„Wszelka władza społeczności ludzkiej
początek swój bierze z woli narodu”
W rozumieniu tradycyjnym, potocznym, poseł, to człowiek posłany przez kogoś do wykonania jakiejś misji, załatwienia jakiejś sprawy, czy dostarczenia komuś jakiejś wiadomości, wysłannik, posłaniec. Współcześnie poseł, to członek parlamentu, lub wysłannik jakiegoś państwa, dyplomatyczny przedstawiciel. Nas tutaj interesuje poseł, jako członek parlamentu.
W Polsce w XV–XVIII wieku posłowie byli wybierani przez sejmiki, które również wydawały wiążące instrukcje, czyli wytyczne jak poseł ma postępować i głosować w Sejmie. Konstytucja marcowa z 1921 roku i Konstytucja kwietniowa z 1935 zakazywały już narzucania posłowi jakichkolwiek instrukcji. Podobnie jest i dzisiaj. Posłowie (i senatorowie) są niby reprezentantami Narodu, ale nie wiążą ich instrukcje wyborców, niedopuszczalne jest też ich odwołanie przez wyborców. Czyli naród ich wybiera, a potem już wszystko im wolno, nawet ignorować głos swoich wyborców. A z drugiej strony jak wspaniałe i odpowiedzialne cele i zadania stoją przed nimi.
Oto treść ślubowania poselskiego, które aktualnie obowiązuje w Sejmie polskim:
"Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej."
Ślubowanie może być złożone z dodaniem słów "Tak mi dopomóż Bóg".
Piękne słowa, ale niestety niemające wiele wspólnego z rzeczywistym stanem rzeczy. Zauważmy przede wszystkim, że nie ma tu mowy o żadnym powiązaniu posła z partią. A przecież większość posłów, aby zostać posłem, najpierw musi być ‘wybrana’ przez konkretną partię polityczną na kandydata na posła. To jest po prostu pierwszy etap wyborów. Tutaj dokonują się właściwie wybory. Bo jeśli żadna partia nie wybierze pana X, jako kandydata do Sejmu, to ma on małe szanse, prawie żadne, aby zostać posłem. Drugi etap wyborów, które powszechnie rozumie się, jako właściwe wybory, jest w gruncie rzeczy wybieraniem posłów z grona ludzi uprzednio ‘wybranych’ przez poszczególne partie. Tutaj mamy właśnie do czynienia z niewolą partyjną. Najpierw partie polityczne ‘wybierają’ swoich kandydatów, a potem naród wybiera posłów już z tego ‘przebranego’ grona.
Czy zatem prawdą jest, że posłowie reprezentują naród?
Bynajmniej. Posłowie najpierw, a najczęściej przede wszystkim, reprezentują swoje partie, a nie naród. Zatem w cytowanym Ślubowaniu poselskim brakuje dla pełnej prawdy dodatku w postaci, że „ponad te wszystkie cele, najważniejszym celem dla każdego posła jest dobro partii”.
Że to nie są tylko teoretyczne rozważania, najlepiej świadczy postawa wielu posłów aktualnego Sejmu wobec Zespołu parlamentarnego powołanego do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Przecież w tej katastrofie zginęła najwyższa władza w Polsce, dowódcy wojskowi, wielcy i wybitni Polacy. A jak zachowują się posłowie i senatorowie? Nie tylko, że nie podjęli się pracy w tym Zespole, ale wielu z nich jest przeciwnych istnieniu tego Zespołu, a nawet utrudnia mu pracę. Czy to postępowanie jest zgodne z wygłoszonym przez każdego z nich Ślubowaniem?
Czy tych ludzi można dalej traktować, jako posłów, czyli reprezentantów narodu?
Bynajmniej. To są ludzie zniewoleni, opętani przez partię, czyli krótko mówiąc, pętaki partyjne, która wybrała ich, jako swoich reprezentantów w Sejmie. To nie naród ich wybrał. Ci, którzy na nich głosowali w drugim etapie wyborów, nie mają nawet prawa, aby ich odwołać. Jedynie, co mogą, to nigdy więcej na nich nie głosować. Albo, albo zmienić tak prawo wyborcze, żeby naród polski wyzwolił się całkowicie z niewoli partii politycznych, a posłowie rzeczywiście byli wybierani i ewentualnie odwoływani przez naród i reprezentowali naród. I byli wierni Ślubowaniu poselskiemu, służąc narodowi i Ojczyźnie, a nie partiom politycznym.
Aby lepiej zrozumieć, jak daleko odeszliśmy od naszych polskich ideałów w życiu politycznym i społecznym, załączam preambułę z ‘obowiązującej’ w Polsce Konstytucji.
KONSTYTUCJA
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
z dnia 2 kwietnia 1997 r.
PREAMBUŁA
W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, ·odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, ·my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, ·zarówno wierzący w Boga
będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, ·jak i niepodzielający tej wiary, ·a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, ·równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski, ·wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach, ·nawiązując do najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej, ·zobowiązani, by przekazać przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne z ponad tysiącletniego dorobku, ·złączeni więzami wspólnoty z naszymi rodakami rozsianymi po świecie, ·świadomi potrzeby współpracy ze wszystkimi krajami dla dobra
Rodziny Ludzkiej,
pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane,
pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność,
w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem,
ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej
jako prawa podstawowe dla państwa
oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot.
Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali,
wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka,
jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi,
a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.
*
Niemalże każdego dnia jesteśmy świadkami łamania tej Konstytucji, i to łamania przez tych, którzy ślubowali jej wierność, którzy powinni stać na jej straży. Ale, co jest najbardziej bolesne, to demokratyczna niemoc narodu, który nie potrafi zahamować i zwalczyć zła, które się w Polsce szerzy. W demokratycznym państwie prawa musi istnieć demokratyczna procedura odwoływania ‘reprezentantów narodu’, którzy nie wywiązują się z tej roli.
Dyskutujemy dzisiaj o wielu sprawach. Jak uzdrowić gospodarkę? Jak uzdrowić służbę zdrowia, czy edukację? Dobrze, wszystko to jest potrzebne i ważne.
Ale moim zdaniem najważniejszym aktualnie problemem jest wprowadzenie w życie demokratycznej procedury usuwania z parlamentu i senatu tych ‘reprezentantów narodu’, którzy nie mają nic wspólnego ani z narodem ani z reprezentowaniem go. Nie możemy dłużej tolerować tego, że ‘reprezentant narodu’ zaraz po jego wybraniu zapomina, kpi sobie z tych, co go wybrali a często i z całego narodu. Nie możemy pozwolić, żeby przez całą kadencję taki człowiek zasiadał w ławach sejmowych, czy senackich i służył swojej partii, i był nietykalny i bezkarny, chociaż działa na szkodę państwa i narodu polskiego, wbrew woli swoich wyborców.
Hasło, które przyświeca obecnemu Sejmowi umieszczone na początku tego tekstu musi być zastąpione innym hasłem:
„Wszelka władza społeczności ludzkiej początek swój i koniec bierze z woli narodu”.
Dla mnie człowiek, to c+u+d, czyli ciało + umysł + dusza. I o tych sprawach myślę i piszę od czasu do czasu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka