eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski
395
BLOG

Warszawskie miejsca kaźni

eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Drzewiej w Rzeczpospolitej bywało tak iż zdrajcy, zbrodniarze, gwałciciele, złodzieje oraz insi zwyrodnialcy, w imieniu prawa byli wieszani, skracani o głowę bądź ewentualnie łamani kołem. Na przełomie XVII i XVIII wieku Warszawa posiadała trzy miejsca kaźni, w których Kat dokonywał swojej powinności.

Norblin - wieszanie zdrajców
 
Norblin - wieszanie zdrajców

 

W tekście poniższym, z powodów znanych wyłącznie autorowi, zajmiemy się tylko jednym z tych miejsc straceń. Tym zlokalizowanym we wsi Piaski. Dziś na tym miejscy znajduje się wspaniałe osiedle wielopiętrowych bloków. Mieszkające tam dzieci bawiąc się w piaskownicach nie wiedząc, iż pod nimi leżą "niemi, odcięci od stryczka, podziemni świadkowie naszej historii".

 

Wydaje się, iż w czasie kiedy lud Warszawy był z reguły niepiśmienny uczestnictwo w sądowych egzekucjach przestępców było nie byle jaką atrakcją. Do uczestnictwa w egzekucji na Piaskach nie zniechęcała nawet znaczna odległość od centrum miasta. Gawiedź wychodząca ulicą Dziką przez Rogatki Powązkowskie w kierunku Piasków musiała poświęcić na owe "ekscesa" cały dzień. Piaskowskie Pola śmierci którymi niewątpliwie były, ówcześni warszawianie nazywali w skrócie "polami", "placem śmierci", "miejscem ustronnym" bądź "placem kary".Wiadomo iż od 1790 roku znajdował się tam mały cmentarz.

Domniemywać należy, iż znajdowała się tam stała szubienica (ewentualnie, częściowo podmurowana), jakieś zabudowania zarządzane przez Kata, gdzie składowane były narzędzia kaźni (stryczki, liny, drabiny, szczypce) oraz ciała bezpośrednio po egzekucji. Tu moment odpowiedni nastał, aby słów parę powiedzieć o Kacie ówczesnym, zwłaszcza iż znamy go dobrze. W czasie o którym mówimy funkcję Kata Warszawy spełniał nijaki Stefan Bohm (ewentualnie Beym, Bem) nazywany przez warszawian "Stefankiem". Zacny ów człek studiował w Królewcu medycynę (specjalizacja chirurgiczna), znał się za tem na anatomii ludzkiej znakomicie i w zależności od ciężkości sakwy rodzinny skazanego, mógł dowolnie przedłużać lub skracać kaźń. O wielkiej popularności omawianego urzędnika Komisji Brukowej świadczy popularne on czasy powiedzenie-groźba "Pójdziesz ty do Stefanka na śniadanie" jak nam w książce "Wieszanie" przypomina Jarosław Rymkiewicz.


Zatem po tym mało estetycznym (z dzisiejszego punktu widzenia") wydarzeniu, kiedy to przestępcy bądź też insi "szpiedzy, buntownicy, Żydzi, katolicy" zadyndali już na szubienicy, Kat sprawdzał czy zaiste dusze ich udały się na łono Abrahama, po czym "zdejmował tych Panów wiszących" (kobiety nie były tracone poprzez wieszanie). Następnie "włożywszy ich na furę drabistą, kazał ich w pole wywieść". Tam szubienicznicy zakopywani byli w dołach niepamięci, bowiem tylko na to zasługują ludzie występujący przeciwko pokojowi społecznemu.

ekurjerwarszawski.pl Wydarzenia, imprezy, nieznana historia miasta, opinie, satyra obrazkowa - wszystko o Warszawie!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura