El Ohido Siluro El Ohido Siluro
4614
BLOG

Dlaczego kapitan milczał, czyli echa akcji "STENOGRAM"

El Ohido Siluro El Ohido Siluro Rozmaitości Obserwuj notkę 245

 

 

 

Od przeprowadzonej niedawno przez nasz(?) "rząd" neutralizującej z założenia i zamierzenia "Akcji STENOGRAM" minęło kilka dni. Mimo, że nie jestem zwolennikiem głębszego dywagowania nad tym materiałem, ponieważ jest on nierzetelny (o czym informują nas sami Rosjanie, twierdząc wprost, że nie biorą odpowiedzialności za zgodność z prawdą i faktami tego materiału), czego dowodzą pierwsze relacje dziennikarzy na temat "katastrofy" pojawiające się jeszcze przed oficjalnym czasem w którym nastąpiła tragedia, to jednak napiszę jeszcze kilka słów.

Samolot MUSIAŁ rozbić się wcześniej, czas podany w stenogramie jest NIEPRAWDZIWY. Jednak trudno zakładać (jak pisałem wcześniej), że absolutnie cały ładunek informacyjny stenogramu jest zafałszowany, najprawdopodobniej mamy do czynienia tylko z przesunięciami czasowymi pewnych kwestii, a także z usunięciem niektórych, kluczowych wypowiedzi. Dlatego na materiał ten patrzyć należy z rezerwą.

Od czasu "akcji STENOGRAM" wielu komentatorów zadaje zasadnicze pytanie. Dlaczego zgodnie ze stenogramem po komendzie "ODCHODZIMY" samolot gwałtownie obniża pułap, a kapitan milczy?

Myślę, że odpowiedzi na to pytanie należy szukać w zeznaniach kontrolera lotu...

www.mmwroclaw.pl/8817/2010/4/12/kontroler-lotu-proponowalem-im-zapasowe-lotnisko

www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article

 

Oto wycinek z podanej rozmowy:

"(...)

-Oni przestali słuchać waszych rozkazów?

-Powinni dawać potwierdzenia, a nie dawali.


-Jakie potwierdzenia?

-Dane o wysokości przy podejściu do lądowania.


-Oni nawet nie dawali wam informacji o wysokości samolotu?

-Tak.

-No, a dlaczego oni nie dawali tych potwierdzeń?

-No, a skąd mam wiedzieć? Ponieważ oni rosyjski źle znają.

(...)"

 

Kontroler twierdzi, że załoga nie dawała potwierdzeń wysokości przy podejściu do lądowania. Czy załoga miała przed nim jakieś tajemnice? Czy chciała, aby kontroler lotów pozostawał w stanie niepewności co do położenia samolotu? Na to wygląda...

Pamiętamy również, że kontroler lotów twierdził, iż Tu-154m Lux "zniknął z radarów"... Wtedy wydał on komendę "101 horyzont" i ponownie "kontrola wysokości, 101" - lecz już bez odzewu... A przecież samolot przeleciał jeszcze od miejsca w którym miał się rozbić (zbocze jaru) około kilometra... Czy powodem tego stanu rzeczy mogło być jakieś zakłócenie fal radiowych? A może...

 

IŁ-76 AVACS

 

 IŁ-76 AVACS

 

"ZNIKNĄŁ Z RADARÓW"...  Czyż nie o to właśnie chodziło kapitanowi?

 

 

 

 


 

 

Jak szkoleni są kierowcy BORu, którzy przewożą VIPów? Mamy tu pewien mały artykulik:

www.auto-swiat.pl/wydania,Kierowca-z-BOR-owca,15899,1.html

 

Kilka najistotniejszych cytatów z artykułu:

"Bruce Lee w "Wejściu Smoka" stosował sztukę walki bez walki. Podobna zasada obowiązuje funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. - My nie likwidujemy zagrożeń, ale ich unikamy - mówią BOR-owcy."

"Następne ćwiczenie: środek pasa startowego, kolumna trzech samochodów porusza się z niewielką prędkością ok. 20 km/h. Nagle drogę zajeżdża im TIR. To może być próba zamachu. Procedury przewidują w takiej sytuacji jak najszybsze opuszczenie zagrożonego miejsca i ewakuację VIP-a w bezpieczny rejon. Odwrót trwa niecałe 5 s. Tyle czasu wystarczyło, by BOR-owcy uformowali kolumnę jadącą w przeciwnym kierunku i zdążyli odjechać z piskiem opon.W przypadku bezpośredniego zamachu na VIP-a ciosy lub kule zamachowca przyjmuje na siebie jego ochroniarz. To samo dotyczy kierowców BOR. Ich zadaniem jest tak prowadzić kolumnę samochodów, aby ewentualny atak skupił się na autach, w których nie ma VIP-a."

