Słowo od Autora
Książka jest opowieścią fabularną opartą na prawdziwych wydarzeniach. Nie jest to jednak autobiografia w znaczeniu ogólnie przyjętym. Załączone zdjęcia odtwarzają towarzyszące wydarzeniom obrazy. Występujących w książce osób nie należy kojarzyć z rzeczywistymi postaciami, aczkolwiek każdy z bohaterów posiada swój pierwowzór. Nie ujawniając dalszych szczegółów warsztatu pracy, chciałabym jedynie dodać, że do tłumaczenia języka Hausa, jakim posługiwał się jeden z bohaterów powieści, używałam wszelkich dostępnych mi wówczas słowników. Przepraszam znawców tego języka, jeśli mimo tego mój przekład okaże się niedokładny.
W książce spotykamy również autentyczne postacie ze świata sztuki, literatury i medycyny, które przeszły do historii Czarnego Lądu. Czytelnik szerzej zainteresowany Afryką – obyczajami, religią, zagrożeniami, a także historią - może znaleźć dodatkowe informacje w odnośnikach.
Mamy koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia i jesteśmy w Nigerii, w kraju, który nie tak dawno uwolnił się od kolonializmu, a już zdążył pogrążyć się w krwawej wojnie domowej (wojna Biafrańska). Mało wnikliwy obserwator nie zauważa śladów tej wojny; przedstawiciele skłóconych plemion mijają się na ulicach, handlują, stojąc obok siebie na zatłoczonych targowiskach, pracują razem w bankach, na uniwersytetach, lotniskach... Ta powierzchowna harmonia pomaga nam przenieść się w tajemniczy świat magii, pogańskich wierzeń, niezrozumiałych dla nas obrzędów i tradycji oraz wspaniałej przyrody. Nie zdajemy sobie sprawy, że pod powłoką tej harmonii i barwnej egzotyki, głęboko ukryte pozostają przemiany zachodzące w świadomości ludzi Afryki, spowodowane tak gwałtownym i w tak wielkich na raz rozmiarach napływem „nowego” pod postacią tego, co nazywamy zachodnią cywilizacją. Jak to „nowe”, w zderzeniu ze „starym”, zmienia pojmowanie świata przez człowieka wyrosłego w plemiennej wierze i tradycji, interesowało mnie nie mniej niż praca zawodowa na uniwersytecie. Analiza tych procesów bynajmniej nie była łatwa. Sytuacje, z jakimi się spotykałam, starałam się możliwie wiernie w książce przedstawić, na tyle wnikliwie, na ile sama byłam w stanie je objąć.
W Polsce w tym czasie panuje jeszcze tzw. komuna i niedługo nastąpi jej okres schyłkowy: „w sklepach tylko ocet na półkach” - pisze mi niebawem syn w liście przesłanym „przez grzeczność”. Poczta praktycznie nie dochodzi. Telefon na Uniwersytecie w Nigerii działał tylko wyjątkowo. W ramach handlu zagranicznego wyjeżdżali z Polski do tzw. Krajów Trzeciego Świata, w tym także do Afryki, specjaliści z różnych dziedzin, przede wszystkim pracownicy instytutów naukowych i uniwersytetów, zasilając swoją kadrą powstające uczelnie, instytuty techniczne i naukowe. O takiej właśnie grupie osób mowa jest w książce. Indywidualne motywy inspirujące do wyjazdów bywały rozmaite, poczynając od względów finansowych, poprzez rodzinne, przygodowe, podróżnicze, naukowe, kolekcjonerskie i polityczne. Przyczyny, które złożyły się na wyjazd do Afryki głównego bohatera książki były przedmiotem osobnego opracowania, którego podsumowanie w dużym skrócie przedstawiono w „Preface” (Część I).
Okres mojej pracy w Afryce przypadł na początek gwałtownego rozprzestrzeniania się zakażeń HIV[1], nieznanej wówczas jeszcze choroby. Obserwując (Część II) przypadki „dziwnej choroby” nie przypuszczałam, że przynajmniej część z nich mogła być zwiastunem nowej, nieznanej dotąd wielkiej plagi ludzkości, której medycyna nie była w stanie jeszcze zdiagnozować, a której potem nadano nazwę AIDS[2].
Wątek feministyczny przewija się przez całą zawartość książki, nie pomijając patologii kulturowo-obyczajowej w postaci trwałego, umyślnego i brzemiennego w skutkach okaleczania kobiet. Sprawa ta dyskutowana jest od lat na międzynarodowych forach (ONZ, UNICEF, WHO, Amnesty International), włącznie z ponawianiem Apelu do międzynarodowej społeczności o pomoc w walce z „odrażającym procederem kobiecego obrzezania” określonego (Pekińska Deklaracja ONZ, 1995), jako „odarcie z kobiecości”. Mimo międzynarodowych wysiłków, zakres tego zjawiska zwiększa się, a nie maleje, zarówno pod względem terytorialnym (występuje obecnie niemal na wszystkich kontynentach świata), jak i liczbowym. Według statystyk ONZ, w ostatnich latach, co najmniej 2 miliony dziewczynek rocznie pada ofiarą tego procederu, zaś na świecie żyje obecnie ponad 140 milionów kobiet w ten sposób trwale okaleczonych, co stanowiło dodatkowy motyw do uwzględnienia tego tematu w książce.