Czyżby chrześcijaństwo istnialo w czasach neolitu? Fot Google I.A.S.
Czyżby chrześcijaństwo istnialo w czasach neolitu? Fot Google I.A.S.
el.Zorro el.Zorro
390
BLOG

Czy biskupom wolno szerzyć kult pogańskich bałwanów?!

el.Zorro el.Zorro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Jeśli w Biblii spisano Prawdę
to najbardziej obrażają Boga ...biskupi!


        Wydawać by się mogło, że kto jak kto, ale biskup, POWINIEN znać Biblię i to zarówno Stary, jak i Nowy Testament.
Może nie na wyrywki, jak to prezentują biskupi protestanccy, a zwłaszcza Świadkowie Jehowy, którzy potrafią na zawołanie poprzeć swoje słowa stosownym cytatem, okraszonym do tego informacją o tytule księgi, numerem rozdziału i wersu, ale przynajmniej znać tak zwany kanon, czyli najistotniejsze dla uprawiania kultu Wiekuistego wytyczne.
Bezdyskusyjnie do Kanonu Biblii  należy Dekalog, dla dociekliwych, znajdujący się w Księdze Wyjścia, (2. mojżeszowa zwana też Exodus); r. XX’ w. 3 do 17, a także wers 23.
A Dekalog jest dla chrześcijan równie ważny co dla starozakonnych, bo choć Jezus zalecał odstąpienie od jego literalnego stosowania w życiu codziennym, św. Paweł w listach upominał:
„Nie można czcić Boga lekceważąc Dekalog, a jeśli ktoś w postępowaniu swoim usunie zeń choćby jedno przykazanie, usunie cały Dekalog”.
        Tu mała dygresja;
znacząca treść Dekalogu wcale nie jest , jak to próbują Ludzkości wciskać Żydzi, kanonem etyki ogłoszonym po raz pierwszy przez Mojżesza!
Judaistyczna jest TYLKO jego pierwsza część, regulująca sprawowanie kultu Wiekuistego przez plemiona Izraela,
składająca się z pierwszych czterech przykazań,
z których zadufani we własnej ignorancję biskupi ordynarnie wyrzucili nader istotne dla kultu Wiekuistego 2. przykazanie i aby bilans się zgadzał, z ostatniego przykazania zrobili dwa.
Pozostałe nakazy znajdujemy w pradawnym, spisanym na glinianych tabliczkach kanonie Praw państwa Sumerów, którzy z kolei twierdzili, że owe regulacje prawne otrzymali od Anunnakich, którzy mieli zstąpić z nieba, by dać ludziom Etykę i przekazywać im wiedzę.
Z tego też powodu doszło w czasach kontrreformacji do kuriozalnej sytuacji, bo przez jakiś czas, Biblia znalazła się na ...Indeksie Ksiąg Zakazanych, co oznaczało, że za samo jej posiadanie można było trafić do więzienia, a nawet zostać nawet ...spalonym na stosie!
A stało się tak, kiedy przerażeni hierarchowie zauważyli, że wynalazek druku spowodował nie tylko  niekontrolowaną podaż Biblii, ale upowszechnił zarezerwowaną do tej pory dla kleru lub zakonów sztukę czytania, a tym samym  nie mają argumentów mogących obalić nauki reformatorów, którzy wręcz ośmieszali wywody twardogłowych dogmatyków.
No bo jak uzasadnić kult „cudownych”  figur, obrazów, lub  stygmatyków, skoro w 2. przykazaniu Dekalogu  WYRAŹNIE stoi, że taki kult jest wręcz obrazą boskiego majestatu, zwanym kultem bałwanów lub bałwochwalstwem!
Najprościej, pod rygorem surowej kary  zakazać czytania takich „herezji” jak ta:
„Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie, w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach. Nie będziesz się im kłaniał ani służył”.

        Wróćmy jednak współczesności, a dokładniej do
nie znajdującego żadnego uzasadnienia, ani w Nowym, a tym bardziej Starym Testamencie, kultu krzyża, który dla polskich biskupów jest ważniejszym od kultu samego Boga!
Tak się jakoś zbiegło, że w weekend polski episkopat postanowił pokazać, że nie tylko Owsiak, czy guru Rydzyk potrafią zgromadzić znaczącą liczbę uczestników plenerowej imprezy, czyli postanowił zwołać do Włocławka bezgranicznie im dających wiarę, niezdolnych z lenistwa do samodzielnego myślenia, intelektualne kaleki na imprezę plenerową pod tytułem „Polska pod krzyżem”.
A zwołali tam tak liczną widownię, aby móc sadzić mało intelektualnie wymagającym wiernym  takie pseudonaukowe dyrdymały, jak ten, autorstwa bpa Meringa treści: „Krzyż jest gwarancją życia” i dalej: „Jak nam potrzebna jest ta nauka krzyża. Jak nam jest to potrzebne żebyśmy przepraszali Boga za obrażanie go na naszej, polskiej ziemi, która przecież chrześcijaństwu zawdzięcza swoją postać, którą przyjęła przed tysiącem lat".
No cóż, rzymskokatoliccy biskupi od zawsze brylowali w sadzeniu pseudo teologicznego bełkotu, w którym pod naukowo brzmiącymi frazesami kryje się zwyczajne szalbierstwo.
        Aby nabrać dystansu do wagi kultu krzyża w kontekście kultu samego Boga,
warto, aby ustalić CO MA BYĆ PRIORYTETEM dla ucznia Jezusa?
Czy nacechowane miłością bliźniego postępowanie,
czy może gotowość do czynnego zwalczania tych, co nauki Jezusa traktują na serio, a kult obwołanych przez korporację jako święte  bałwanów jako nieuzasadnione wynaturzenie.

Trzeba też uchwycić fundamentalną różnicę pomiędzy nakazanym w Dekalogu kultem Wiekuistego, a obowiązujący w pozostałych starożytnych cywilizacjach kultem czczenia bóstw.
A jest to bardzo ważne, gdyż wedle kardynalnej zasady, wiążącej od początku uczniów Jezusa, chrześcijaństwo nie jest nowym kultem, a tylko próbą wyrugowania z Zakonu Mojżeszowego narosłych od wieków patologii, głównie zakłamania i obłudy kasty faryzeuszy, uważających się a priori za ludzi „ulepionych z lepszej gliny”.
To, co odróżnia Zakon Mojżeszowy od pozostałych kultów, to wizja istoty boskiego absolutu, podobna do buddyjskiego postrzegania tego bytu.
O ile większość kultów starożytnych czciła bóstwa mające postać materialną,
o tyle Wiekuisty jawi się bytem niematerialnym, czego wyrazem jest, dokładnie, ignorowane przez Kościół rzymski 2. przykazanie Dekalogu!
Mało tego, w wersie 23 czytamy, iż Wiekuisty wręcz nie życzy sobie innych niż Arka Przymierza rekwizytów kultu, a tym bardziej aby takie rekwizytom oddawać jakąkolwiek cześć. Zatem aby Go nie obrażać, Jego kult musi się obejść bez żadnych bałwanów lub totemów, a takim bezdyskusyjnie jest podniesiony przez Kościół rzymski do rangi obiektu kultu totem w kształcie krzyża.
        Warto w tym miejscu pokusić się o odpowiedź na pytanie skąd i kiedy pojawił się w chrześcijańskiej symbolice znak krzyża,
bo jak łatwo sprawdzić, pierwsi znani chrześcijanie wcale nie posługiwali się symbolem krzyża!
Znakiem pierwszych chrześcijan była ryba, czyli wizualizacja akrostychu od greckich słów: Jezus Chrystus Boga syn Zbawiciel.
Krzyż pojawił się dużo później, wcześniej, za sprawą bratobójczej bitwy stoczonej przez Konstantyna symbolem chrześcijaństwa była grecka litera „Ch” , zapisywana jako „X”.
Czemu pojawił się znak „X” na tarczach żołnierzy Konstantyna? Na pewno nie z powodu jakiegoś objawienia, ale z powodu konieczności czytelnego odróżnienia stron w spodziewanej bitwie.
Trzeba zdać sobie sprawę, że po obu stronach spodziewanego starcia przy Moście Mulwijskim mieli walczyć regularni żołnierze rzymscy, często dawniej walczący w tych samych legionach, a to oznaczało, że byli regulaminowo odziani, więc w przypadku częściowego przemieszania szyków, trudno byłoby w bitewnym zgiełku odróżnić kto po czyjej stronie walczy. Zmiana koloru szat nie wchodziła w grę, więc jedyne co mógł zrobić Konstantyn, to spowodować aby jego żołnierze mogli szybko rozpoznać wrogów, więc kazał nanieść na tarcze swoich żołnierzy taki znak, który szybko i pewnie identyfikowałby jego wojska. A znak „X” łączył w sobie dwa istotne walory, bynajmniej nie te, że to pierwsza litera greckiego słowa Christus; po pierwsze, może go nanieść nawet osoba nie mająca żadnych umiejętności artystycznych, po drugie jest łatwy do wizualnej identyfikacji.
Jedyny problem z literą „X”, jako symbolem kaźni Jezusa, był ten detal, że trudno było na nim wkomponować ciało skazańca,
Kiedy zatem pojawił się znany dziś symbol krzyża?
Dokładnie po chrzcie Wikingów, którzy od kilku stuleci okupowali tereny zamieszkałe przez Celtów, bo najstarsze wizerunki krzyży mają dokładnie kształt krzyża celtyckiego, czyli pamiętającego czasy neolitu symbolu mostu do świata niematerialnego.

        Wobec powyższych i bezdyskusyjnych faktów, warto zapytać polskich hierarchów o rzecz fundamentalną:
jakiej tak naprawdę religii są kapłanami, tak uparcie i bezkompromisowo nakazujący wiernym kult zawłaszczonego od  pogan totemu, jakim de facto był od niepamiętnych czasów  symbol krzyża?!!
Bo na pewno nie jest to nakazany Izraelitom przez Wiekuistego kult skodyfikowany przez Mojżesza, a przez Jezusa uwolniony od przyczyn narastania wszelkich patologii, jakie z czasem tworzyła kasta kapłańska faryzeuszy.
Zatem w najłagodniejszej wersji,
polscy rzymskokatoliccy kapłani po prostu obrażają uczucia religijne tych osób, dla których świętym nie jest symbol krzyża, ale kanon nauczania Jezusa, bezpardonowo profanując zapisany w Nowym Testamencie kanon wyznania.
Ale gdyby tylko chodziło o obrazę uczuć religijnych, Zorro dałby sobie spokój z uświadamianiem Polaków co do skali szalbierstw polskiego kleru
Problem w tym, że to co robi polski kler, często powołując się przy tym na nauki Jana Pawła II, zaczyna coraz bardziej przypominać zabawę z głowicą jądrową w dużym mieście!
Na razie przed jej detonacją chronią Polaków jej zabezpieczenia, ale nikt nie może zagwarantować, że uda się je pazernym na: kasę, władze i poklask, klechom wyłączyć, a wówczas Polaków czeka koszmar wojny domowej!

Rzecz w tym, że rządni władzy kapłani wkraczają na obszary ezoteryki i bynajmniej nie na jej niewinne obszary, takie jak stawianie horoskopów, egzorcyzmy, czy stawianie kabały, ale na obszary kontrolowania zachowania społeczeństwa i wzbudzaniu negatywnych emocji.
Polscy kapłani są na tym polu patentowymi ignorantami, więc traktują ten obszar jako łatwe narzędzie do sprawowania władzy nad znaczącą częścią społeczeństwa, co potem ma przełożenie na wymierne pożytki tytułem „co łaska, nie mniej niż...”.
Tymczasem są to pokłady ogromnej energii, która źle skierowana, nieuchronnie MUSI wyrządzić takie szkody, jakie tylko może wyrządzić posiadany przez społeczeństwo oręż! I małą pociecha jest to, że polskie arsenały potencjałem militarnym nie powalają, bo to co jest, wystarczy do cofnięcia cywilizacyjnego Polaków o kilka stuleci!

Co do okazania było. Amen.
Zorro.


el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo