Ekwidystanta Ekwidystanta
5245
BLOG

O tym co nagrywał i dlaczego kradł sędzia Wróblewski

Ekwidystanta Ekwidystanta Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Ten tydzień z pewnością nie był najlepszym okresem w życiu sędziego Roberta Wróblewskiego z Wydziału Karnego Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. A najgorsze jeszcze przed nim, bo prawdziwie sądny dzień dla tego prominentnego członka nadzwyczajnej kasty nadejdzie wtedy gdy śledczy ustalą do czego były mu potrzebne duże ilości nośników pamięci i dlaczego wolał je ukraść niż kupić. Jesteście ciekawi? To słuchajcie, bo nie będę powtarzać. 

 

Znany i szanowany (jak zapewnia Wyborcza) sędzia Robert Wróblewski okradł sklep sieci Media Markt we Wrocławiu, ale nie uszło mu to na sucho, bo tym razem nakryli go pracownicy ochrony. Przy sędzim znaleziono pendrive'y na łączną kwotę około 2 tys. złotych. Wróblewski postanowił iść w zaparte i nie przyznaje się do winy. Gdyby jednak z czasem zmienił zdanie, nie będzie mógł ściemniać, że działał pod wpływem nagłego impulsu lub pomroczności jasnej. Jako doświadczony złodziej i włamywacz, pan sędzia nie poszedł na włam z pustymi rękami. Miał przy sobie cążki i nożyk, którymi szybko i sprawnie otwierał opakowania z towarem. Z zeznań ochroniarzy wynika, że na tych półkach, przy których Wróblewski zatrzymywał się na dłużej, znaleźli potem wiele otwartych i pustych pudełek po pendrive'ach.   

 

Obywatele nie zdążyli jeszcze ochłonąć z wrażenia, gdy niczym grom z jasnego nieba spadła na nich kolejna sensacja. Oto okazało się, że okradanie sklepów z elektroniką, to spécialité de la maison państwa Wróblewskich, bo w złodziejskiej działalności aktywnie wspierała sędziego żona, Ewa Wróblewska, z zawodu nauczycielka. Kobiecie postawiono już zarzut kradzieży z włamaniem. Natomiast sędzią zajmuje się obecnie wydział wewnętrzny prokuratury krajowej. Podczas przeszukania samochodu i mieszkania sędziego, znaleziono sprzęt elektroniczny i to w takich ilościach, które wskazują na niestandardowe, znacznie odbiegające od potrzeb zwykłego użytkownika, zapotrzebowanie Wróblewskiego na urządzenia tego typu.  

 

I tu dochodzimy do pytań, które postawić sobie musi każdy samodzielnie myślący, inteligentny i dociekliwy człowiek: jakie informacje i dla kogo nagrywał na nośniki pamięci pan sędzia? Oraz dlaczego wolał pendrive'y ukraść, niż kupić?  

                                                                                                                               

Jako sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, Wróblewski miał za pośrednictwem służbowego komputera dostęp do wszystkich postępowań, w tym cywilnych i karnych, które toczą się we wszystkich sądach województw dolnośląskiego i opolskiego. Każda baza danych może być przedmiotem zainteresowania środowisk przestępczych, a cóż dopiero taka, którą dysponował Wróblewski! Niejeden przestępca czy inny szemraniec gotów jest hojnie zapłacić za bezprawny wgląd do akt interesujących go spraw sądowych. Niewykluczone, że sędzia Wróblewski wyspecjalizował się w świadczeniu tego rodzaju "usług". Przy czym nie musiał mieć i prawdopodobnie nie miał bezpośredniego kontaktu ze zleceniodawcą, natomiast zleceniodawca nie musiał znać i prawdopodobnie nie znał nazwiska sędziego, któremu płacił. Zamówienia na usługę oraz płatność za jej wykonanie załatwiał zapewne pośrednik. Nie wiadomo ile lat trwał ten proceder, ale jedno jest pewne: jego skala musiała być bardzo duża, co czyniło go kusząco opłacalnym. W innym przypadku sędziowsko-nauczycielskie małżeństwo Wróblewskich nie zaryzykowałoby przecież swojej reputacji, okradając wspólnie i w porozumieniu sklepy ze sprzętem elektronicznym.  


Dlaczego kradli? Przyzwyczaili się płacić kartą, a mieli świadomość, że każda tego typu transakcja jest rejestrowana przez system bankowy i przechowywana w tym systemie przez wiele lat. Wchodząc na drogę przestępstwa, nie chcieli zostawiać na niej śladów. Ale interes się kręcił, zapotrzebowanie na pendrive'y było bardzo duże... Z ich punktu widzenia wybrali mniejsze ryzyko. Innymi słowy - zdecydowali się kraść, żeby nie rzucać się w oczy.

 

I to by było na tyle. Dziękuję za przybycie i wzięcie udziału.

Oraz polecam się na przyszłość.

 

(godz. 16:13)   Witam Miłych Gości i Ciebie, Jeznachu.

 

Sędziemu Wróblewskiemu bardzo odpowiada fakt, że opinia publiczna postrzega go jako drobnego sklepowego złodziejaszka i zapewniam Was, Panowie, że zrobi wszystko, aby nie zaczęto interesować się jego życiem zawodowym. W sukurs pospieszą mu funkcjonariusze, poupychani w różnych redakcjach w charakterze dziennikarzy. Oraz tzw. autorytety moralne. Będą wmawiać, że sędzia Wróblewski to w pracy uczciwy i sumienny Dr Jekyll, z którego dopiero w Media Markt, wyłazi nieestetyczny i nieetyczny Mr Hyde.

Ale nie ze mną takie numery! Jestem przekonana, że jego kradzieże mają ścisły związek z wykonywaną przez niego pracą. Wpadł, bo jak wielu przestępców, stracił czujność. Gdyby przestępcy nie popełniali błędów, nigdy nie zostaliby złapani.

 

 

Wolę robić to, co lubię, niż lubić to, co robię.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo