maciej.rogala maciej.rogala
121
BLOG

Przywiązany do polisy - historia przeprawdziwa

maciej.rogala maciej.rogala Rozmaitości Obserwuj notkę 0

money-shark-1612258_1920

ŁAWKA W PARKU - DZIEŃ

Na ławce siedzi młody mężczyzna ubrany w dżinsy i koszulę flanelową - to ZBYSZEK (28). Ma związane z tyłu ręce i zakneblowane usta. Do ławki podchodzi szybko elegancki biały kołnierzyk - PIOTR (30).  ZBYSZEK zaczyna się szarpać. Próbuje coś powiedzieć.  PIOTR zachodzi go od tyłu i rozwiązuje ZBYSZKOWI ręce. Gruby sznur kładzie na ławce.  ZBYSZEK wyjmuje sobie knebel, wstaje i ściska dłoń PIOTRA.

ZBYSZEK: Dzięki.

PIOTR: Kto pana przywiązał?

ZBYSZEK: Złodziej.

PIOTR: Coś panu zabrał?

ZBYSZEK: Pieniądze. Całą wypłatę. Co ja powiem żonie?

PIOTR: Przecież to nie pana wina?

ZBYSZEK: Dałem się okraść.

PIOTR: Pana okradziono.

ZBYSZEK: Co za różnica?

PIOTR: Ja dałem się i okraść i związać.

ZBYSZEK podnosi z ławki sznur: A sznur?

PIOTR: Jest.

ZBYSZEK lustruje PIOTRA, zagląda z tyłu: Jaja se pan robi? Niczego nie widzę.

PIOTR chwyta się prawą dłonią za szyję, udając, że się dusi: Ale ja go czuję. W każdej chwili. Nawet w nocy.

ZBYSZEK: A gdy pan robi "to" z żoną? Też?

PIOTR potakuje i patrzy wymownie na swoje krocze: Czasami tak mnie ściśnie, że krew nie dochodzi.

ZBYSZEK robi prawą dłonią gest do góry i chwilę później w dół: Czyli, że...?

PIOTR: Niestety.

ZBYSZEK: Cholera. Co to za sznur?

PIOTR: "Umowa" mu na imię.

ZBYSZEK: Jaka umowa?

PIOTR: Najgorsza z możliwych.

ZBYSZEK: Kto pana tak przywiązał?

PIOTR: Spętał.

ZBYSZEK: Co za pętak tak pana spętał?

PIOTR: Najlepszy przyjaciel.

ZBYSZEK: Przyjaciel?

PIOTR: Chciałem mu pomóc.

ZBYSZEK: I okazał się świnią?

PIOTR: Nie on. Stracił pracę i został agentem.

ZBYSZEK: Obcego wywiadu?

PIOTR: Obcego kapitału. Firmy ubezpieczeniowej.

ZBYSZEK: Jaka to firma?

PIOTR: "Nasza kasa".

ZBYSZEK: Aaa, temu sznurowi "polisa" na imię.

PIOTR: Na imię "umowa". Niestety "polisa" to nazwisko.

ZBYSZEK: Na jak długo to "imię i nazwisko"?

PIOTR: Na życie i dożycie.

ZBYSZEK: Raczej na śmierć.

PIOTR: Tylko wtedy się wyplączę. (wyciąga rękę) Piotr.

ZBYSZEK (chwyta za dłoń): Zbyszek. I wyjdziesz na swoje.(daje mu sznur) Piotrze, trzymaj.

PIOTR: Co?

ZBYSZEK: No wiesz. Klina klinem.

;PIOTR: To chyba jedyne wyjście.

ZBYSZEK: Nie dziękuj.

PIOTR: Jakże bym mógł. Przecież mnie już nie będzie. Podziękuje moja żona.

ZBYSZEK: Ładna? Bo moja jest... szkoda słów.

PIOTR: Jak z obrazka. Okazałem się jej nie godzien.

ZBYSZEK: To się zaraz okaże. Ile dostanie?

PIOTR: Pół miliona.

ZBYSZEK: Aż tak ładna? Nie chce mi się wierzyć.

PIOTR: Uwierz.

ZBYSZEK: Zależy ci na tym, abym uwierzył?

PIOTR: Teraz ty też jesteś moim przyjacielem.

ZBYSZEK: Udowodnij.

PIOTR bierze z ręki ZBYSZKA sznur: Dobra.

ZBYSZEK: Trzy tysiące mniej nie zrobi chyba różnicy?

PIOTR: Wpłaciłem tylko 50 tysięcy.

ZBYSZEK: Wow. Interes życia. Szkoda, że nie mojego.

PIOTR: Jestem w czepku urodzony. Piękna żona, deal życia.

ZBYSZEK: I śmierci.

PIOTR: Racja.

ZBYSZEK: A mnie okrada złodziej! Czy jest sprawiedliwość na tym świecie?

PIOTR poklepuje ZBYSZKA po plecach: Dobra, odpalę ci sześć tysięcy.

ZBYSZEK: Naprawdę?

PIOTR: Stary, spoko. Gdyby nie ty? Gdybym...(pokazuje na sznur)...nie miał teraz tego?

ZBYSZEK: Gdyby nie polisa. Nieźleś to sobie wymyślił.

PIOTR: To zasługa przyjaciela.

ZBYSZEK: I "Naszej kasy"... z obcego kapitału.

PIOTR: Jeszcze raz dzięki. A już straciłem wszelką nadzieję. Myślałem, że się powieszę.

ZBYSZEK: I dobrze myślałeś. Czas przejść do czynu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości