Stanisław Wyspiański pisał w "Weselu" jak to "pospolitość skrzeczy" i "włazi w usta, uszy, oczy", a tak by się serce rwało do "wielkich rzeczy". Dziś mało co "skrzeczy", bo leje się jak z kubła pomyj wszechpotężne kłamstwo, chamstwo i hucpa. Antidotum można znaleźć w dziełach reformatorów II Rzeczypospolitej, nieskażonych PRL i jej mutacją pod nazwą III RP. Sięgam do Wincentego Lutosławskiego i jego "Zarysu polskiej teorii gospodarstwa narodowego". "Jeśli chcemy mieć dobry rząd narodowy, to powinniśmy dążyć do tego, żeby władzę mieli ludzie o najwyższym poziomie umysłowym i moralnym, pragnący dobra całego narodu...". Albo uwaga na temat ministrów, od których Lutosławski oczekuje przede wszystkim "osobistej zasługi, uzdolnienia i charakteru". Gdy ocenia się pod tym kątem skład obecnego rządu, poraża jego mizeria. Takie rządy prowadzą państwo tylko do upadku, bo - jak pisze Wincenty Lutosławski - "dobrym nie może być rząd złożony z ludzi niekompetentnych".
Czy 231 posłów z PO i PSL kierowało się interesem Narodu, głosując przeciwko referendum w sprawie wieku emerytalnego, którego domagało się prawie 2 miliony obywateli? Zestawmy te dwie wielkości pod kątem najprostszego dla demokracji mechanizmu, jakim jest wola większości. A jak szokuje głos przeciwny referendum dwóch posłów niezależnych, czyli niezwiązanych formalnie z żadną partią polityczną w Sejmie - Jarosława Jagiełły i Ryszarda Galli. Dwóch przeciwko 2 milionom Polaków domagających się referendum. Oto czym jest tzw. niezależność i jak pojmuje się treść poselskiego ślubowania: "Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli...".
Ale kiedy władzy jest wygodnie, potrafi odwoływać się do woli większości obywateli, na przykład mieszkańców Warszawy, którzy ponoć w 80 procentach nie zgadzają się na postawienie w stolicy pomnika prezydenta śp. Lecha Kaczyńskiego. Komunikując tę "demokratyczną wolę", Hanna Gronkiewicz-Waltz "zapomniała", że w tej sprawie mają prawo głosu mieszkańcy całej Polski, której prezydentem był śp. Lech Kaczyński, a nie tylko stolicy.
Sondaże opinii publicznej to narzędzia podtrzymywania władzy. Podobnie jak główne media, które ostatnio informowały z radością o wzroście konsumpcji w Polsce aż o 14 procent w porównaniu do ubiegłego roku. Rośnie konsumpcja, rośnie PKB, Polacy nadal kupują, słyszeliśmy. Tylko "zapomniano" dodać, że ten "wzrost" jest efektem wzrostu cen detalicznych, najprawdopodobniej o 14 procent. Mechanizm propagandowy rodem z komuny, która, informując o wzroście cen artykułów mięsnych, dodawała na usprawiedliwienie informację o spadku cen na lokomotywy i obrabiarki. Podobnie było z nachalnym nagłaśnianiem tzw. imperium Rydzyka, w którym to określeniu, poza zwykłym chamstwem, jeśli chodzi o sformułowanie w stosunku do osoby duchownej, zawierało się doniesienie o finansowej potędze dzieł tworzonych przez dyrektora Radia Maryja. Kiedy jednak odmówiono koncesji dla Telewizji Trwam, usłyszeliśmy od szefa KRRiT Jana Dworaka, jako uzasadnienie odmowy, zarzuty o słabej kondycji finansowej nadawcy. Agnieszka i Urszula Radwańskie to sławne na świecie polskie tenisistki, ale gdy chodzą na marsze smoleńskie albo zachęcają do obejrzenia filmu "Mgła", to dla mediów i lumpenelit tylko "prowincjuszki".
Arogancja władzy i mediów staje się tym bezczelniejsza, im większa jest między nimi symbioza. Kiedy władza i media niczym się między sobą nie różnią, najczęściej jest już za późno na zawrócenie z fałszywej drogi.
Poezja Stanisława Wyspiańskiego, przemyślenia filozofa i działacza narodowego Wincentego Lutosławskiego, dwóch polskich neoromantyków, o tym, że jesteśmy stworzeni do rzeczy wielkich, niepospolitych, winny być nadal twórczą inspiracją. Tym bardziej że pokolenia, które od nas odeszły, ich słowa i czyny, wciąż pozostają częścią naszego Narodu.
Dla mnie człowiek, to c+u+d, czyli ciało + umysł + dusza. I o tych sprawach myślę i piszę od czasu do czasu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka