Chwilowo po tej samej stronie barykady. / Fot. Google I.A.S
Chwilowo po tej samej stronie barykady. / Fot. Google I.A.S
el.Zorro el.Zorro
150
BLOG

W 100-lecie obiecujących początków

el.Zorro el.Zorro Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

100 lat temu Polacy zaskoczyli wrogów jednością.
Starczyło jej raptem na … 4 lata!


       Kiedy restytuowano Polskę po rozbiorach, ówcześni analitycy sceny politycznej dawali II Rzeczpospolitej około 10 lat niepodległego bytu.
Wiele się nie pomylili, bo II Rp przetrwała lat 21, ale to, że żywot II Rp będzie krótki stało się przesądzonym po dojściu Hitlera do władzy w Niemczech.
Ale przysłowiowy początek końca dla II Rp zaczął się o wiele wcześniej, dokładnie w momencie kiedy elity II Rp zaczęły tak gwałtownie kontestować wybór Gabriela Narutowicza na  prezydenta, że swoim warcholstwem doprowadzili do zamachu i morderstwa pierwszego prezydenta Polski.
A zaczęło się tak pięknie i patriotycznie.
Od wygrania Powstania Wielkopolskiego, obronienia Lwowa przed agresją ukraińskich nacjonalistów,
a także od faktycznego zbratania nie tylko armii, ale całego społeczeństwa, żyjącego przez kilka pokoleń w rożnych państwach.
A trzeba wiedzieć, że nie tylko pomiędzy Polakami z Górnego Śląska, a Zagłębia Dąbrowskiego, panowała nie tylko niechęć, ale i kulturowa przepaść. Przepaść którą spotęgowała wojna, w wyniku której do armii zaborczych wcielano Polaków, którym potem często przychodziło walczyć przeciwko rodakom, zwłaszcza podczas kampanii na terenie Galicji. (Zaborcy zwykle prowadzili politykę wcielania do pułków piechoty szeregowców z okolicy rezydencji macierzystego garnizonu pułku).
Tak więc w restytuowanej Polsce, obok zindustrializowanych społeczności Wielkopolski, Górnego Sląska i Zagłębia Dąbrowskiego, znalazły się zacofane, bo tkwiące mentalnie jeszcze w feudalnym porządku społeczności zamieszkujące tak zwaną ścianę wschodnią
i taki stan był nieuchronnym zarzewiem przyszłych konfliktów.
        Również w Polskiej Armii tlił się nieuchronny konflikt, bo
ledwie kilku oficerów miało odpowiednie kwalifikacje, aby dowodzić pułkami, brygadami lub dywizjami, więc po wygranej wojnie polsko-bolszewickiej, nie posiadający ani kwalifikacji, ani zdolności, legionowi towarzysze Piłsudskiego rozpoczęli bezpardonowe rugowanie tych oficerów, którzy mieli solidne wykształcenie akademickie i dzięki których wiedzy sztabowej udało się odeprzeć bolszewicką nawałę.
Po przewrocie majowym stronnicy marszałka Piłsudskiego porzucili wszelkie pozory, dokonując wręcz dintojry na tych oficerach, którzy opowiedzieli się za konstytucyjnym rządem i odsuwając tych, którzy jak gen. Sikorski zachowali neutralność. W ich miejsce marszałek Piłsudski awansował  na dowódców dywizji posłusznych mu legionistów, mających kwalifikacje co najwyżej na dowódce batalionem i nie mających nawet bladego pojęcia o planowaniu strategicznym.
        Jak dowodzą wieki,
o wiele łatwiej jest wybić się na niepodległość, niż potem to samostanowienie utrzymać!
Kiedy restytuowano II Rp, Polacy mieli czytelnie zidentyfikowanych wrogów, którymi byli zaborcy. To ich jednoczyło, bo mieli dość poniżania i upokarzania na każdym kroku przez zaborców. Mieli zamknięte ścieżki awansu, byli poddani woli administracji zaborców, sami nie mogąc zajmować w niej decyzyjnych stanowisk.
Kiedy restytuowana Polska okrzepła, wielu przywódcom, z Piłsudskim na czele, zaczęło po prostu brakować wroga, czyli kogoś, kto mógłby wyręczyć ich w utrzymywaniu jedności i hamowaniu narastającej prywaty post magnackich elit.
Bo nie mieli dokładnie żadnej umiejętności w  zarządzaniu suwerennym państwem, a ich wybujałe ego nie pozwoliło im wycofać się z politycznego topu II Rp.

        Początkowo wydawało się, że pierwszym prezydentem II Rp zostanie Józef Piłsudski, któremu Polacy ten zaszczyt gotowi byli powierzyć za tak zwany całokształt działalności. Ale wcześniej zadbano o to, aby mający dyktatorskie zapędy marszałek Piłsudski, już jako prezydent Polski, nie miał zbyt mocnych prerogatyw.
To wręcz oburzyło ambitnego rewolucjonistę Piłsudskiego, który nazwawszy dopiero co uchwaloną Konstytucję w analogii do  prostytucji, zwanej wówczas prostytuta, „Konstytutą”, ostentacyjnie nie zgłosił swojej kandydatury na urząd Głowy Państwa.
Marszałek Piłsudski, przechodząc do Historii jako Naczelnik Państwa, do kandydowania skłonił powolnego sobie, klasycznego aparatczyka, zakładając, że jeśli  zostanie on prezydentem, nadal będzie rządził krajem, tyle że metodą „z tylnego siedzenia”.
Podobnie zakładał lider endecji  Roman Dmowski, do tego zdając sobie sprawę, że dla ziemiaństwa jest tylko szlachetką- chudopachołkiem, kalkulował, że faworyt, ale pozbawiony licznego zaplecza politycznego  Maurycy Zamoyski, w przypadku wygrania elekcji i tak będzie zależny od  sił kierowanych przez Romana Dmowskiego.
        Jak wiadomo, dzięki wsparciu wyeliminowanych wcześniej Ludowców, niespodziewanie elekcję wygrał Gabriel Narutowicz, wybitny inżynier, (nie mylić przedwojennych polskich inżynierów z obecnymi fuszerami) i powszechnie szanowany profesor renomowanej szwajcarskiej uczelni.
A taki wybór wywołał wśród pewnych zwycięstwa endeków wściekłość i obnażył skalę warcholstwa prawicowych liderów!
To prawda, że na Gabriela Narutowicza oddali swoje głosy reprezentanci mniejszości narodowych, ale uczynili tak tylko temu, że TYLKO ktoś taki jak Gabriel Narutowicz nie tylko jest w stanie unieść ciężar godnego reprezentowania interesów Polski, ale jako uznany inżynier, będzie w stanie kreować rozwój gospodarczy Polski.
        Cóż, trawestując znane powiedzenie z kanonu poprawności politycznej:
„eksperyment z demokratycznym modelem rządzenia w II Rzeczpospolitej jakoś tak się nie przyjął”.
A po oddanych w Zachęcie skrytobójczych strzałach, stało się jasnym,
że dokładnie każdy kolejny prezydent II Rp, wzorem bliskowschodnich satrapów, jeśli chce dożyć do końca kadencji, MUSI bezpardonowo unicestwić konkurentów, bo inaczej ZAWSZE znajdzie się jakiś fanatyk, który gotów oddać życie, byle tylko zgładzić politycznego przeciwnika.
Tak na marginesie, warto też w tym miejscu zdemaskować haniebna rolę, jaką odegrał w nakręcaniu nagonki na Gabriela Narutowicza gen. Haller!
O ile marszałek Piłsudski przyjął wyborczą porażkę z pokorą,
o tyle gen Haller jawnie i publicznie podburzał motłoch przeciwko, jakby nie dywagować, swojemu zwierzchnikowi,
za co w każdym cywilizowanym państwie groziło by mu spotkanie twarzą w twarz z ...plutonem egzekucyjnym.
        Jak mawia znane powiedzenie:
„Historia jest nauczycielką życia”,
więc, zaprawdę WARTO jest nie tylko znać faktografię, ale PRZEDE WSZYSTKIM tak zwane tło historyczne, które do konkretnych faktów doprowadziło.
Dokładnie 100 lat temu, korzystając z dziejowej okazji, Polacy odesłali zaborców i restytuowali dawne państwo.
TO NAPRAWDĘ BYŁ WIELKI SUKCES CAŁEGO NARODU!
Ale już rok później, nie mając po temu środków,
ani militarnych, ani gospodarczych, zamiast próbować nawiązać korzystne relacje gospodarcze, (Jak to uczynili Niemcy), wdali się w bezproduktywną wojnę imperialną z bolszewikami, która nie tylko omalże nie skończyła się utratą niezależności, ale pogłębiła skalę wojennych zniszczeń i do tego odwróciła uwagę Polaków od o wiele ważniejszej sprawy, jaka były plebiscyty na Górnym Śląsku oraz  Warmii i Mazurach! (Tam, widząc ci wyprawiają polskie elity, nawet Polacy woleli pozostać w sprawnie zarządzanym państwie niemieckim).
Potem, wyalienowani i rządni władzy polityczni liderzy, chcąc trwać u władzy, wywołali  sobie wojnę polsko-polską, czyli niczym nieuzasadniony konflikt, który z przerwą na 2 wojnę światową, z różnym nasileniem, trwa do dziś!
Jednym zdaniem, ziściło się czarne proroctwo Jana Kochanowskiego:
„Nową przypowieść sobie Polak kupił,
Że jako był przed szkodą, tak i po szkodzie głupi”.

Co do przypomnienia, na 100 lat restytucji Polski,  było. Amen.
Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura