Dobroczynne oddziaływanie i sukces dokumentu będą zależały od tego, czy i w jakim stopniu zachowa on tę płaszczyznę i wymiary, na których został oparty i wypracowany, czyli mocne religijne zakorzenienie w Ewangelii i nauczaniu Jezusa Chrystusa. Nie chodzi bowiem o akt polityczny, ale o duchowe dzieło pojednania dwóch wspólnot religijnych.
Pojednanie, o jakie chodzi, to w pierwszym rzędzie nie tyle sprawa między Polakami a Rosjanami, ile między katolikami i prawosławnymi, a dokładniej między katolikami polskimi i rosyjskimi wyznawcami prawosławia. To podłoże religijne jest najważniejsze!
Właśnie w kontekście religijnym sytuuje się najgłębszy sens bezprecedensowego dokumentu. Patrząc z tej perspektywy, na marginesie aktu jego podpisania wnoszę dwie uwagi.
Po pierwsze, ogromna szkoda, że nie było wspólnej modlitwy, bo na przykład wspólnie odmówione "Ojcze nasz" stanowiłoby w tych okolicznościach szczególnie wymowne potwierdzenie i ilustrację odnawiającej i ożywczej mocy Ewangelii.
Po drugie, zbytnio rozbudowano oprawę polityczną, zaś obecność niektórych polskich polityków, znanych - mówiąc najdelikatniej - z rezerwy wobec Kościoła, wzbudza konsternację.
Dokument wzywa, żeby w świecie, który ulega laicyzacji i zeświecczeniu, chrześcijanie wyznania katolickiego i prawosławnego zespolili swoje siły i przeciwstawili się wszystkiemu, co zagraża współczesnej ludzkości, mianowicie wizji świata bez Boga. Takie jest, w moim przekonaniu, sedno tego dokumentu: głośne wołanie chrześcijan zjednoczonych we wspólnej trosce o wiarygodne świadectwo dawane przez świadomych swej godności i odpowiedzialności wyznawców Jezusa Chrystusa. Jedynie patrząc w tej perspektywie, również te wymiary, które dotyczą historii i obolałej przeszłości, mogą być naprawdę skuteczne i owocne.
Jeżeli ten dokument, całe to spotkanie i orędzie miałyby być w jakikolwiek sposób zawłaszczone przez polityków oraz wyłącznie przez nich komentowane i sprowadzane na płaszczyznę polityczną, znacznie pomniejszy to rangę podniosłego wydarzenia, którego byliśmy świadkami.
Ks. prof. Waldemar Chrostowski, UKSW