Długo czekałem na ten moment. Rzecznik Praw Obywatelskich - Dr. Janusz Kochanowski - formalnie zaskarżył szereg przepisów zmuszających polską inteligencję do przestrzegania korporacyjnego władztwa. Uczynił to pomimo sprzeciwu wpływowego lobby prawniczego, które wyznacza dzisiaj granicę i kształt polskiego modelu korporacjonizmu. Modelu przestarzałego, szkodliwego i budującego fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Modelu, który coraz częściej zaczyna się kojarzyć polskiej klasie średniej z hybrydą średniowiecznych cechów i post-nowoczesną sitwą.
O tym czym jest polski korporacjonizm pisałem ponad rok temu w tekście "
Korporacjonizm po polsku". Omówiłem wtedy w skrótowej formie absurdalność niektórych sytuacji w mojej macierzystej izbie zawodowej zrzeszającej architektów (Izba Architektów RP) oraz osiągnięcia jej ówczesnego - nomen omen - p.o. Prezesa - pana Olgierda Dziekońskiego. (Dziekoński - o czym wspominałem - po przegranym procesie z UOKiK i formalnym zakazie stosowania przez korporację architektów praktyk monopolistycznych, dziwnym zrządzeniem losu został wiceministrem liberalnego Rządu Premiera Tuska ;)).
Dzisiaj mogę w pełni powtórzyć to, co napisałem poprzednio i dorzucić dodatkowo kilka refleksji, do których skłania pobyt w krajach tzw. demokracji zachodniej. Kilka małych detali. Skromnych różnic. Szczególików, które zebrane do kupy sprawiają, że dystans cywilizacyjny pomiędzy Polską a Zachodem za cholerę nie chcę się kurczyć.
Jak chociażby to, że w takim Zjednoczonym Królestwie korporacja architektów (Royal Insitute of British Architects) jest w 100% oddzielona od państwa, które w tej dziedzinie jest reprezentowane przez osobną agencje (Architectural Registration Board). Nie uzurpuje sobie prawa do przejmowania jego obowiązków ('sprawowanie pieczy nad wykonywaniem danego zawodu'' he, he). Nie żąda możliwości wykluczania (karania) swoich członków. Z prostego powodu. Panowie i Panie z RIBA zajmują się tym czym powinni się zajmować. Mają od groma ciężkiej i dobrze płatnej pracy polegającej na popularyzowaniu Architektury i dbałości o wizerunek organizacji. Robią to na tyle profesjonalnie, że ani im w głowie przeszkadzajki w rodzaju wycinania konkurencji. Niesamowite! Nieprawdaż?
Podobnie jest w zapyziałych i pogrążonych w recesji Stanach. Kolejna prestiżowa korporacja zawodowa - American Institute of Architecture - zajmuje się ...Architekturą i jej popularyzowaniem. Niczym więcej. Podobnie jak RIBA nie ma nic wspólnego ze 'sprawowaniem pieczy...' i tym podobnymi dialektycznymi wytrychami. Owszem, żeby się do niej dostać należy złożyć trudny, sześciostopniowy egzamin organizowany przez rządową NCARB (National Council of Architectural Registration Boards), ale co istotne - nie ma przymusu. Zarówno w UK jak i w USA zawód architekta można wykonywać bez przynależenia do korporacji.
A jak jest w Polsce? Tak jak widać. Architekt, prawnik, lekarz a niedługo zapewne śmieciarz i taksówkarz, żeby zarobić na chleb potrzebują cechowego glejtu pod postacią korporacyjnego członkostwa, za które muszą oczywiście zapłacić. Do tego dochodzą - a jakże - obowiązkowe ubezpieczenia, które nie ubezpieczają...ech...
Trzymam kciuki za Pana, Panie Doktorze Kochanowski, choć mówiąc szczerze nie sądzę żeby poradził Pan sobie z Republiką Kolesiów, jaką jest III RP. Wierze jednak, że będzie Pan pierwszą kroplą, która zacznie drążyć skałę. I życzę Panu kolejnej kadencji na stanowisku RPO.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka