Jutro w programie pierwszym TVP możemy obejrzeć paradokumentalną sztukę pt. Kryptonim "Gracz". Ten kryptonim nadano jednej z najciekawszych spraw kontrwywiadowczych w historii PRL.
W 1975 roku ówczesny kontrwywiad aresztował mjra Jerzego Pawłowskiego, oficera LWP, ale przede wszystkim jednego z najwybitniejszych polskich sportowców. Do dziś Jerzy Pawłowski cieszy się tytułem "szablisty wszechczasów" stojąc na pierwszym miejscu (jeśli chodzi o sukcesy sportowe w szabli) w oficjalnym rankingu Federation Internationale d'Escrime. Był 5-krotnym medalistą olimpijskim, 18-krotnym medalistą mistrzostw świata, w tym miał aż 7 tytułów mistrza świata (3 indywidualnie i 4 drużynowo). 14 razy wywalczył tytuł mistrza Polski!!!!
Jednocześnie ten sam Jerzy Pawłowski był co najmniej od 1950 roku współpracownikiem Głównego Zarządu Informacji WSW. Pełnił zadania wywiadowcze na terenie Niemiec Zachodnich. Jak sportowcowi mającemu międzynarodowe kontakty miało mu to przychodzić z łatwością. W swoich wydanych w 1994 roku wspomnieniach pt. Najdłuższy pojedynek pisze, że zaszantażowano go AKowską przeszłością ojca. Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że od 1964 roku pracował dla CIA (sic). Dostarczał sporo informacji. Był gwiazdą, zapraszano go wszędzie, a z racji pozasportowej działalności wiedział też dużo o polskich tajnych służbach.
Pawłowski motywuje swoją pracę dla Amerykanów nienawiścią do ustroju komunistycznego. Czy to prawda trudno powiedzieć. Ponieważ fechtmistrz Pawłowski zmarł w 2005 roku, więc się go już o to nie zapytamy.
Natomiast chciałem zwrócić uwagę na kilka bocznych wątków tej całej sprawy. Po pierwsze, Pawłowski został w 1976 roku skazany na 25 lat pozbawienia wolności, degradację itd. Niektórzy twierdzą, że w zamian za pójście na współpracę ze śledczymi. Można też mniemać, że władzy komunistycznej nie wypadało skazywać na śmierć osoby tak znanej na świecie. Protest nawet tak koniunkturalnej grupy jak działacze sportowi musiał by się odbić szerokim echem w świecie.
Po drugie w 1986 roku Pawłowskiego zwolniono i miano wymienić w Niemczech na złapanego w USA polskiego szpiega Mariana Zacharskiego. Zacharski był jednym z najlepszych agentów komunistycznych w Stanach, zdobył m.in. plany rakiet Patriot. Jednak Pawłowski już w Niemczech zrezygnował z wyjazdu do USA i wrócił do kraju. Jak sam pisze, miał już w Polsce przeżyć dwa dziwne wypadki samochodowe. W jednym, miało się oderwać koło od jego samochodu (skąd to znamy?), w drugim miał ich "niechcący" staranować kierowca samochodu (prywatnie podoficer SB).
Po trzecie najciekawsze są losy Pawłowskiego po 1989 roku. On, największa gwiazda polskiej szermierki (niech się schowa Wojciech Zabłocki) nigdy nie odzyskał zabranej mu przez władze PRL licencji na uprawianie sportu zawodowego. Nie dostał też licencji trenerskiej. Wykluczono go z Polskiego Związku Szermierczego i już nie przyjęto!!!! 5-krotnego medalistę olimpijskiego i 18-krotnego medalistę mistrzostw świata oraz 14-krotnego mistrza Polski!!! Przypomnijmy sobie tylko za co odpowiadał w KC towarzysz Kwaśniewski, a sprawa stanie się może nieco bardziej czytelna. Co więcej do 1989 roku obowiązywał całkowity zakaz wspominania go, bądź mówienia o jego sukcesach szermierczych.
Co ciekawe książka Pawłowskiego zaczyna się od relacji, kiedy siedzi i ogląda doroczny Bal Mistrzów Sportu ze stycznia 1993 roku. Spiker podaje, że właśnie zaszczyca go swą obecnością mistrz Pawłowski. Mistrz Pawłowski widzi to w domu przed telewizorem. Kamera kadruje z dala jakiegoś podobnego człowieka. Ciekawe, prawda?
Natomiast na koniec moim zdaniem prawdziwa ciekawostka. Jest nią los Mariana Zacharskiego, zdeklarowanego komunistycznego agenta. Po powrocie do kraju został szefem sieci sklepów "Pewex". Starsi z Państwa zapewne pamiętają, że pod koniec lat 80-tych były to jedyne sklepy z pełnymi półkami. Z kolei wg tego co podaje Polskie Radio, Zacharski miał wraz z powstałym w ramach Wojskowej Służby Wewnętrznej (czyli wywiadu wojskowego PRL) wydziałem 'Y' przygotowywać dawnej ekipie zasłużonych towarzyszy miękkie lądowanie w nowym ustroju. Na kierowników "Pewexów" wyznaczano odchodzących ze służby oficerów SB. Wkrótce potem pojawiła się ustawa, która pozwalała im wykupić swoje sklepy, za ułamkową część wartości. Pomógł ją uchwalić Ireneusz Sekuła, wicepremier i minister handlu, który w wolnej RP popełnił samobójstwo strzelająć sobie w brzuch (dobrze, że nie dwa razy w tył głowy!!). Po 1990 roku Zacharski został pozytywnie zweryfikowany (sic!!!), następnie pracował w UOP, przez pewien czas będąc nawet doradcą gen. Czempińskiego. Co ciekawe miał też związki z firmą Inter-Arms. Wreszcie miał ponoć podjąć próbę zwerbowania Władimira Ałganowa (kto tam kogo werbował, można by spytać). W przedostatnim dniu prezydentury Lech Wałęsa wręczył mu awans generalski. Co ciekawe wkrótce potem wyjechał do Szwajcarii, zaś za gen. Zacharskim wystawiono międzynarodowy list gończy. Nie podjął się jego wykonania żaden polski rząd:))) Myślicie, że Donald I Cudotwórca coś z tym zrobi? Wątpię:)
Pawłowskiego można oceniać różnie. Jedni stawiają go na równi z Kuklińskim, inni uważają za lubiącego pieniądze co najmniej podwójnego agenta. Jednak otoczka całej tej sprawy powoduje, że groźnego brzmienia nabierają słowa z książki Jerzego Pawłowskiego:
"Nie przekonuje mnie formuła, w jakiej miałbym się dziś czuć bezpieczny. Jako obywatel niepodległej Rzeczpospolitej Polskiej.
Nie przekonuje mnie, bo za dużo z niej zostało ze starego systemu bezpieczeństwa.
Coś w końcu o nim wiem."
(Jerzy Pawłowski, Najdłuższy pojedynek, Warszawa 1994, str. 314)