 

 

Jaki czynnik jest kluczowy ze względu na bezpieczeństwo VIPa w przypadku bezpośredniego zagrożenia zamachem? Otóż najważniejszy jest czas reakcji kierowcy na zagrożenie i sposób w jaki w przypadku pojawiającego się zagrożenia wykona on unik, myląc w dodatku napastnika!!!


Tak więc liczą się tu trzy czynniki:

1. Czas reakcji - możliwie najkrótszy

2. Właściwie wykonany unik i osłona VIPa

3. Zmylenie napastnika co do miejsca w którym przebywa VIP

 

 

Czy możliwe jest aby wojskowi piloci przewożący VIPów nie mieli podobnych procedur w sytuacji bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa VIPa?

 

 kolumna BORu

 

Nie sądzę, nawet gdyby procedury te nie miały sformalizowanego charakteru, a były jedynie ustnymi dyrektywami o charakterze niejawnym...

 

 

 


 

 

Czy załoga lotu PLF101 mogła czuć się zagrożona? Myślę, że jak najbardziej.. Pierwsze powody do niepokoju, a także jego oznaki wynikają ze stenogramu rozmów w kabinie. Oto interesujący fragment rozmowy:

 

08:29:17   044   A... Jeszcze jedno... APM-y są oddalone od progu pasa jakieś 200 metrów.

08:29:24   2P   Dzięki.

08:29:27   2P   APM-y rozstawili.

08:29:29   2P   Od progu pasa 200 metrów.

08:29:29   KBC   Spytaj, czy Rosjanie już przylecieli.

08:29:34   2P   A Rosjanie już przylecieli?

08:29:37   A   (niezr.)

08:29:40   044   Ił dwa razy odchodził i chyba gdzieś odlecieli.

08:29:44   2P   No, rozumiem, dzięki.

08:29:46   2P   Słyszałeś?

08:29:46   KBC   Fajnie.

08:29:47   KBC   Kto tam jest?

08:29:51   2P   U ciebie też?

 

Drugi usłyszał coś dziwnego. Pyta kapitana, czy słyszał.. Kapitan zadaje krótkie pytanie: "Kto tam jest?". Kapitan najprawdopodobniej widział jakiś dziwny obiekt już chwilę przedtem, w końcu jego polecenie zapytania "Czy Rosjanie już przylecieli" nie wzięło się z powietrza... Teraz Kapitan i Drugi wiedzą już, że nie są sami w powietrzu, jakiś inny samolot jest bardzo blisko i wzbudza ich niepokój i podejrzenia. Ale lecą dalej mając ten fakt na uwadze i obserwują rozwój wydarzeń...

Zwróćmy uwagę, że przed tą wymianą zdań pomiędzy Kapitanem, a Drugim pojawia się w stenogramie dziwaczna wypowiedź:

08:27:58   Bort   (niezr.) Zakończyłem zrzut, zniżanie na wschód.

08:28:04   Bort   Pozwolili.

 

Czy polscy piloci usłyszeli te dziwne słowa i zaniepokoili się widząc na radarze tuż przed sobą inny samolot? Czy już wtedy w ich głowach zapaliła się czerwona lampka ostrzegawcza?

 

 

Czy mógł to być samolot - cysterna IŁ-78, który właśnie tuż przed nosem Tupoleva "zakończył zrzut" - no właśnie - CZEGO??? Czy było to tylko "domglenie" przestrzeni powietrznej na ścieżce schodzenia Tupoleva, czy też coś więcej???

 


IŁ-78 mkII

Samolot - cysterna...

 

 

 


 

 

Przeczytałem wczoraj z zapartym tchem ostatnią notkę blogera Eye Of The Beholder, którą gorąco polecam. Oto link:

beholder.salon24.pl/190291,samolot-nie-spadal-ladowali

 

EOTB w sposób jasny, klarowny i rzeczowy wyjaśnia w jaki sposób samolot prezydencki został podstępnie i fałszywie naprowadzony w pułapkę, jaką miał być głeboki jar przed lotniskiem. Zafałszowano odległość samolotu od prawdziwego pasa, dając pilotowi ułudę, że pas zaczyna się o kilometr wcześniej... Zamachowcy obok atrapy bliższej radiolatarni użyli fałszywych APM-ów (potężnych reflektorów, które mają za zadanie wypozycjonować pilotowi położenie pasa we mgle). Na serwowanym nam przez rząd STENOGRAMIE, słyszymy informację, że APM-y są rozstawione, a pilot YAKa stwierdza w rozmowie z załogą Tu-154, że stoją one 200 metrów od progu pasa... Cały artykuł jest naprawdę świetny i godny polecenia! Tyle, że mam wątpliwości co do ostatecznego wniosku jaki wysnuł autor na podstawie swych obliczeń i przemyśleń (jakże znakomitych i precyzyjnych zresztą).

Mianowicie: mimo, iż w stenogramie jest komenda "ODCHODZIMY", autor stwierdził, że naprawdę było tam powiedziane "PODCHODZIMY", co udowadnia pokazując, że samolot zachowywał się tak, jakby po prostu próbował lądować na "fałszywym pasie" podanym przez zamachowców, na kilometr przed lotniskiem. I rzeczywiście, wszystko na to wskazuje... Tupolev nagle w szybkim tempie zniża pułap i wygląda na to, że będzie próbował siadać na "fałszywym pasie". Do momentu, kiedy samolot znajdując się tuż nad ziemią ZNIKA Z RADARÓW (co potwierdził kontroler lotów). Od tego momentu już na pełnym ciągu leci praktycznie po ziemi i nie odbija od niej, trzyma cały czas wysokość korony drzew, nie podwyższając pułapu (w ujęciu względnym oczywiście).

 

 

 

 

EOTB postawił tezę:

 -Pilot lądował -

 

A ja nieco zmodyfikuję tezę EOTB i brzmieć ona będzie:

 -Pilot udawał, że ląduje po to by uciec -

 

 

 

 

Kontrowersję wzbudzała cały czas komenda "ODCHODZIMY". Dlaczego po tej komendzie samolot gwałtownie zniża lot, a kapitan milczy? Dlaczego nie wykonano manewru takiego jak na poniższym filmie (ten sam samolot)?

 

 

 

Otóż manewr ten dobry jest w sytuacji nieudanego podejścia do lądowania, a nie w sytuacji bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa VIPa poprzez zaplanowaną i dobrze zorganizowaną akcję zamachu!

 

 

Twierdzę, że załoga (pamiętamy, że już zaniepokojona biegiem wydarzeń) przez dłuższą chwilę lecąc na wysokości 100 metrów (co wynika ze stenogramu) zapewne obserwowała bacznie wszystkie wskaźniki. Sądzę, że z tej wysokości widać było już ziemię (czemu dałem wyraz w komentarzu u EOTB) w stopniu pozwalającym na chociaż zgrubną orientację (pamiętajmy, że Wiśniewski widział samolot z odległości 400 metrów). W chwili, gdy widać było już postawione fałszywe APM-y - ZAŁOGA ZDAŁA SOBIE SPRAWĘ, ŻE PROWADZONA JEST W PUŁAPKĘ przez kontrolera lotów i obsługę APMów - do jaru znajdującego się kilometr przed lotniskiem - w którym to jarze zgodnie z zamierzeniem napastników miała nastąpić "katastrofa". Przecież piloci znali to miejsce doskonale... Zorientowali się, że ktoś próbuje ich "brać pode włos"... JUŻ WIEDZIELI, ZE TO ZAMACH !!!

Kapitan i Drugi zapewne spojrzeli na siebie wymownie, rozumiejąc się bez słów, padło krótkie "ODCHODZIMY" i rozpoczęli manewr uniku. Skończyło się potwierdzanie wysokości fałszywie naprowadzającemu kontrolerowi, który - jak twierdzi - nie usłyszał już więcej żadnej odpowiedzi od załogi PLF101 (mimo, że ze stenogramów wynika, że wysokość była odczytywana cały czas). Samolot zniżał się szybko, pozorując, iż chce lądować - tak jak spodziewali się tego zamachowcy. Załoga odegrała przed nimi scenkę, ze nie wie jeszcze o pułapce i nic nie podejrzewa...

Podstawowym zadaniem dla załogi było teraz (w sytuacji bezpośredniego zagrożenia zamachem, z której już zdała sobie sprawę) sprowadzenie samolotu JAK NAJBLIŻEJ ZIEMI  I  TO  JAK  NAJSZYBCIEJ !!!

 

Tylko taki manewr mógł zapewnić możliwość ucieczki, a w szczególności utrudnić namierzenie Tu-154m przez systemy radiolokacyjne i zestrzelenie.

 

 Mobilna stacja radiolokacyjna na samochodzie marki ZIL

 

Kapitan wykonał manewr uniku perfekcyjnie, w odpowiednim momencie dając maksymalny ciąg (co słyszy i potwierdza pilot Yaka) i leciał tuż nad ziemią, w celu zniknięcia z radarów stacji radiolokacyjnej (co potwierdza kontroler lotów). Samolot ucieka z matni, załoga próbuje ratować maszynę i życie pasażerów. Lecą po łuku w lewo, cały czas tuż nad ziemią, kosząc gałęzie drzew.

W tym momencie zamachowcy uruchamiają plan awaryjny, plan "B" (dlatego właśnie popełnili tak wiele błędów)...  Jest szybka decyzja, że samolot zostanie zestrzelony. Chwilę tą ogląda Wiśniewski ze swego hotelu. Jak zeznał, widział nisko idący samolot, w lewym przechyle, samolot ten lewym skrzydłem prawie orał ziemię. Czy wynika z tego, że lewe skrzydło samolotu w tym momencie było jeszcze całe? Następnie Wiśniewski słyszy dwa wybuchy... Niewielka rakieta "ziemia - powietrze" nakierowywana na źródło ciepła dosięga Tupoleva lecącego kilka metrow nad ziemia, lub wręcz już po ziemi - . Elementy samolotu ulegają destrukcji i upadają kolejno na ziemię w miejscu, do którego już za chwilę pobiegnie Wiśniewski wraz ze swoją kamerą...

 

 

IGŁA

 

 

Jak działa "KOMPLEKS IGŁA"? Temat przybliża co nieco ten filmik:

 

 

 

 

Oczywiście mogło być też i tak, że strzelanie nie było potrzebne... Pamiętamy, że ten samolot 7 kwietnia nie wyleciał, oficjalną przyczyną było to, że "miał awarię"...

Stojedynka mogła mieć zainstalowane w kilku kluczowych miejscach niewielkie ładunki, których zdalne odpalenie nie pozwoliło na kontynuowanie lotu... Ale podczas wykonywania manewru uniku załoga nie mogła zakładać takiego stanu rzeczy...

 

 

 

I to właśnie mógł być plan "B"...

 

 


 

 

Czy taki scenariusz jest w ogóle możliwy? Spójrzmy na bliźniaczo podobną "katastrofę" prezydenckiego Tupolewa Tu-13419 października1986 roku na terenieRPA :

pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_mozambickiego_Tu-134_w_RPA

 

I znowu podam najistotniejszy cytat:

"W styczniu 2003, gazeta Sowetan Sunday World doniosła, że zabójca i były agent południowoafrykańskich sił specjalnych, Hans Louw przyznał się do uczestnictwa w zamachu. Wedle jego zeznania do sprowadzenia samolotu z kursu została użyta fałszywa radiolatarnia, a Louw miał zestrzelić samolot w wypadku gdyby ten się nie rozbił. W późniejszym okresie Louw częściowo zmienił szczegóły swojego wyznania i twierdził, że zestrzelił samolot przy użyciu rakiety9K32 Strieła-2."

 

 

Załoga naszego Tupoleva doskonale o takich zagrożeniach wiedziała, piloci wojskowi byli szkoleni pod kątem właśnie takich, awaryjnych sytuacji. Stąd reakcję kapitana Protasiuka uznaję za absolutnie GENIALNĄ i BEZBŁĘDNĄ tak jak przystało na polskiego pilota wojskowego klasy mistrzowskiej !!!

 

 

 

 

 

Tylko upozorowanie próby "lądowania", sprowadzenie samolotu tuż nad ziemię i koszący lot poza zasięgiem urządzeń radiolokacyjnych mógł uratować ten samolot.

Niestety, to nie wystarczyło.. Nie dano im nawet cienia szansy...

Żadnej szansy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 



 

 

PS. Ach, byłbym zapomniał...

Pozostaje do wyjaśnienia kwestia skrzydła, które rzekomo Tu-154 utracił po kontakcie z brzozą..

Z tą brzozą:

 

 

Jak widzimy, drzewo jest złamane na pół. To na tym drzewie podobnież zaczął się dramat polskiego samolotu... To tutaj Tupolev stracił część lewego skrzydła po kontakcię z tą brzozą... Nawet w stenogramach nam napisali, że słychać ten moment;-)

Zatem jeżeli ktoś nie wierzy montażyście Wiśniewskiemu, że samolot lecąc w lewym przechyle prawie orał lewym skrzydłem ziemię (czytaj - skrzydło było całe) - niech przeprowadzi sobie mały eksperyment procesowy.

 

 

 

EKSPERYMENT PROCESOWY:

1. Przygotować dwie zapałki.

2. Lewą ręką ująć jedną zapałkę, a prawą uchwycić drugą zapałkę

3. Skrzyżować obie zapałki pod kątem prostym, tak aby się dotykały mniej więcej w środku swych długości

4. Jednym uderzeniem zapałki o zapałkę - ZŁAMAĆ OBYDWIE NARAZ

 

 

 

 

 

Jeżeli komuś się uda, to stawiam kratę browaru! ;-)

 

 

 

 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości