Mamy istnego fioła na punkcie użyteczności. Gdy widzimy jakąś nowość, to zawsze pytamy: "A do czego to służy?", względnie: " Czym się to je?", lub "Jaki jest z tego pożytek?". Pewien myśliciel lubił odpowiadać na tego typu pytania: "A jaki jest pożytek z nowonarodzonego dziecka?". Bardzo mi się ta odpowiedź podoba, ale w dzisiejszej notce chcę omówić inny aspekt tej sprawy.
Uważam, iż tylko rzeczy bezużyteczne nadaja naszemu życiu blask i kolor. Bez nich wszyscy popadlibyśmy w depresję. Cała otaczajaca nas rzeczywistość stałaby się nudna i monotonna. Podam teraz trochę przykładów. Zacznę od krzyżówek, jolek i sudoku, którymi kiedyś z zapałem sie zajmowałam /zanim nie zostały one wyparte przez ten oto blog/. Nikt nie odnosi żadnego pożytku z tego, że ktoś ślęczy nad takimi łamigłówkami. Ich rozwiązanie daje jednak dużą satysfakcję. To samo z grami komputerowymi. To, że na ekranie pokonuje się pełen pułapek labirynt, lub strzela do potworów, tak naprawdę nic nikomu nie daje. Pasjonują się tym jednak miliony. Po co ktoś wchodzi na górę, aby zaraz potem z niej zejść? Dlaczego tylu ludzi spaceruje po parkach?
Te dwie ostatnie czynności usprawiedliwia sie czesto dbałością o zdrowie. Wiadomo jednak, że to nieprawda. Idzie się do parku po to by popatrzeć na drzewa, kwiatki, staw i łabędzie na tym stawie, nie myśląc wcale o zdrowiu. Kompletnie bezużyteczną dziedziną, która jednak przyciąga tłumy, jest sport. Dlaczego właściwie kibice gapią sie na dwudziestu dwóch facetów uganiających się za piłką? Na zdrowy rozum nie ma to przecież sensu. Wspomnę na koniec o seksie. Tylko mały procent zbliżeń służy prokreacji. Reszta to czysta przyjemność.
Oprócz seksu, opisywane wyżej czynności należą do kategorii tych rzeczy, o których śpiewal Kazimierz Grzeskowiak w słynnej piosence "Chłop żywemu nie przepuści" : "Ani tego włożyć w garnek, ani nie da się wydoić". Czymże jednak byłoby nasze życie bez nich wszystkich?
Istnieje bezsensowna teoria, że radość w życiu powinna człowiekowi dawać praca. Ciekawa jestem, jakiemu cieciowi sprawia przyjemnośc odgarnianie śniegu z chodnika, a jakiemu robotnikowi przy taśmie - przykręcenie stumilionowej śrubki. Istnieje teoretycznie tak zwana "praca twórcza". Opiewając ją, zapomina sie jednak, że chwili satysfakcji z tego, iż wpadło się na dobry pomysł towarzyszą następnie dni, tygodnie,miesiące, a nawet lata cięzkiej i żmudnej harówki przy wprowadzaniu tej idei w życie. Rzeczy bezuzyteczne dostarczają natomiast satysfakcji, przyjemmości i radości w sposób ciagły.
Na zakończenie tej notki powiem coś i o naszym blogerskim podwórku. Istnieja blogerzy, którzy piszą, bo wypełniają jakąś misję, na przykład tak, jak Toyah lub Free Your Mind. Sa też tacy, co traktuja blogowanie, jako rodzaj przygotowania do zawodu dziennikarza. Większośc to jednak ludzie tacy jak ja, którzy po prostu lubią to robić. Tak jak ja, wiedzą oni, że nie byli, nie są i nie będą nigdy publicystami i że ich pisanie nie będzie "pożyteczne". Niemniej samo dzielenie sie z innymi swoimi myślami daje im radość i satysfakcję. Właśnie tego rodzaju przyjemności sobie i wszystkim blogerom życzę.
stara, tłusta, goła i wesoła (http://naszeblogi.pl/blog/196) (http://niepoprawni.pl/blog/6206)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości