Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
22
BLOG

Mylenie skromnego progresu z sukcesem

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Polityka Obserwuj notkę 7

Każdy przeciętnie inteligentny człowiek wie, co zazwyczaj jest określane mianem sukcesu. Sukces jest rzeczą pożądaną, jednoznaczną i podlegającą jasnym kryteriom wydarzeniem. Jest równoznaczny ze zwycięstwem lub osiągnięciem zamierzonych celów. Można oczywiście odnieść sukces połowiczny, ale trudno mówić o sukcesie pięcioprocentowym. Niemożliwym natomiast jest rozprawianie o sukcesie zeroprocentowym. Równie dobrze można się delektować cudem trzeźwości, kiedy większość dookoła mówi Ci, że jesteś pijany.

W poprzednim wpisie pisałem o fiasku polityki szybkiego sukcesu i znikomych szansach na jakikolwiek postęp w relacjach polsko-rosyjskich w kontekście niedawnej wizyty polskiego premiera w Rosji. Niestety (z przykrością to stwierdzam), ale moje przewidywania się sprawdziły. Tusk w Moskwie dokonał jedynie wymiany uprzejmości z Putinem i powrócił do Polski z niczym. W takiej sytuacji dziwią huraoptymistyczne recenzje rozmaitego sortu analityków twierdzących, że opisywane wydarzenie było sukcesem. Czy rzeczywiście tak było, jeżeli stan stosunków polsko-rosyjskich sprzed spotkania pokrywa się w 100% ze stanem dzisiejszym? Czy można sukcesem nazywać sam fakt spotkania obu Panów, w pełni abstrahując od realnych efektów? Bez względu na to jak wyszukanych wygibasów używają piewcy owego wydumanego triumfu - odpowiedź twierdząca brzmi jak absurd.

Tymczasem sprawa jest prosta. O żadnym sukcesie nie może być mowy. Embargo na produkty drobiowe i fitosanitarne jak było tak jest nadal. „Koza” wprowadzona pomiędzy relacje polsko-rosyjskie stoi w poprzek i będzie stała tak długo jak Kreml będzie potrzebował odwracać uwagę od swoich brudnych gierek w polityce zagranicznej. Powtórzę, co już raz napisałem. Żadne, chociażby najbardziej wydumane zaklinanie rzeczywistości niczego tutaj nie zmieni. To z czym mieliśmy do czynienia można co najwyżej nazwać skromnym progresem. Drobnym krokiem naprzód z zastrzeżeniem, że nie jest to krok pełny. I musimy się z tym liczyć, że najprawdopodobniej jest to ruch poprzedzający kolejny faul ze strony rosyjskiej.

Nie ma się co łudzić. Konflikt z Polską został zawieszony chwilowo. Z kilku powodów. Po pierwsze, w Rosji lada dzień rusza kampania prezydencka, na której służby Putina koncentrują lwią część swojej aktywności. Po drugie, Putin markując gesty dobrej woli doskonale uwiarygodnia absurdalną politykę embargowych represji. Po trzecie wreszcie, Rosja jest w złych stosunkach ze zbyt dużą grupą państw (Wielka Brytania, Rumunia, Litwa, Łotwa, Estonia, etc.), żeby sobie pozwolić na pozostawanie lub eskalowanie konfliktu z Polską.

Przyjdzie jednak moment, kiedy wybory w Rosji staną się historią, Brytyjczycy zapomną o Litwinience a Kreml dostanie to, czego będzie chciał w Rumunii i Bułgarii. A wtedy cały taniec białego niedźwiedzia z kuricą-nie-pticą zacznie się od początku. I bynajmniej nie będzie to tango. Prędzej ruski kozaczok.

Pozdrawiam

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka