Czy te oczy mogą kłamać? / Fot. Google I.A.S.
Czy te oczy mogą kłamać? / Fot. Google I.A.S.
el.Zorro el.Zorro
376
BLOG

Nosił Kaczor razy kilka ...

el.Zorro el.Zorro Polityka Obserwuj notkę 12

Bóg najokrutniej karze ludzi odbierając im rozum.


        Wygląda na to, że przyszła pora na ukaranie samego genseka Kaczyńskiego Jarosława, bo właśnie, zdaniem Zorra, zabłysnął tak wielkim niedomaganiem intelektualnym, że jak wszystko pójdzie rutynowo, zejdzie ze sceny politycznej z piętnem pospolitego oszusta.
Być może gensek Kaczyński jeszcze się łudzi, że uda mu się rozwiać smród związany z, jak twierdzi pozywający go Austriak, klasycznego przewału, pokazowo rozliczając z szalbierstw pupilka nadojca dyrektorissimusa Rydzyka i druha drużynowego Antoniego Macierewicza, tego, co mu teraz z nazwiska jeno M. się ostało,
ale jeśli tylko połowa zarzutów, jakie wytoczył Jarosławowi Kaczyńskiemu jego niedawny wspólnik w interesach, się potwierdzi, to raczej już  nikt rozumny z Jarosławem Kaczyńskim nie będzie chciał prowadzić jakichkolwiek interesów!
        To, że Jarosław Kaczyński tylko udaje ideowca, wiedzą dokładnie wszyscy, którzy mieli pecha z nim współpracować i byli na tyle inteligentni, aby odróżnić kamuflaż od prawdziwych motorów jego działań.
Jak zatem doszło do tego, że uważany w Warszawce za „wytrawnego” intrygan… (wróć !), politycznego stratega gensek Kaczyński sam na siebie zataił matnię na tyle skuteczną, ze nie wyjdzie z niej bez poważnych ran politycznych.
Aby to zrozumieć, trzeba najpierw zauważyć, że choć Jarosław Kaczyński to certyfikowany  doktor nauk prawnych, to prawnik z niego taki, jak nie przymierzając, z koziego odbytu trąbka sygnałowa!
Czyli klasyka mieszanki dyletanctwa i szarlatanerii, klasyczny produkt PRL-owskiego awansu społecznego, w którym dyplom miał zastąpić wiedzę i umiejętności posiadacza.
Gdyby rzeczony dr Kaczyński miał zarabiać na życie jako choćby radca prawny, pewnie umarły z głodu, a gdyby ktoś by go zatrudnił na etat, to, zdaniem Zorra, musiałby go zwolnic po okresie próbnym, mając do naprawy sporej wielkości straty, spowodowane brakiem kompetencji w wykonywaniu powierzonych obowiązków.
Zatem nic dziwnego, że dr Jarosław Kaczyński zajął się obalaniem PRL, zwłaszcza, że dzięki znajomościom papcia w KC PZPR, nie groziły mu jakieś poważniejsze szykany.
Do jakichkolwiek konstruktywnych zajęć, zdaniem Zorra, dr Jarosław Kaczyński się nie nadawał, nie nadaje i nadawać się nigdy nie będzie!
        Jest takie znane warszawskie powiedzenie:
„Jeśli nie potrafisz, to nie pchaj się na afisz”
Wybudowanie, a potem zagospodarowanie nawet niewielkiego obiektu wymaga umiejętności logistycznych,
a jak pokazał kazus katastrofy flagowego tupolewa pod Smoleńskiem, z logistyką wśród wierchuszki PiS, delikatnie pisząc, NIETĘGO!
A co dopiero wybudowanie i potem zagospodarowanie  60. piętrowego wieżowca?!!

Bo prawdziwym koszmarem dla właściciela wysokościowca jest dopiero znalezienie na tyle rozrzutnych najemców, którzy gotowi są płacić kilkukrotnie wyższy czynsz w wieżowcu, niż  w budynku, mającym do 10 kondygnacji. Bo w Warszawie buduje się wieżowce nie z powodów ekonomicznych, ale politycznych, chcąc w ten sposób przesłonić dominującą nad Warszawą bryłę Pałacu Kultury i Nauki.
Trzeba bowiem wiedzieć, że budynku wyższego niż 30 metrów po prostu nie da się wpiąć w miejską infrastrukturę wodną i gazową! Taki budynek musi mieć własny, rozbudowany system doprowadzania i odbioru wody, a do tego wymaga klimatyzacji i bardzo drogiego serwisu elewacji. Problemem jest też komunikacja pionowa, która bez szybkobieżnych wind jest niemozliwa.
W Takim Nowym Jorku, czy Hongkongu, owszem buduje się wysoko, ale tam nie ma innego wyjścia, bo brakuje gruntów. W Warszawie tego problemu nie ma, podobnie jak nie rezydują w Warszawie przeraźliwie bogaci szejkowie, którzy nie wiedzą co uczynić z nadmiarem bogactwa, więc sobie co jakiś czas obstalują coś, czego inni nie mają, czyli najwyższy na Ziemi wieżowiec.
       Wszystko na to wskazuje, że
po okrzepnięciu u władzy, Politbiuro PiS uznało, że czas najwyższy zatroszczyć się o swoją materialną przyszłość, no bo czas przebywania na dającym lukratywne pożytki politycznym topie jest krótki, rzadko przekraczającym dwie kadencje.
A. motyla noga, żyć z czegoś trzeba, co oznacza, cytując słowa pewnej sędzi, że trzeba zgarniać miesięcznie jakieś „marne” 20 tysiaków, aby nie umrzeć z głodu  w nędzy.
Wszyscy więc łukują kapitały w nieruchomości, bo taka moda, nawet nie zauważając tego, że dziś stoi  coraz więcej pustostanów, co z kolei oznacza, że koszt ich utrzymania spada na barki pozostałych najemców, a to z kolei przekłada się na zabójczy dla gospodarki wzrost czynszów. Ale to temat na inną publikację.
Rada w radę stanęło, że najlepiej i najprościej będzie zainwestować w luksusową nieruchomość, zwłaszcza, kiedy dysponuje się atrakcyjną działką budowlaną w centrum Warszawy.
Problem w tym, że partiom politycznym w Polsce nie wolno się parać bezpośrednio działalnością gospodarczą. Ale ten przepis łatwo ominąć, zlecając komercyjne biznesy aparatu politycznego fundacjom, co też uczyniono w omawianym kazusie.
PiS prawdopodobnie  miałby na taką inwestycję kasę, problem w tym, że w Polsce partia nie może wydawać publicznych pieniędzy na komercyjne projekty, Mało tego, nie może też partyjnych pieniędzy powierzać innym podmiotom w takich celach, bo grozi to nie tylko konsekwencjami prawnymi zarządowi, ale przede wszystkim utratą subwencji budżetowych, co w praktyce uniemożliwia prowadzenie  skutecznych kampanii wyborczych.
Z drugiej strony, jak mawiał nieodżałowany sołtys Kierdziołek, „napić się kupionej za swoje pieniądze wódki potrafi każdy, nawet  wioskowy idiota”.
Człowiek obrotny, nie tylko w Polsce,  nie buduje nawet szałasu, za swoje pieniądze, a tym bardziej  komercyjnego biurowca w centrum miejskiej metropolii.
A gensek Kaczyński za człowieka obrotnego chciałby uchodzić, skoro mało kto w Polsce go trawi, a na polityczne salony nikt nawet nie zaprasza.

        Trzeba sobie też jasno powiedzieć, że
nie było niczego nagannego w projekcie  wzniesienia wspomnianych wieżowców, gdyby tylko realizacja projektu odbywała się w sposób transparentny, a nie kumotersko-mafijny, bo kredytowany na niejasnych zasadach przez państwowy bank!
Rzecz w tym, że gdyby do banku PKO przyszedł standardowy petent z wnioskiem o udzielenie mu kilkunastu milionów kredytu na opracowanie wstępnych prac inwestycyjnych, zostałby najpierw zapytany o tak zwana zdolność kredytową, a potem  taktownie wyprowadzony z błędu, jakoby dziś można było realizować inwestycje wedle zasady opisanej w „Ziemi obiecanej”, czyli:
„Ja nie mam nic, ty nic nie masz, on nic nie ma, więc razem zbudujemy sobie fabrykę”.
Tak było 150 lat temu, i jak mawiają Czesi: „To se ne vrati”!
Dzisiaj banki owszem, kredytują tego typu inwestycje, ale wymagają od inwestora kapitału własnego, wystarczającego na przygotowanie i uruchomienie inwestycji.
Tak więc nagannym był już sam fakt omawiania przez prezesa banku, tym bardziej państwowego, z partyjnym aparatczykiem, który go na tej lukratywnej synekurze ulokował, kredytowania prac, które powinny być aportem początkowym inwestora.
        Potem było jeszcze gorzej, bo zaniedbano sporządzenia stosownych umów, a zaniedbano tego,
bo, z racji ich wartości materialnej,  powinny to być umowy sporządzone przed notariuszem!
Prawdopodobnie, nie chodziło tu prezesowi Kaczyńskiemu o koszty, ale o fakt, że tego fakt zawarcia tego typu umów jest jawny, poufna jest tylko ich treść szczegółowa.
A prezes Kaczyński wyraźnie nie chciał być postrzegany jako czynny gracz na kapitałowym rynku, podobnie jak jego partia.
Teraz „Przyjdzie mu wypić naważone przez siebie piwo”, problem w tym, że ów napitek ani nie jest samczy, ani pożywny i do tego wypichcony, w najlepszym wypadku, w szarej strefie!
        Sumując finał biegu zdarzeń, do prokuratury wpłynął wniosek o ściganie działań prezesa Kaczyńskiego, które doprowadziły do wymiernych strat i to opisywanych w K.k. jako „znaczne”.
Prokurator ma trzy opcje:
PIERWSZĄ, czyli odmówić wszczęcia postępowania. Problem w tym, że taką decyzję trzeba jakoś uzasadnić, a próba podciągnięcia kazusu pod „znikomą szkodliwość społeczną”, skompromitowałaby do cna „rzuconego na odcinek ministra”  towarzysza h.c. komisarza Ziobrę.
DRUGĄ, warunkowo umorzyć postępowanie, ale warunkiem koniecznym dla takiego stanowiska, powinno być naprawienie szkody pokrzywdzonej stronie, co będzie bez naruszenia Prawa bardzo trudne.
TRZECIĄ, pochylić się nad wnioskiem i dokładnie zbadać, czy nie doszło do naruszenia prawa. A jakby nie dywagować, zamawianie usługi z „pustymi kieszeniami” jest wyłudzeniem, a omawianie z ustanowionym przez siebie prezesem banku udzielenia kredytu na warunkach znacząco odbiegających od standardów udzielania takich kredytów, ewidentnym przekroczeniem uprawnień prezesa partii, nawet obficie błogosławionej przez samego nadojca dyrektorissimusa Rydzyka.
Jakby nie dywagować, ŻADNA  z tych opcji nie wydaje się dobrym rozwiązaniem, a złożonego w prokuraturze „Zawiadomienia o możliwości popełnienie przestępstwa” wycofać nie można!
        Zorra zastanawia tylko jedno;
czy gensek Kaczyński stał się już tak pewny siebie, że uznał, że stoi ponad Prawem i niczym Knurowi Orsonowi z „Folwarku zwierzęcego” praktycznie wolno mu wszystko i sam sobie zastawił matnię?
czy pał ofiarą przemyślnej intrygi, być może osoby mającej oskomę na przywództwo radiomaryjnych hufców, albo środowiska prawniczego, któremu mocno nadepnął na odciski?

Na razie zdominowane przez pion propagandy PiS media próbują bagatelizować przewał KC PiS, ale 
po ujawnieniu tej afery, nikt rozsądny nie będzie robił dokładnie ŻADNYCH interesów z PiS, przynajmniej do czasu dyktatury Jarosława Kaczyńskiego.
Z drugiej strony,
może wreszcie Polacy doznają otrzeźwienia i zrozumieją, że zarówno PiS, jak i PO z PSL-em, jedyne co mają do zaoferowania, to mafijno-aferalne administrowanie okupacją gospodarczą Polski przez USA i Międzynarodówkę Syjonistyczną.
Rożnica tylko taka, że w PO mają lepiej poruszających się po prawniczych meandrach szarlatanów od kadr PiS!
Cóż, dr Jarosław Kaczyński po raz drugi sprawuje dyktaturę nad nieszczęsna Polską, twierdząc, że chce zbudować lepszą Polskę
Ale Jarosław Kaczyński w swoim życiu niczego nie zbudował i inie zbuduje, bo jedyne co potrafi, to dewastować wszystko, czego się tylko tknie on sam, albo jego popychadła!
Jakże więc może zbudować nową Polskę, skoro nie potrafi nawet rozpocząć budowy większego domu?!

Co do okazania było. Amen.
Zorro













el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka