"Przed wystąpieniem telewizyjnym wysłałem Radkowi (Sikorskiemu - przyp.autor) SMS z pytaniem, co mówić w jednej z trudnych spraw. A on mi odpowiedział: <Nie wiem, niech pan pyta tych, którzy naprawdę podejmują decyzje. To nie ja>. Byłem zszokowany" - powiedziała jedna z prominentnych osób odpowiedzialnych w PO za sprawy zagraniczne (Dziennik).
Właśnie przeczytałem w Dzienniku, że niedawny ulubieniec mediów - Radek Sikorski - jest po cichu odstawiany na boczny tor. Premier Tusk zdaje się świadomie ograniczać rolę i wpływy obecnego Ministra Spraw Zagranicznych. Wiarygodność tych informacji podzielają niektórzy politycy PO. Padają też personalia ewentualnych następców. Między innymi nazwisko pani Barbary Tuge-Erecińskiej, obecnej ambasador RP w Londynie, która jest koleżanką... Anny Fotygi.
Podczas kampanii wyborczej Sikorski zmienił polityczną strone i był niezwykle uczynny dla swoich nowych przyjaciół. Co chwila wybiegał przed szereg starając się zająć czołowe miejsce u boku przywódców PO. Popisywał się swoją znajomością Sienkiewicza nawołując do "wyżynania watach". Proponował Janowi Rokicie wymianę zamków po tym jak Nelly Rokita wystartowała z listy PiS. Ówczesnego szefa MON - Aleksandra Szczygłe - wspaniałomyślnie wysyłał na Kamczatkę. Nienaganne maniery. Idealna prezencja. Pyszny dowcip. Jednym słowem - wzorcowy dyplomata.
Jak więc się stało, że po takim wysiłku i tylu zasługach środowisko PO wypluwa tego człowieka na bok? Dlaczego złote dziecko polskiej dyplomacji właśnie otrzymuje prztyczka w nos? Przyczyn jest kilka. Ta najważniejsza to fakt, że Sikorski po raz kolejny wystartował do wysokiego stanowiska bez zaplecza politycznego, a Platforma Obywatelska przyjęła go w gorącym okresie wyborczym na zasadzie ładnej buzi, która pomoże w promocji produktu. Po zakończonych wyborach okazało się, że polityk bez wspierającego go otoczenia, może być co najwyżej sympatycznym wykonawcą poleceń przychodzących z góry.
Kolejna rzecz. Sikorski wychodząc i zdecydowanie obracając się przeciwko PiS wykonał numer, który można zrobić tylko raz. Spalił przy tym kompletnie mosty, przez które przechodził na drugą stronę i otrzymał łatkę człowieka, który najłagodniej mówiąc ma problemy z zachowaniem lojalności wobec środowiska, w którym przychodzi mu funkcjonować. Do tego dochodzą prezydenckie ambicje, co w przypadku właśnie rozpoczętej kampanii prezydenckiej Tuska nie wymaga komentarza. Czy można się więc dziwić, że PO przyjeło zasadę ograniczonego zaufania?
Sikorski popełnił szereg błędów, za które przyjdzie mu teraz zapłacić. Za bardzo skupił się na budowaniu swojego wizerunku na zasadzie politycznego singla i co jest nie mniej ważne - zgrzeszył niecierpliwością. Nie umiał powoli budować swojego zaplecza i czekać. Czekać na moment aż będzie dostatecznie silny, żeby rzeczywiście decydować o polityce. Wolał dołączyć do silniejszych i wygląda na to, że...przegrywa.
Na koniec pytanie do apologetów Sikorskiego pokroju Łukasza Warzechy. Jaka jest dzisiaj różnica pomiędzy pozycją obecnego Ministra Sikorskiego w rządzie Tuska a Minister Fotygą w gabinecie Kaczyńskiego? Czy wogóle jest co porównywać biorąc pod uwagę fakt, iż za krytykę Fotygi można było wylecieć z PiS, a Sikorski może zostać zastąpiony... koleżanką tej pani?
Że co? Że Sikorski to dojrzały i samodzielny polityk? Serio? Wolne żarty.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka