maciej.rogala maciej.rogala
239
BLOG

Wyjątkowa okazja inwestycyjna

maciej.rogala maciej.rogala Gospodarka Obserwuj notkę 1

Jedną z najczęstszych rekomendacji, jaką słyszymy z ust doradcy finansowego lub bankowego, jest ta, że fundusz akcji powinien być traktowany jako lokata długoterminowa. No tak, ale jak długo powinna trwać nasza inwestycja? Kiedyś przeważał pogląd, że co najmniej 5 lat. Dzisiaj ten termin wydaje się zbyt krótki i „obowiązuje” rekomendacja co najmniej dwa razy dłuższa.

 
 Skąd w ogóle wziął się ten „dogmat inwestycyjny”? 
 
Chodzi o ograniczenie ryzyka poniesienia straty, także przez osoby, które inwestują na samym szczycie lokalnej hossy – jeżeli nawet na drugi dzień po dokonaniu inwestycji nastanie bessa, to kiedyś w przyszłości rynek akcji powinien powrócić do swoich maksymalnych wycen, a może i ustanowić nowe szczyty. 
Jeszcze niedawno, do około 2010 roku, specjaliści wierzyli, że 5 lat to maksymalny okres odrabiania strat. Pamiętam, jak w jednej z gazet pojawiła się „pocieszająca” opinia dziennikarza skierowana do osób złapanych w pułapkę euforii w połowie 2007 roku, która brzmiała mniej więcej tak: Nie ma się co martwić. W ciągu 5 lat te osoby na pewno odrobią straty.
 
I co było później? 
 
Przyszedł rok 2011 – dynamiczne wzrosty na giełdzie, tłumy inwestorów w bankach z pytaniem: Kiedy wreszcie wyjdziemy na swoje? I wielka nadzieja na to, że już niedługo: „może nie w 2011, ale na pewno w 2012 roku”. 
Niestety, nic z tego nie wyszło. „Maksymalne 5 lat na odrobienie strat” przestało obowiązywać! Dzisiaj zbliżamy się do 7 lat i akcje nadal są o ponad 35% poniżej wycen z roku 2007 roku (akcje wchodzące w skład indeksu WIG 20). 
 
Dzisiaj minimalnym horyzontem czasowym dla funduszy akcji jest horyzont 10-letni.
 
 Czy za trzy lata inwestorzy z 2007 roku wreszcie odrobią straty? 
 
 Są na to spore szanse. Z moich rozmów z doradcami wynika, że osoby, które nabyły fundusz akcji na szczycie hossy, oczekują odrobienia strat znacznie wcześniej – najpóźniej w przyszłym roku.
Pozostańmy jednak przy założeniu, że aktualnie istnieją spore szanse wyjścia na swoje inwestorów z 2007 roku w horyzoncie 10-letnim, czyli do połowy 2017 roku.
 
Co to by oznaczało?
 
 Że osoba podejmująca dzisiaj decyzję o inwestycji w fundusz akcji będzie ponosiła znacznie niższe ryzyko inwestycyjne (poniesienia straty) przy założeniu horyzontu 3-letniego niż inwestor z roku 2007 przy horyzoncie ponad trzy razy dłuższym!
 
 Co więcej, „wyjście na swoje” w horyzoncie 10-letnim posiadacza jednostek funduszu akcji z 2007 roku będzie równoznaczne z tym, że osoba nabywająca jednostki tego samego funduszu akcji dzisiaj osiągnie zysk na poziomie ponad 50% w horyzoncie ponad trzy razy krótszym. 
 
Czy dzisiejszy poziom wycen akcji na polskiej giełdzie stanowi wyjątkową okazję inwestycyjną? Według mnie – tak.
 
Czy posiadacz lokaty bankowej lub jednostek uczestnictwa funduszu pieniężnego byłby zadowolony z osiągnięcia 50-procentowej stopy zwrotu w najbliższych 3 latach, a może nawet w krótszym okresie?
Jestem przekonany, że bardzo. 
 
 
Czy istnieje ryzyko poniesienia straty na takiej inwestycji w okresie trzech lat? 
 
Oczywiście i chyba nikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jednak spełnienie się takiego scenariusza oznaczałoby, że inwestorzy z 2007 roku mieliby wówczas jeszcze większą stratę niż dzisiaj!
 
Czy wówczas okazja inwestycyjna byłaby jeszcze większa niż ta dzisiejsza? 
Oczywiście!  To może warto poczekać? Chyba nie, bo nie wiemy czy w ogóle będzie miała miejsce.
 
wpis pochodzi ze strony www.unionklub.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Gospodarka