Wbrew powszechnej opinii w okupowanej Warszawie, teatry działające za zgodą Niemców cieszyły się wielką popularnością. Dochodziło do sytuacji kiedy to do sal teatralnych młodzież związana z Państwem Podziemnym wpuszczała gaz. Jeden z dyrektorów koncesjonowanych teatrów Józef Grodnicki został ostrzyżony na scenie przed publicznością.
W czasie wrześniowych bombardowań stolicy oraz Bitwy Warszawskiej kilka teatrów zostało zniszczonych lub poważnie uszkodzonych. Zbombardowano między innymi gmach Teatru Narodowego. Już na początku 1940 roku środowisko artystyczne złożyło do władz niemieckich petycję postulującą wznowienie działalności kulturalnej. Została ona odrzucona, niemiecki okupant wybrał drogę koncesjonowania podrzędnych teatrzyków i kabaretów. Ich poziom miał odpowiadać intelektualnie i moralnie widzom zaklasyfikowanym do rasy podludzi. Nie wiedziano wówczas jak będzie wyglądała okupacyjna Warszawa, czy „okupacja” w ogóle się skończy. Niemcy ogłosili obowiązek rejestracji pracowników kultury. Pojawiło się pytanie rejestrować się czy nie? Władze podziemne oraz podziemny ZASP,już na początku 1940 roku zabronił występowania aktorom na kolaboracyjnych scenach. Takich jak na przykład Theater der Stadt Warschau czyli były Teatr Polski czy Sommer Spiele Theater w Łazienkach. W tym pierwszym grano między innymi Szopena, Karłowicza, Moniuszkę, teksty Adama Mickiewicz czy Stanisława Reymonta. Większość aktorów podporządkowało się tym decyzją. Rozpoczęła się era najlepszej obsługi kelnerskiej w historii polskiego teatru.
Mimo wszystko koncesjonowane teatrzyki rozkwitają, a ich organizatorzy zarabiają krocie. Tak jak ten w byłym kinie Palldium przy ulicy Złotej 7/9. Niemcy zmienili nazwę kina na Helgoland, tylko dla Niemców. Polacy mieli wstęp jedynie do teatrzyku o którym Józef Dąbrowa-Sierzputowski pisał „Z dawnej, przedwojennej publiczności została tylko garstka. (...) Inteligencja miała zastrzeżenia natury moralnej co do korzystania z teatrów.”(Wikipedia). Sieszputowski był krytykiem teatralnym, który pracował w gadzinowym „Nowym Kurierze Warszawskim”. Zaraz po wojnie spisał on arcyważny „Warszawski sezon teatralny 1940 -44”, po czym został skazany za kolaborację na dziesięć lat więzienia. Na ulicy Chłodnej działa rewia „Kometa”. Tryumfy święcą spektakle o charakterystycznych tytułach „Moczmy nogi” czy „Szał ciał”. Wkrótce doszło do wykonania wyroków na artystach lub krytykach uznanych za zdrajców, takich jak Eugeniusz Świerczewski. Ciekawy jest przypadek żołnierza Wojny Obronnej , aktora Andrzeja Szalawskiego który współpracował z Niemcami na polecenie Armii Krajowej. Aktor znany z roli „Juranda” z „Krzyżaków” z po wojnie miał zakaz występowania na scenach. Wydaje się iż w sprawie zachowania artystów warszawskich pod okupacją jest wiele szarości, tak jak ze Stanisławą Perzanowską, reżyserką wojennego „Atenuem”. Po wybuchu Powstania Warszawskiego,kilkanaście teatrzyków błyskawicznie znika. Powstaje Tajna Rada Teatralna i wojskowa brygada teatralna, do której aktorzy grający jawnie byli nieprzyjmowani.
Lista strat osobowych warszawskich teatrów jest ogromna. Życie teatralne utrzymując ciągłość kulturową, zeszło do podziemia. Do Powstania sezon teatralny trwał cały rok. Po zakończeniu wojny przyszedł czas na rozliczenia, które szybko zamieniły się w rozważania natury historycznej. Sytuację zmienił „stan wojenny”, znowu pojawiło się pytanie, grać czy nie grać? Wydaje się iż egzamin z początku lat 80-tych, został zdany a ówczesnych „bojkot” władzy przez artystów, przejdzie do historii światowego teatru.