Egon.von.Roth Egon.von.Roth
182
BLOG

O odpowiedzialności ze śmiercią w tle

Egon.von.Roth Egon.von.Roth Polityka Obserwuj notkę 0

Rozmowa Bogdana Rymanowskiego ze Sławomirem Neumannem, wiceministrem zdrowia miała przebieg, który jest znakomitą ilustracją tego, jak politycy obecnej władzy pojmują kwestię odpowiedzialności. Kanwą do niej była kolejna tragedia, związana z działaniem służby zdrowia, za którą (tu akurat myślę o służbie a nie tragedii) pan Nauman wraz ze swym szefem, ministrem Arłukowiczem, odpowiada. Chodzi o przypadek śmierci dwójki dzieci, które nie zdążyły dożyć porodu w szpitalu we Włocławku.

Wspomniana rozmowa składała się z dwóch części, wyglądających tak, jakby w tak zwanym międzyczasie prowadzący wymienił sobie rozmówcę. Rzecz była o odpowiedzialności za to co dzieje się w służbie zdrowia i ze służbą zdrowia.

Wiceminister zdrowia, pytany o kolejne przypadki, w których mieliśmy do czynienia z działaniami albo zaniechaniami, które albo przyczyniły się do śmierci kolejnych pacjentów albo stworzyły zagrożenie ich życia, nie miał najmniejszych wątpliwości, kto za to odpowiada. Wyjaśnił, że w przypadku tragedii, w której pacjent zmarł, bo zbyt długo był wieziony karetką między szpitalami, jasne jest wszystko. Dyrektor pierwszego szpitala zawarł umowę z firmą, mającą mu obsługiwać takie przewozy a jeśli ona nie miała stosownych do potrzeb możliwości, wina leży po stronie dyrektora. Który, jak stwierdził wiceminister, za coś przecież pieniądze bierze.

Myślę, że gdyby chciał choć odrobinę wgłębić się i w sprawę włocławską, bez większego zastanawiania się uznałby, że i tu dyrektor bierze kasę, więc powinien w zamian zadbać, by USG dało się zrobić każdemu o każdej porze dnia i nocy.

Proste analizy, okraszone uwagami o „tańczących na grobach”.

Tym razem zatańczyć miał nie ktoś PiS, lecz koalicjant pana Naumana, poseł Kłopotek. Który na czymś tam tańczy dość często, wprowadzając kiedyś w błąd obserwatorów, wyciągających z jego zachowań i wypowiedzi poważne wnioski, sprowadzające się nawet do wróżb rychłego końca koalicji. Dziś już chyba nikt się Kłopotkiem nie kłopoce. Nawet wówczas, gdy on „tańczy na grobach” domagając się dymisji ministra Arłukowicza.

No i w tej sprawie, choć dyskutantem pozostał tenże wiceminister Neumann, kwestia odpowiedzialności nie była stawiana już tak konkretnie, jak wcześniej. Pytanie o to, czy minister Arłukowicz nie powinien podać się do dymisji, pan Neumann potraktował, jakby było wypowiedziane w jakimś mało dla niego zrozumiałym języku. Zjawisko rozumienia i nierozumienia przez przedstawicieli władzy czegoś takiego jak odpowiedzialność poruszę nieco dalej. Tkwi bowiem ta przypadłość nie w Naumanie tylko w większości przedstawicieli elity władzy.

Wracając do samego Neumanna i jego widzenia odpowiedzialności, nie potrafił on zauważyć oczywistej paraleli między odpowiedzialnością konkretnego czy hipotetycznego dyrektora szpitala i odpowiedzialnością ministra. I nie chodzi mi o to, że Arłukowicz też za coś bierze pieniądze. On te pieniądze bierze dokładnie za to, co najpewniej legło u źródeł i tego braku odpowiedniej liczby karetek do przewożenia chorych i tej osoby, co we Włocławku powinna wykonać zaniechane badanie USG.

Nie za bardzo wierzę, a tak by wychodziło, gdyby przyjąć optykę pana Neumanna, że kadra zarządzająca naszymi placówkami służby zdrowia to w tak wielkim procencie ludzie pozbawieni wyobraźni, nieodpowiedzialni a być może cierpiący na jakieś patologiczne skłonności, skutkujące tymi niepotrzebnymi zgonami pacjentów. Jestem niemal pewnie, że przyczyny szukać trzeba gdzie indziej. Zdecydowanie bliżej i pana Arłukowicza i pana Neumanna.

Śmiem sądzić, że ten dyrektor od tej karetki, która za długo wiozła pacjenta, gdyby to zależało tylko od jego decyzji, wybrałby firmę, która swymi karetkami w pięć minut byłaby w stanie ewakuować pół Polski. Gdyby rzecz była tylko zależna od decyzji kierującego szpitalem we Włocławku, ilość aparatów USG w gotowości przerastałaby pewnie doraźne potrzeby szpitala.

Swego czasu głośna była sprawa chłopca, który zmarł, przygnieciony bramką na szkolnym boisku. Winę przypisano wtedy dyspozytorce pogotowia, bo karetka jechała jakiś koszmarnie długi czas. Okazało się, że ta dyspozytorka, mająca „pod sobą” teren, odpowiadający jednemu z dawnych województw (tych 49, co je SLD przywróci), dysponowała trzema czy pięcioma załogami karetek.

Oczywiście dla Naumana, dla Arłukowicza i pewnie dla wielu, wielu innych, odpowiedzialność tego rodzaju, o jakiej mówimy w przypadku nieszczęsnych dyrektorów szpitali, kończy się na pewnym poziomie hierarchii. Powyżej niego, by coś takiego, jak odpowiedzialność, w ogóle wchodziło w grę, trzeba konkretną osobę złapać za rękę na gorącym uczynku. A i to pewnie twierdzić będzie, że to nie jej ręka. W końcu żyjemy w kraju, który stracił setkę istotnych dla swego funkcjonowania obywateli i nikt nie poniósł w związku z tym najmniejszych konsekwencji.

Oczywiście można wskazywać, ze kwestia tego ile i na co stać szpitale to nie sprawa ministerstwa tylko Narodowego Funduszu Zdrowia. Tyle, że mieliśmy możliwość nie tak dawno widzieć, jak kończy się troska NFZ o to, by mieć środki stosowne do potrzeb.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka