Obserwując uważnie przekazy mediów można zostać koneserem kłamstwa. Czasami mam wrażenie, że ilość drobnych przekłamań, sofizmatów i wiadomości wymyślonych tylko i wyłącznie na potrzeby marketingowe poszczególnych grup wpływu z wolna zbliża się do poziomu masy krytycznej. Czy słusznie? Zobaczymy. Jak każdy człowiek, którego pętactwo przestało już oburzać, a zaczęło bawić, mam kilka swoich ulubionych kawałków, które przechowuje w swoim podręcznym RAM. Dzisiaj do pokaźnej kolekcji dołączam kolejny. Wszystko dzięki chłopcom, którzy wiedzą, w którym momencie należy odwrócić głowę od tego, co jest istotne i rozpocząć wrzask wykręcający przysłowiowego kota ogonem.
Obecnie sporo się mówi o przypadku Tomasza Sakiewicza i jego współpracownikach, którzy są ścigani przez potężny koncern medialny za ujawnienie faktu, iż jeden z prominentów tegoż - niejaki Milan Subotić - był w czasach PRL agentem WSI w telewizji publicznej. TVN, powołując się na art.212 Kodeksu Karnego, złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa zagrożonego karą do dwóch lat więzienia. Jak wielu komentatorów zgodnie podkreśla, artykuł użyty przez koncern jest reliktem i pozostałością prawa z czasów Polski komunistycznej a fakt znajomości i konsekwencji jego użycia musiał być świetnie znany prawnikom i szefostwu skarżącej stacji. I żeby nie było niedomówień. Subotić agentem WSI był. Pracownikiem TVN jest nadal, a zarzuty medialnego giganta dotyczą wątków pobocznych, które w moim odbiorze mają na sprawę wpływ znikomy i stanowią okołotematyczne kruczki prawne.
I co w tej sytuacji się dzieje? Ano dzieją się cuda (pierwszy symptom rządów PO?). Pojawiają się wypowiedzi, zgodnie z którymi za obecną sytuację i zagrożenie wolności Sakiewicza odpowiada... PiS. Dlaczego? Dlatego, że nie zmienił przepisu art.212 KK. Pomijając fakt, iż według tej tezy za istnienie tego atykułu nie odpowiadają jego twórcy (jeden z nich - prof. Ćwiąkalski - być może zostanie ministrem sprawiedliwości) czy pozostałe partie, które zasiadały w parlamencie ostatniej kadencji, należy zauważyć, że zazwyczaj sprawcą nieszczęścia jest podmiot inicjujący wydarzenia (w tym wypadku TVN) a nie nieudolny legislator (parlamenty RP poprzednich kadencji).
Kolejne kuriozum to zabiegi dziennikarzy z TVN, którzy zapraszają różnego rodzaju skompromitowane indywidua (vide Korwin-Mike) tylko i wyłącznie po to by wyciągnąć z nich absurdalne teorie, według których za wydanie nakazu aresztu dla Sakiewicza odpowiedzialny jest ... Jarosław Kaczyński (przykład znajdziecie tutaj). Nie muszę dodawać, że w następnym etapie wiadomości tego typu lądują na koncernowych frontówkach. Typowe wbijanie kitu w łby pospólstwa. Na wszelki wypadek.
Jak każda firma TVN buduje swój prestiż przy pomocy wybranych przez siebie środków i nikt jej nie zmusza do działań, które są żywcem wyjęte z PRL-u. To TVN złożył dosiesienie o rzekomym przestępstwie ściganym z urzędu i zagrożonym do 2 lat więzienia. To szefostwo tej stacji uznało, że jedyną metodą obrony przed wychodzeniem na jaw kompromitujących faktów i spadkiem wiarygodności stacji jest sądowe szczucie, zastraszanie i wsadzanie krytyków do pierdla. To ci panowie odpowiadają za zagrożenie utraty wolności dziennikarza i zachwianie równowagi w dyskursie publicznym w niezawisłej III RP.
We współczesnym świecie szacunek dla wolności słowa jest wpisany w istnienie niezależnych mediów. Możliwość dyskusji na każdy temat jest niezbędna niczym powietrze. Jak więc nazwać instytucję, która uzurpuje sobie prawo do używania wyżej wymienionego tytułu i jednocześnie stawia na metody charakterystyczne dla reżimów totalitarnych? Jak nazwać pracowników tych mediów, którzy mówiąc o sobie „dziennikarze" domagają się kary więzienia dla swoich kolegów po fachu?
W Polsce zbyt często koncerny medialne jak ITI czy Agora stosują metody oligarchiczne. Uzurpują sobie prawo do określania rzeczywistości i jednocześnie ją zakłamują. Walczą o swój wizerunek przy pomocy metod, które nastwaione są na eliminacje adwersarzy a nie równorzędną dyskusje z nimi. Jest czymś oczywistym, że niektóre spory lądują w sądzie. Jednak skandalem jest szykanowanie, finansowe niszczenie i osadzanie w pierdlu za pisanie o faktach dotyczących wyżej wymienionych podmiotów gospodarczych. Tego typu działanie to oligarchizacja przestrzeni medialnej. To promowanie silnych i wypasionych superkoncernów medialnych kosztem prawdziwej rzetelności dziennikarskiej.
Od dzisiaj proponuje rozróżniać media niezależne od koncernów medialnych. Ludzie należący do tych pierwszych traktują dziennikarstwo jako idee i misje. Są nastawieni na żmudną pracę i budowanie wiarygodności przez lata. Te drugie walczą jedynie o pieniądze i wpływy. Wiarygodność mogą sobie kupić za pośrednictwem sowicie opłaconych prawników i medialnych gwiazdek udających dziennikarzy. To dwie różne bajki.
Pozdrawiam
PS: W obecnej sytuacji jedynym honorowym wyjściem dla TVN jest wycofanie doniesienia o przestępstwie. Jeżeli się okaże, że dziennikarze GP zostaną skazani na podstawie absurdalnego artykułu 212, w/w stacja odniesie pyrrusowe zwycięstwo i kompletnie straci wiarygodność. Nie muszę dodawać, że Tomasz Sakiewicz i jego współpracownicy mogą na tym tylko i wyłącznie zyskać.
PS: I jeszcze na koniec. Flavour of the year. Dotychczas wszystkie media mainstreamowe karmiły nas potępieńczą wizją terroru państwa Kaczyńskich, gdzie dzinnikarzom grożą represje a wolność słowa jest zagrożona. Ledwo terror się skończył a nakazy aresztowania dziennikarzy poszły w ruch. Z czyjego powództwa? Owych wielce zagrożonych koncernów medialnych. Nie ma to jak prawdziwi obrońcy demokracji... z pałą w ręku.
Inne tematy w dziale Polityka