Doczekałam się wreszcie letniej aury, w każdym razie na jako tako, żeby bez obaw o wsiąknięcie w grunt wybrać się do lasu w celu znalezienia tradycyjnego o tej porze roku grzyba. Przyrychtowałam się odpowiednio: gumiaki, lekramówka, pies i naprzód!
Słońce, pokrzywy, komary, zadyszka, bujna różna roślinność, śmieci w lesie :((
Jadalnego (przeze mnie, bo widziałam purchawki, które podobno mają swoich amatorów) grzyba nie znalazłam (jak to mówią miejscowi "ni ma grzybów w lesie"), ale za to na drodze napotkałam taką oto instalację- natychmiastowe i nieodwołalne skojarzenie z naszym sejmem, a ściślej: z jego ochroną.