Bez komentarza. / Mat Google I.A.S.
Bez komentarza. / Mat Google I.A.S.
el.Zorro el.Zorro
216
BLOG

Bo "wojna jest dobra na wszystko".

el.Zorro el.Zorro Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Najwięcej ofiar wśród cywilów powodują wojny religijne.

        Ostatnimi czasy świat znowu znalazł się na krawędzi wojny, znowu z powodu agresywnego neoimperializmu USA.
To prawda, że fundamentalizm religijny dobrze służy jedynie kapłańskiej kaście, a reżim ajatollahów w Iranie marnotrawi potencjał swojego narodu, nie mniej po drugiej stronie zatoki leży równie zacofany reżim królestwa Saudów, zaś oba te islamskie reżimy trawi od śmierci Mahometa nienawiść sprowadzona do fundamentalnej dla wyznawców islamu zagwozdki:
kto ma prawo podawać się za prawnego przywódcę świata muzułmańskiego.
Czy prawo do tytułu kalifa mają wyłącznie powinowaci Mahometa, czy może potomkowie bogatych rodów wywodzących się z Mekki.
        Dawno, bardzo dawno temu, czyli Anno Domini 1979, w czasie kiedy kiedy jeszcze nie zbudowano nawet prymitywnych, wielkości aktówek, telefonów komórkowych, a komputery o kilka klas słabsze od najprymitywniejszych dzisiejszych smartfonów, ledwie mieściły się w w kilkusetmetrowych mieszkaniach i zżerały więcej prądu, niż hala produkcyjna,
Irańczycy definitywnie zbuntowali się przeciwko autorytarnym rządom władcy zwanego tam szachem, konkretnie szacha Mohammada Rezy Pahlawiego a miejsce autorytarnego satrapy zastąpili religijni demagodzy, na czele z przybyłym z Francji ajatollahem Chomeinim.
Powodem powszechnej rebelii zwanej Irańską Rewolucja Islamską, była gigantycznych rozmiarów korupcja w państwie, połączona z coraz  bardziej represyjnym stylem rządzenia coraz bardziej wyalienowanego szacha Pahlawiego. Zaś źródłem problemów było skorumpowanie w 1953 roku szacha Pahlawiego, aby ten odsunął od rządów premiera, który uwierzył, że Iran może być prawdziwie niepodległym państwem, które czerpie należne pożytki z posiadanych złóż ropy naftowej i nie pozwalać pasożytować na swoim bogactwie koncernowi Shell.
A oddali z entuzjazmem władzę ajatollahom tylko z tego powodu, że ci przysięgli, że wracając do praw Szariatu,  zdławią wszechobecna korupcję i uwolnią kraj od neokolonialnego ucisku.
        Jedno jest bezdyskusyjne
w Islamskiej Republice Iranu, wprawdzie panuje islamski dogmatyzm, ale drakońskimi metodami definitywnie wykorzeniono korupcję a także pogoniono te międzynarodowe trust, które mają w zamiarze neokolonialny wyzysk,
co z kolei nie podoba się w takich krajach jak USA i Wielka Brytania, programowo nastawionych na kolonialną ekspansję.

        Ajatollahowie, upokorzyli w 1979 roku USA do tego stopnia, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów amerykańska dyplomacja musiała prosić i do tego złożyć trybut znany jako afera Iran-Contras, aby Strażnicy Rewolucji uwolnili wziętych w ambasadzie USA jeńców, upokorzyli też Saddama Husajna, który mimo wsparcia bronią chemiczną made in USA, nie był w stanie utrzymać zajętych ważnych strategicznie irackich terenów.
Jakby nie dywagować, de facto, armię Iraku pokonali irańscy fanatycy, którzy szli na czele nacierających wojsk irańskich uzbrojeni jedynie  w książki „Koranu”, czym odbierano skutecznie wolę walki irackim żołnierzom.
        Na chwilę obecną sytuacja wygląda na Bliskim Wschodzie groźnie,
bo czerpiące za czasów szachów perskich pożytki z kolonialnego wyzysku Iranu koncerny z USA i Wielkiej Brytanii nie ustają w staraniach aby ponownie podporządkować sobie gospodarczo Iran, zaś obłożeni sankcjami ajatollahowie zajęli się eksportem szyizmu, godząc tym w interesy fundamentalistów sunnickich rządzących w Arabii Saudyjskiej i mających „w kieszeniach” swoich burnusów większość decyzyjnych środowisk w USA i to zarówno wśród Republikanów, jak i Demokratów.
A jakby tego było mało, na wszystko nakłada się planowa eksterminacja ludności palestyńskiej na terenach okupowanych przez Izrael, nad którą leja klasykę krokodylowych łez sunnici z Arabii i szyici z Iranu.
Tak naprawdę, to oba obozy najchętniej widziałyby Palestyńczyków powiązanych ze stronnictwem Arafata ...w grobach, gdyż dla islamskich fundamentalistów są „zarażeni grzechem demokracji”, więc niegodni życia.
       Nadal pozostaje otwartym pytanie:
kto tak naprawdę stał za zestrzeleniem ukraińskiego liniowca, do tego mającego na pokładzie głównie Irańczyków, ale z różnymi obywatelstwami.
No bo to, że rakietę krótkiego w kierunku rejsowego samolotu odpalił jakiś znerwicowany i przestraszony niski rangą milicjant, nie przekona nawet przedszkolaka!
Jakby ktoś nie wiedział, tego typu pociski posiadają wielostopniowe systemy kontroli, a samo uaktywnienie systemu wymaga „zdjęcia blokady”, do której klucze posiada kilka osób.
Zatem NAJPIERW musiałby zostać ogłoszony alert o zagrożeniu atakiem, który pozwoliłby uaktywnić systemy wyrzutni  służące do śledzenia przestrzeni, potem KOLEJNY, o pojawieniu się na horyzoncie niezidentyfikowanego obiektu, a DOPIERO NA KONIEC, kiedy identyfikacja intruza się nie powiodła, dowódca otrzymuje zgodę  na odpalenie, albo rozkaz odpalenia pocisku. (wariant drugi nie daje możliwości odstąpienia).
Jednak pociski przeciwlotnicze mają ZAWSZE systemy autodestrukcji, które pozwalają, w razie pomyłki,  je zneutralizować
Oczywiście, samolot mógł zostać strącony przez ręczny pocisk, który nie posiada praktycznie żadnych zabezpieczeń służących do zatrzymania pomyłkowego odpalenia, ale nikt rozumny tego typu broni nie rozmieszcza do ochrony przestrzeni w pobliżu lotnisk!
Zestrzelenie to można by uznać jako tragiczną pomyłkę, gdy pocisk sięgnął samolotu podchodzącego do lądowania,
ale nie startującego!

Dziś KAŻDY cywilny samolot nie tylko posiada identyfikujący go w przestrzeni transponder, ale praktycznie nie ma możliwości jego wyłączenia, co mogą uczynić samoloty wojskowe podczas misji bojowej.
Mało tego, polecenia kontroli lotów są rutynowo odbierane w centrach obrony p.lot, więc zanim konkretny samolot rozpocznie procedurę startu, dowódca odpowiedzialny za bezpieczeństwo w  przestrzeni otrzymuje informację jaki samolot wkrótce pojawi się w jego obszarze i jak może się, w razie wątpliwości,  skomunikować z jego polotem.
       Również zagadkowe są okoliczności skutecznego ataku na dowódcę Strażników Rewolucji!
Już sam fakt, że tak wysoko stojąca w dowódczej hierarchii osoba wyrusza poza granice Iranu, by osobiście omawiać wspólne akcje z liderem Hezbollahu świadczy o utracie kontaktu z rzeczywistością!
Semici, a zwłaszcza Arabowie wręcz słyną z podatności na przekupstwo. W tej kulturze od zawsze wszystko jest na sprzedaż i ma swoją cenę, a poziom cen nie powala, bo praktykujący  muzułmanin żyje chwilą, więc nie robi dalekosiężnych planów, a jedynym jego zmartwieniem jest to, aby godnie i honorowo pożegnać się z życiem.
Zatem utrzymanie w tajemnicy spotkania dowódcy dowódcy irańskich jednostek specjalnych i lidera operujących w Iraku jednostek Hezbollahu to na obszarze działania Hezbollahu klasyka mission impossible, zaś mając na uwadze praktycznie nieustanną aktywność na obszarem Iraku dronów bojowych należących do US-Army oraz celność przenoszonego przez nie uzbrojenia,
to wręcz proszenie się o atak i jawne igranie ze śmiercią.
        Na koniec warto też zauważyć, że zgoda na ortodoksje stosowanie Szariatu nie jest we współczesnym świecie Islamu czymś powszechnym!
Tysiąc lat temu, Szariat był naprawdę nowoczesnym prawodawstwem, bo jako chyba pierwszy nowożytny Kodeks zakładał równe traktowanie obywateli bez względu na ich pozycję społeczną.
Dziś niektóre jego postanowienia są anachronizmami, ale fundamentalistyczny dogmatyzm zabrania ich uaktualnienia.
A do tego większość tak zwanych gorliwych muzułmanów zapomina, że Mahomet WRĘCZ ZABRONIŁ stosowania jakiejkolwiek presji wobec innowierców, a zwłaszcza wobec chrześcijan i starozakonnych!

Według nauk Mahometa, przejście na islam, czyli poddanie się woli Allaha, MUSI być świadomym i dobrowolnym wyborem, a JEDYNYM ARGUMENTEM mogącym posłużyć dla pozyskania nowego wyznawcy jest ...dawanie dobrego przykładu przez wyznawców islamu.
        Pora na podsumowanie.
Od śmierci Mahometa w islamie trwa bezpardonowa walka o schedę po proroku Mahomecie, a co za tym idzie o prawo do stanowiska lidera wszystkich muzułmanów oraz przysługującego mu zgodnie z tradycja prawa do ściągania trybutu od wszystkich wyznawców zakonu proroka Mahometa.
Prowadzona bezpardonowo przez Wielką Brytanię i wspierana logistycznie przez CIA, polityka kolonialnego wyzysku Bliskiego Wschodu doprowadziła do totalnej deprawacji szacha Rezy Pahlawiego i jego dworu, dając tym samym pożywkę dla idei islamskiego fundamentalizmu, który otwarcie głosi potrzebę dżihadu, czyli bezpardonowej wojny ze złem, co z kolei dało zaczyn pod Rewolucję Islamską i ustanowieniu dyktatury Rady Ulemów.
Pierwotnie przeciwwagą dla rosnących wpływów islamskiego fundamentalizmu miał być laicki reżim Saddama Husajna w sąsiadującym z Iranem Iraku, do tego stopnia, że USA wręcz uzbroiły Irak w broń chemiczną, a nawet wysłano do Iraku „cywilnych” ekspertów, aby na miejscu zbadali efekty zastosowania tej broni na realnym polu walki, bo od czasów 1 wojny takich testów nie przeprowadzano, a przecież technika i technologia przez 100 lat nie stały w miejscu, nieprawdaż?
Jednak Saddam Husajn zdecydowanie nie docenił determinacji i fanatyzmu Strażników Rewolucji i zamiast wygrać wojnę z Iranem, to ją de facto przegrał, więc pozostały mu ogromne długi do spłacenia za dostarczone z USA uzbrojenie, które w determinacji postanowił spłacić zajmując praktycznie bezbronny, ale ociekający bogactwami Kuwejt, na co z kolei nie mogli przystać Saudowie, u których pokaźny dług miała rodzina Bushów, (TYCH Bushów),  który wziął się z stąd, że Georg Bush junior tak nieudolnie spekulował na saudyjskiej ropie, że wtopił powierzone mu kilkanaście milionów ówczesnych $ i to w gotówce. A że USA to nie Polska, tam osoba która doprowadziła do strat wspólników popada w infamię, a tym bardziej, do cz<asów prezydenta Trumpa,  nie ma najmniejszych szans zaistnieć w Polityce, Tak więc Saudowie uregulowali wstydliwy dług za Busha Juniora, zyskując tym samym nie tylko preferencje przy wykupywaniu majątku na terenie USA, ale trudny do spłacenia polityczny dług wdzięczności u Republikanów, zwłaszcza u republikańskich „jastrzębi”.
        Tak więc dziś  na placu boju bezpardonowej wojny islamsko-islamskiej pozostaje w grze trzech pretendentów do ustanowienia polityczno-religijnej hegemonii na Bliskim Wschodzie.
SZYICKI Iran, rządzony wprawdzie przez religijnych fundamentalistów z kapłańskiej kasty ulemów, ale w szyizmie kapłanem nie każdy może zostać! Aby zostać szyickim kapłanem trzeba mieć korporacyjny certyfikat, (podobnie jak w Kościele rzymskim), więc fundamentalizm szyicki jest przewidywalny;
SUNNICKA Arabia Saudyjska, gdzie panuje klasyka sojuszu tronu i skrajnie ortodoksyjnego ołtarza, skupiającego ledwie kilka procent poddanych króla Sauda. U sunnitów kapłanem może być praktycznie każdy, o ile zna na wyrywki sury Koranu i ma na tyle „dobrze gadane”, aby otumanić skupioną wokół siebie grupę wyznawców. Z tego też powodu fundamentaliści sunniccy są nieprzewidywalni. Ale Saudowie „mają w kieszeni” dostatecznie wielu wpływowych polityków w USA, aby oczekiwać porównywalnego wsparcia co syjoniści, o ile tylko ich interesy nie będą kolizyjne z ideą Wszechsyjonu.
ŚWIECKA Turcja, której aktualnym przywódcom marzy się wskrzeszenie Imperium Osmańskiego
Na chwilę obecną wyraźnie słabną w świecie islamu wpływy Arabii Saudyjskiej,  wpływy Iranu nie  rosną tak, jakby tego oczekiwali ulemowie, Turcja ma poważny problem z Kurdami, a że „świat nie znosi pustki”, w opuszczoną przez Arabie Saudyjska przestrzeń bezpardonowo wkraczają samozwańczy watażkowie, tacy jak Al Bahdadi, którzy powołując się na wierność idei Al-Kaidy, budują oparte na średniowiecznych wzorcach kalifaty.
Więc jakby nie dywagować, na Bliskim Wschodzie wojna jest od zarania Cywilizacji stanem normalnym, przerywanym jedynie krótkotrwałymi okresami pokoju.
Do tego tam WSZYSTKO jest do kupienia i to stosunkowo za niewielkie pieniądze,
a życie ludzkie w islamie jest towarem wręcz tanim!
Islamska dogmatyka kreuje życie muzułmanina jako meczącą podróż, której celem ma być wieczny beztroski odpoczynek w Raju u boku proroka Mahometa, a najpewniejszym sposobem do uzyskania rajskiego zakwaterowania jest wedle islamskiej dogmatyki męczeńska śmierć w obronie islamu, oczywiście „tego właściwego”.
Tak więc mieszanie się w wewnętrzne rozgrywki gorliwych i fanatycznych  muzułmanów to zajęcie nie tylko wysoce niebezpieczne, ale przede wszystkim grożące przeniesieniem zapiekłych i krwawych muzułmańskich konfliktów na tereny aktualnie wolne od muzułmańskich fanatyków.

Co do okazania było. Amen
Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka