Urlop mi się skończył. W poniedziałek. Czego można się dowiedzieć, wracając po trzech tygodniach do pracy? Że włosy ci urosły i że może trochę zeszczuplałaś. A od szefowej, że fajnie, bo brakowało jej twojego uśmiechu. Dwie poważne paniusie z bardzo ważnego działu - normalka. Zapracowane, ledwo miały czas odpowiedzieć na "dzień dobry". Kto zna ten rodzaj powagi, z którym człowiek wygląda, jakby przez całe życie nosił gówno pod nosem, ten wie, o czym mówię.
Informatyk G. wyraził radość, bo "nareszcie będzie z kim pogadać" (czytaj - zapalić). Nie "gadamy" w palarni, to zabrałoby nam całą frajdę z "gadania". Zaszywamy się w pomieszczeniu na dole, obok sali konferencyjnej. Dzięki temu jednak udało nam się kiedyś uratować budynek przez zalaniem. W WC poszedł jakiś zawór i spod umywalki waliło jak z gejzeru.
Wiecie, co po powrocie rzuciło mi się w oczy przede wszystkim? Elektryczne grzejniki. Prawie w każdym pokoju. Dziewczyny twierdzą, że rano jest zimno i trzeba się naszprycować. W sierpniu!!!
Kiedy ja sobie beztrosko odpoczywałam, lato zaczęło pakować manatki. Koniec długich i rozgrzanych słońcem dni, ciepłych deszczów, letnich burz, zwiewnych kiecek i klapania klapkami. Powoli cichnie tętniąca życiem promenada, a moją ulubioną lodziarnię niedaleko amfiteatru, niebawem właściciele zabiją deskami.
Nadchodzą miesiące zimna i ciemnicy, pustych plaż, cofek i jesiennych szarug. Sztormowe wichury znowu będą zamieniać mój balkon w lądowisko helikopterów Black Hawk.
Nie znoszę - organicznie nie znoszę! - kiedy lato się kończy. Nie mówcie mi, że jeszcze trwa, bo nie dam sobie wcisnąć tego kitu. Mieszkam nad morzem, więc lepiej wiem: to koniec. I już!
Chyba pójdę sobie popłakać... Albo niech mnie ktoś uśpi zastrzykiem.
Albo nie! Założę grupę wsparcia. Szukam ludzi pozytywnie zakręconych, z którymi przetrwam jesień i zimę.
PS
Pierwsza notka i od razu o końcu...?
(minuta ciszy)
Nieważne! Najważniejsze, że wreszcie dojrzałam do tego, by w wirtualnej przestrzeni mieć swój własny kawałek podłogi.
Inne tematy w dziale Rozmaitości