eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski
71
BLOG

Wisła - test na demokrację

eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski Polityka Obserwuj notkę 0

Budowanie tkanki miejskiej plecami do ludzi skutkuje śmieciami i psimi kupami wszedzie tylko nie w śmietnikach - pisze Bartłomiej Kozek Przewodniczący Oddziału warszawskiego Zielonych i Członek Zarządu Krajowego tej partii.
 
Kiedy w mieście dyskutuje się na temat zmian w kształcie jego przestrzeni publicznej z reguły dyskusja zaczyna się niejako od końca. Co chwila słyszymy o mniej lub bardziej ciekawej inicjatywie zagospodarowania jakiegoś obszaru, podrzucanej jako swego rodzaju "bomba medialna", powodująca burzę w stołecznej szklance wody, po czym temat gaśnie - najczęściej do czasu, kiedy pojawi się kolejna, mniej lub bardziej udana inicjatywa - i tak w koło Macieju...
 
Można inaczej - szczególnie, jeśli o Wisłę chodzi. Władze miasta lubią się szczycić tym, że miasto ma całkiem sporą ilość terenów zielonych, będących swego rodzaju naturalnym kapitałem miasta. Jeśli jednak odejść od PR i spojrzeć na fakty, brakuje w mojej opinii realnych działań, mogących świadczyć o docenianiu tego kapitału. Jest to widocznie szczególnie mocno, kiedy spojrzymy na ilość inwestycji, kolidujących z interesem ekologicznym i społecznym, będących efektem słabego pokrycia miasta planami zagospodarowania przestrzennego i braku raportu o konfliktach w przestrzeni publicznej.
 
Tymczasem lasy, cieki wodne, tereny zielone są świetnymi obszarami do rekreacji, terenami, będącymi nie tylko miejscem życia dla wielu gatunków flory i fauny, ale też płucami miasta, pozwalającymi na chwilę wytchnienia, regulującymi miejski mikroklimat i skład powietrza. To jak najbardziej realne, wręcz namacalne problemy - w niedawno opublikowanym "Raporcie o stanie zdrowia mieszkańców Warszawy" możemy wyczytać, że z powodu kiepskiego stanu powietrza w naszym mieście rocznie umiera przedwcześnie ok. 300 osób, a kolejne 550 musi przez to korzystać z leczenia szpitalnego. To realne koszty niezrównoważonego rozwoju miasta - traktowania środowiska jako "zawalidrogi postępu" zamiast najpewniejszej inwestycji w przyszłość, zmniejszającej jak najbardziej policzalne koszty życia w mieście.


Kwestia przestrzeni publicznej silnie wiąże się z aspektem społecznym. Dostęp do wysokiej jakości, darmowej infrastruktury rekreacyjnej ma ważne znaczenie dla osób, które nie stać aktualnie na szerszy udział w życiu kulturalnym i społecznym miasta. Możliwość wyjścia z domu i integracji w przyjaznej przestrzeni miejskiej jest kluczowa na przykład dla osób starszych i dotkniętych niepełnosprawnością. Rzeczywista partycypacja społeczna w procesie tworzenia przestrzeni miejskiej zwiększa poczucie wspólnoty i sprawczości, wpływa na wzrost poziomu wzajemnego zaufania, poczucia wpływu na rzeczywistość i bycia reprezentowanymi przez instytucje publiczne.
 
W miastach na całym świecie testuje się narzędzia, służące włączaniu lokalnych społeczności w procesy decyzyjne, o których na chwilę obecną w Warszawie możemy pomarzyć. Warto przypomnieć, że jeszcze niedawno, z uporem godnym lepszej sprawy, usiłowano nas uraczyć wieżowcem w Parku Świętokrzyskim, któremu wedle sondaży sprzeciwiało się 90% Warszawianek i Warszawiaków. W międzyczasie w Wiedniu, między innymi dzięki staraniom Zielonych, lokalna społeczność ma realny wpływ na kształt procesów rewitalizacyjnych w swojej okolicy, aż po możliwość wybierania przez dzieci kolorów koszy na śmieci i chodnika. W ten sposób tworzy się przestrzeń, w której ludzie czują się jak u siebie i dbają o nią. Budowanie tkanki miejskiej plecami do ludzi skutkuje tym, co widzimy codziennie na ulicach - śmieciami i psimi kupami wszędzie, tylko nie w śmietnikach.
 
Ten dość długi wstęp do tematu jest konieczny, bowiem dyskusja na temat zagospodarowania brzegów Wisły powinna moim zdaniem rozpocząć się od poszukania odpowiedzi na dwa pytania, wynikające z powyższych akapitów. Jak możemy maksymalnie wykorzystać tę przestrzeń i jej walory, jaką mamy obecnie? Jak wciągnąć jak największą ilość osób do dyskusji o kształcie brzegów Wisły?
 
Warszawa jest jedną z nielicznych europejskich stolic, mającą dziki brzeg i zmienianie tego stanu rzeczy byłoby lekkomyślnością. Niewielkim kosztem można stworzyć tam przestrzeń, przyjazną osobom, chcącym przejść się na spacer czy przejechać się rowerem. Po drugiej stronie rzeki mamy z kolei inicjatywy kulturalne i społeczne, skupione wokół fundacji "Ja, Wisła" Przemka Paska. Miasto tego typu inicjatywy powinno wspierać, bowiem to one odgrywają istotną rolę w procesie przywracania rzeki miastu.
 
Konsultacje społeczne - szczególnie wokół tak dużych przedsięwzięć miastotwórczych, jak organizacja Placu Defilad czy brzegów Wisły - powinny być jak najszersze i jak najdalsze od bicia piany, kończącego się dysonansem między oczekiwaniami ludzi, a urzędniczymi pomysłami. Nie chodzi zatem o prześciganie się w coraz to bardziej spektakularnych pomysłach, ale o to, by ludzie mieli poczucie, że jest to ich wspólna przestrzeń. Pomysłów na zorganizowanie dyskusji i na ucieranie konsensusu nie brakuje, wiele spośród metod wypracowania najlepszych decyzji w dużych grupach jest spisanych, chociażby w niedawno wydanej ściągawce brytyjskiej Fundacji Nowej Ekonomii "Crowd Wise" (w wolnym tłumaczeniu "Mądrość tłumu"). Jeśli chce się mieć w mieście aktywne społeczeństwo, należy mu dać możliwości realizacji swej aktywności - w najróżniejszej postaci.

więcej na ekurjerwarszawski.pl

ekurjerwarszawski.pl Wydarzenia, imprezy, nieznana historia miasta, opinie, satyra obrazkowa - wszystko o Warszawie!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka