EdithKulpienski68 EdithKulpienski68
140
BLOG

Bierność

EdithKulpienski68 EdithKulpienski68 Rozmaitości Obserwuj notkę 49


W społeczeństwie, które pielęgnuje za wszelką cenę iluzję komfortu, prawda jest jak zimny wiatr, który wdziera się przez szczeliny starych okien. Nieproszona, niechciana, a jednak nieunikniona. Ludzie, którzy mają odwagę ją wypowiadać, często nie są bohaterami. Nie są oklaskiwani. Przeciwnie, stają się cichymi ofiarami zbiorowej niechęci. Nie dlatego, że propagują nieprawdę, ale dlatego, że pokazują innym to, co ci chcieliby ukryć nawet przed sobą.

Psychologia tłumu mówi jasno, to, co niepokoi, musi być wyparte. Prawda wytrąca z równowagi, burzy narracje, które budowaliśmy, by czuć się bezpiecznie, lepiej, bardziej… niewinni. Dlatego ci, którzy mówią prawdę, są niebezpieczni. Są jak lustra, nie przebierają w słowach, nie filtrują rzeczywistości, nie pozwalają spać spokojnie. A przecież większość ludzi nie chce prawdy, chce spokoju.

Jednak najbardziej niepokojący nie są ci, którzy reagują nienawiścią. Ich opór, choć gwałtowny, jest zrozumiały, to reakcja obronna ich ego, które walczy o swoje przetrwanie. Największym problemem są ci, którzy milczą. Obserwatorzy. Świadkowie. Ci, którzy widzą, że prawda została wypowiedziana, że ktoś zapłacił za nią wysoką cenę i nic z tym nie robią. Ich bierność staje się przyzwoleniem, ich cisza zamienia się w krzyk poparcia dla oprawców.

Psychologia społeczna zna ten mechanizm, to efekt widza. Im więcej nas patrzy, tym mniej czujemy się odpowiedzialni. "Ktoś inny zareaguje”. "To nie moja sprawa”. W ten sposób nienawiść rośnie w siłę nie dlatego, że jest tak potężna, lecz dlatego, że nie napotyka oporu.

Prawdomówne osoby są wyrzutem sumienia dla tych, którzy milczą. Ich obecność przypomina, że można było wybrać inaczej. Że można było mówić, działać, stanąć po stronie tego, co niewygodne, ale prawdziwe. I właśnie dlatego są znienawidzeni nie tylko przez tych, którzy ich zwalczają, ale i przez tych, którzy ich nie obronili.

W świecie, gdzie kłamstwo jest wygodne, prawda staje się aktem odwagi. Nie wystarczy mieć odwagę, by ją wypowiedzieć, potrzeba jeszcze odwagi, by stanąć po jej stronie, gdy inni milkną. Bo to nie nienawiść jest największym zagrożeniem dla prawdy. Tylko obojętność.

Nieprzypadkowo historia pełna jest postaci, które zapłaciły wysoką cenę za mówienie prawdy. Sokrates został skazany na śmierć, bo zadawał pytania, które burzyły porządek rzeczy. Galileusz został zmuszony do milczenia, bo powiedział, że Ziemia nie jest centrum wszechświata. Martin Luther King zginął od kuli, bo mówił o równości w świecie zbudowanym na segregacji rasowej. Nie byli agresywni, nie nawoływali do przemocy, po prostu mówili prawdę. A jednak właśnie to czyniło ich niebezpiecznymi.

Jednakże to nie przeciwników należy się bać. Tłum, który krzyczy, jest przewidywalny. Agresja jest reakcją instynktowną, to mechanizm obronny przed tym, co zagraża naszemu obrazowi świata. Znacznie groźniejsi są ci, którzy stoją z boku. Patrzą. Wiedzą. Milczą. Ich bierność boli bardziej niż otwarta wrogość. To oni tworzą przestrzeń, w której nienawiść może rosnąć bez przeszkód.

Efekt widza nie dotyczy jedynie ekstremalnych sytuacji. To dzieje się codziennie, w pracy, w szkole, w mediach. Kiedy ktoś mówi głośno o niesprawiedliwości, o nadużyciach, o ukrywanej prawdzie, często zostaje osamotniony. Ci, którzy się z nim zgadzają, milczą. Nie chcą się narażać. Nie chcą stracić komfortu. I w tym właśnie tkwi największy dramat, nie w tym, że ktoś został zaatakowany za prawdę, ale w tym, że nikt go nie obronił.

George Orwell w "Roku 1984” pokazał, że prawda może zostać przekłamana, jeśli ludzie przestaną ją bronić. W swojej najsłynniejszej powieści "Rok 1984”, pokazał, że prawda może być nie tylko manipulowana, ale wręcz tworzona i niszczona przez władzę. Jego wizja jest przerażająca, ale też niezwykle przenikliwa, zwłaszcza dziś, w epoce dezinformacji, propagandy i mediów społecznościowych.Albert Camus w "Dżumie” pisał, że największym złem nie jest sama zaraza, ale obojętność wobec niej. Edward Snowden ujawnił skalę inwigilacji obywateli przez własne państwo i choć wielu przyznało mu rację, jeszcze więcej wybrało milczenie. Bo tak było bezpieczniej. Bo prawda jest trudna, a wygoda – kusząca.

Milczenie w obliczu krzywdy nie jest neutralne. To nie brak działania – to wybór. To zgoda na to, by zło mogło działać dalej. Kiedy ktoś mówi prawdę i zostaje za to potępiony, a my nic nie robimy – stajemy się współwinni. Może nie trzymamy broni, nie rzucamy oskarżeń, ale tworzymy ciszę, w której prawda umiera.

Prawda nie potrzebuje wielu obrońców. Czasem wystarczy jeden głos, który się nie złamie. Ten głos potrzebuje innych, którzy nie odwrócą wzroku. Bo w świecie, gdzie kłamstwo jest wygodniejsze niż rzeczywistość, mówienie prawdy jest aktem odwagi. Jednakże prawdziwą próbą człowieczeństwa jest to, co robimy, gdy ktoś inny wypowiada ją za nas.

Nie ci, którzy nienawidzą prawdy, są największym zagrożeniem. Najgroźniejsi są ci, którzy wiedzą, że to prawda – i nic z tym

nie robią.


Źródło 

Zdjęcie Google 

Kobieta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Rozmaitości