Tym razem rozmowa zaczeła się w sposób nietypowy.
- You're from Germany - stwierdził taksówkarz. Zdziwiłem się. Nie jestem blondynem. Nie mówię "zehr you ahr". Skąd, do cholery, przyszło mu to do głowy?
- Nope. Try again - odpowiedziałem
- France?
- No... Are you giving up?
- Hmm... Yes. So where're you from?
- Poland
- Poland?!? For f**k sake. You don't speak like Polish.
Przez chwilę zrobiło mi się przykro. Dalej dialog potoczył się w kierunku jego ostatniej podróży do Polski w trakcie której odwiedził Poznań i Kraków. Przez chwilę perorował o swoich wrażeniach po czym nagle padło nazwisko "Yaresilsky". W pierwszym momencie nie zrozumiałem. W końcu domyśliłem się, że chodzi o generała Jaruzelskiego. Mój taksówkarz spotkał tego człowieka podczas swojej wizyty w Krakowie. Zapytał mnie o tą postać. Kim ten człowiek jest?
Wyjaśniłem mu, że jest to zdrajca. Zdrajca, który służył komunistycznemu imperium i pełnił w Polsce rolę sowieckiego gubernatora. "W takim razie dlaczego mieszka w Polsce? Dlaczego nie żyje w Rosji?" - zapytał. Wiedział, że Jaruzelski wprowadził stan wojenny w 1981. Wiedział równierz o tym, że w trakcie tego wydarzenia gineli ludzie. Nie mógł zrozumieć dlaczego człowiek, który do tego doprowadził żyje w tym samym miejscu co rodziny ludzi, za których śmierć odpowiada.
James - bo tak miał na imię ów taksówkarz - przypomniał o doświadczeniach irlandzkich. O tym, że w ciągu kilkudziesięsiu lat zgineło w bratobójczych walkach około 3 tysiące ludzi. Gineli zarówno ci, na których donoszono jaki ci co donosili i zabijali. Nie było w tym żadnej euforii ani nagany. Po prostu zimne fakty. Opowiedziałem mu o tym, że w Polsce po wojnie system komunistyczny wymordował kilkadziesiąt tysięcy ludzi. O tym, że w trakcie stanu wojennego zgineło kilkaset osób z czego szczegółowo udokumentowano około 100 przypadków tych zbrodnii. Zapytał kto to robił. Kiedy dowiedział się, że byli to ludzie z SB czyli ówczesnych secret service zapytał co się z nimi dzieje. "Nic" - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nie chciałem mu mówić o tym jaką emeryture pobiera współzabójca x.Popiełuszki - niejaki płk.Pietruszka. Nie było na to czasu. "Jak to?" -zapytał. "A ich sąsiedzi? Po tym co ci ludzie zrobili? ...i oni nadal chodzą po ulicach?!?". Po raz drugi zrobiło mi się przykro.
Lubie rozmawiać z dublińskimi taryfiarzami. Zawsze jest to dla mnie okazja, żeby się czegoś nauczyć o ludziach i miejscu, w którym przyszło mi żyć. Czasami, jak przy każdej rozmowie, jest to równierz przyczynek do głębszego zastanowienia się i spojrzenia z dystansu na oczywiste problemy , które z bliska wydają się nierozwiązywalne.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka