Anna Posiecka (Dziennik.pl): Jarosław Kaczyński chyba nie może przeboleć, że młoda i atrakcyjna sędzina Alicja Fronczyk wydała niekorzystny dla PiS wyrok w sprawie spotu "Kolesie". "Ta młoda dama uznała, że w Polsce o wszystkim decyduje Bruksela" - powiedział z przekąsem. Bulwersuje to pana?
Janusz Rewiński: Jarosław Kaczyński nie powiedział o młodej sędzinie właściwie niczego brzydkiego. Wręcz odwrotnie: wyraził się o niej per "młoda dama". (...)
Posiecka: Ale to jednak sędzia... "Moja młoda damo..."można powiedzieć do niesformej 9-letniej dziewczynki, a nie kobiety na takim stanowisku (sic!!!). Nie wydaje się panu, że Jarosław Kaczyński powinien jednak ugryźć się w język? (...)
Więc jednak. Zwykłe słowo w ustach Kaczyńskiego staję się obelgą. Taki wniosek można wysnuć z codziennej lektury portalowych tekściorów aplikowanych przez rozmaite medialne kartele. Powyżej zacytowana treść pokazuje poziom absurdalnego uprzedzenia dominującego nurtu mediów do jednego z polityków. Czy w takiej atmosferze można się zdobyć na rzeczową krytykę wobec braci K. bez poczucia stanięcia w jednym szeregu z idiotkami pokroju Posieckiej?
To, że żyjemy w kraju z definicji wolnym staję się coraz bardziej pustym frazesem. Polska dzięki dziennikarstwu a lá Dziennik.pl zmierza w kierunku zadupia gdzie medialne manipulacyjki będą stanowiły o faktach (prasowych faktach). Jeżeli uprzejmościowe zwroty per “młoda dama” w ustach 60-cio letniego polityka w stosunku do 35-letniej prawniczki zaczynają być publicznym problemem numer jeden przy równoległych bluzgach Palikotów i Niesiołowskich to o czym tu rozmawiać?
Nie potrzebujemyświńskiej grypy. Zamiast niej mamy epidemie wściekłych mediorobów, którzy każde kichnięcie Kaczyńskich bądą rozdymać do rozmiarów wszechświatowego kataklizmu. Pracownicy mediów mają gdzieś problem niedotrzymywania wyborczych obietnic przez partie, z którą większa ich część otwarcie sympatyzuje. Co innego kiedy szef opozycji poddaje w wątpliwośc treść wyroku sądowego we własnej sprawie używając niedopuszczalnych słów, które na codzien są uznawane za... zwyczajne zwroty grzecznościowe.
I jeszcze jedno. Indagowany przez Posiecką satyryk Janusz Rewiński okazuje najwięcej powagi i zdrowego rozsądku przy ocenianiu pseudoskandaliku, o którym Dziennik.pl usiłuje trąbic od kilku dni. Czy Państwo to rozumieją i dostrzegają absurdalność całej sytuacji? Człowiek, który zawodowo zajmuje się robieniem jaj jest zmuszony przez nierozgarniętą dziennikarke-debilke do bycia poważnym.
Witajcie w Republice Nonsensu.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka