Edyta Franczuk Edyta Franczuk
220
BLOG

Wspomnienia

Edyta Franczuk Edyta Franczuk Rozmaitości Obserwuj notkę 4

 Od kiedy sięgam pamięcią zawsze byłam osobą bardzo wrażliwą i wcale nie na własnym punkcie, a na krzywdę i niesprawiedliwość wobec słabszych, zagubionych.
Wierzyłam bardzo długo w tzw. autorytety, idee były dla mnie równie ważne, jednak tylko w połączeniu z ludźmi.
W pewnym momencie nastąpił zwrot w moim życiu. Przewartościowanie, ponieważ zdarzyło się coś co bardzo mną jako młodą osobą zachwiało, odebrało wiarę w ludzi uznanych jako autorytety, nieskażone jednostki sprawiedliwe. Za czasów szkoły średniej, a było to lata temu, moją miłością polityczną był prezes jednej z prawicowych partii KPN. Pamiętam wybory prezydenckie, on w nich startował. Dokładnie pamiętam tamtą kampanię, gdzie kandydaci prześcigali się w pomysłach aby dotrzeć do elektoratu. A pan Leszek, siedząc skromnie na krzesełku przy małym stoliku opowiadał jak widzi Polskę, jaki ma program. To mnie bardzo ujęło, ta skromność, ta szczerość. Stał się dla mnie autorytetem, wierzyłam w idee w połączeniu z człowiekiem. Po jakimś czasie wyszło parę faktów na jaw i moja wiara w człowieka nieskazitelnego, legła w gruzach. Przykładów kolejnych mogłabym przytoczyć jeszcze, kiedy to jako młoda kształtująca się jednostka, próbująca odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie, ale już posiadająca konkretne poglądy, poszukiwałam nadal. Bo wiara w idee nie wystarczyła, musiałam mieć odnośnik, przykład.
Od przedszkola idee wolności, prawości były wpajane mi w domu rodzinnym. Mój Dziadek św.p. od kiedy pamiętam słuchał radia Wolna Europa, co było w tamtych czasach zakazane. Wracając wstecz, przywołując tamte obrazy, widzę Dziadka siedzącego z uchem bardzo blisko przy radiu z papierosem w ręku i opowiadającego później jakie nowiny usłyszał. Pamiętam opowieści o Katyniu, miałam wtedy 4 może 5 lat. Wiedziałam doskonale, że o tym nie mogę mówić nikomu, bo mojej rodzinie groziłoby więzienie.
Przyszedł czas stanu wojennego, w telewizji w czarnych okularach generał opowiadał głosem stanowczym przerywając co chwilę, jak to on broniąc sprawiedliwości w kraju, broniąc kraju przed elementem szkodliwym wyprowadza wojska na ulicę. Przeżyłam to bardzo, ponieważ już wtedy miałam świadomość co to oznacza. Później wszystko potoczyło się samo. Śmierć Breżniewa i odwilż, kolejna odwilż, jedną przeżyliśmy po śmierci Stalina.
Wynajdywałam w tych latach osoby walczące, z przypięta łatką wrogiego elementu przez rządzących. Było to naturalne, każdy z nas potrzebuje wiary w drugiego człowieka, poczucia jedności w myśleniu, w wyznawanych ideach. 
Niemalże za każdym razem przychodziło wielkie rozczarowanie.
Dlatego teraz nie wierzę w ludzi...każdy jest omylny, może być słaby, chwiejny i z czasem nas rozczarować, zdradzić. Jedyne w co wierzę, oczywiście nie mam na myśli wiary jako takiej, nie piszę teraz o wierze w Boga...
Więc wracając jedyne co jest dla mnie istotne i nigdy mnie nie zdradzi i ja także temu pozostanę wierna - to właśnie idee nieskażone człowiekiem.

Empatia to mój przyjaciel i wróg, przynosi radość, uśmiech i rozczarowanie, ciepło i chłód.... Moje wiersze to mój świat ofiarowany czytelnikom w moich tomikach poezji.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości