Słucham radia i wpadła mi w ucho jedna reklama dotycząca leasingu pracowniczego. Jestem chyba nie bardzo na czasie ponieważ nie do końca zrozumiałam o co chodzi, ponieważ do tej pory w leasing mogły być brane przez firmy samochody. Leasing dotyczył raczej środków materialnych, rzeczy fizycznych, a tu się okazuje, że także i ludzi. Poczytałam trochę w internecie na czym to polega i pozwolę sobie przytoczyć definicję:
Leasing pracowniczy – wynajem pracowników, z którymi został zawarty stosunek pracy na rzecz innych podmiotów gospodarczych. Pracownicy pracują zgodnie z ustawą o pracy tymczasowej. Podmiot zatrudniający pracownika nazywany jest agencją pracy tymczasowej, pracownik oddelegowany do innego pracodawcy nazywany jest pracownikiem tymczasowym, natomiast pracodawca, na rzecz którego i pod którego kierownictwem świadczona jest praca zwany jest pracodawcą-użytkownikiem. (wikipedia.pl)
Pracodawca użytkownikiem pracownika - ciekawe określenie. Zastanawiam się jak daleko pracodawca czyli użytkownik może się posunąć wobec wyleasingowanego pracownika. Do tego dochodzi sprawa amortyzacji, jak ona jest uregulowana wobec leasingowanego pracownika.
Przerażające jest, że pracownicy stają się niejako niewolnikami, ba można to określić, że nawet poniżej niewolnika. Człowiek w tych nowych formach zatrudnienia staje się przedmiotem przerzucanym od użytkownika do użytkownika, bez własnych praw, pozbawiony przy tym godności.
Edyta Franczuk
Empatia to mój przyjaciel i wróg, przynosi radość, uśmiech i rozczarowanie, ciepło i chłód.... Moje wiersze to mój świat ofiarowany czytelnikom w moich tomikach poezji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości