Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
251
BLOG

Rozumowanie dialektyczne redaktora Warzechy

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Polityka Obserwuj notkę 12

To, że dialektyka jest narzędziem stosowanym w publicystyce nie jest niczym nowym. Można to w jakiś sposób zrozumieć i usprawiedliwić ponieważ piszący bardzo często uczestniczą w dyskusji. Jest jednak pewien problem z poglądami, które trącą intelektualnym sofizmatem lub zwyczajnym niechlujstwem. Tak jest z dzisiejszym wpisem Łukasza Warzechy, który stawiając wątpliwą tezę wybija ją tłustym drukiem w tytule.

Warzechowy headline jest niezwykle mocny (“PiS w sojuszu z Zollem i Widackim. Moje gratulacje”) a pan redaktor jak zwykle wali na odlew nie przejmując się niczym. Sugeruje (wbrew faktom), że skoro PiS neguje fachowość nowo powołanego Ministra Sprawiedliwości to znalazł się po tej samej stronie sporu co obrońca esbeków - mecenas Widacki - i zwolennik łagodnego karania przestępców - profesor Zoll.

Czy rzeczywiście? Czy nie jest manipulacją ustawianie kryteriów tak, że proste stwierdzenie faktów owocuje zaliczeniem do sojuszników prawniczej sitwy? Owszem jest. Na tej samej zasadzie można postawić obok siebie łajdaka i uczciwego człowieka twierdząc, iż skoro obaj uważają, że ziemia jest okrągła to muszą być siebie warci. Można odnieśc wrażenie, że takie postępowanie stanowi modus operandi Warzechy, który próbuje przypinać łątki, celowo pomijając istotę sporu. Sporu, który bynajmniej nie jest dyskusją o koncepcjach politycznych, ale o… kompetencjach.

Tymczasem sprawa jest trywialnie prosta. Andrzej Czuma jest z wykształcenia prawnikiem. Na swoje nieszczęście (i co za tym idzie nasze) prawnikiem nie praktykującym. Nie posiada żadnego doświadczenia w wykonywaniu jakiegokolwiek zawodu prawniczego. Żadnych uprawnień. Żadnego tytułu naukowego poza magisterium. Ponadto dochodzi problem ciągłości. W obecnym świecie żaden szanujący się profesjonalista nie może sobie pozwolic na chociażby roczną dziurę w swoim Curriculum Vitae. Tymczasem resume Czumy jest jedną, wielką ziejącą pustką otchłanią. Obecny Prokurator Generalny przez wiele lat swojego życia przebywał na emigracji w USA gdzie bynajmniej nie pracował jako prawnik. Zamiast tego był malarzem pokojowym i prezenterem etnicznej rozgłośni. Początek zapisu jego oficjalnej kariery parlamentarzysty to – uwaga – koniec roku 2006, kiedy przejął miejsce w sejmie po Hannie Gronkiewicz-Waltz. Od tego czasu jego jedynym osiągnięciem jest przewodniczenie komisji „naciskowo-ciśnieniowej”, której efektów pracy nie trzeba przedstawiać bo najzwyczajniej w świecie nie ma o czym dyskutować.

To wszystko to zdecydowanie zbyt mało żeby mówić o kwalifikacjach na jedno z kluczowych stanowisk w Rządzie RP.

Możemy chwalić Czumę za życiorys i imponujące pochodzenie. Za lata spędzone w komunistycznym więzieniu i wspaniałe cechy charakteru. Nie udawajmy jednak, że ten człowiek ma niezbędne kwalifikacje a karta działalności opozycyjnej jest ekwiwalentem profesjonalizmu. Dotychczasowa historia pokazuje, że tego typu myślenie się nie sprawdza. Wałęsa mimo swoich wiekopomnych czynów nie był dobrym Prezydentem. Zbigniew Bujak, który za swoje zasługi trafił do GUS – nie zachwycił. Podobnie zasłużonych i nie mających nic wspólnego z profesjonalizmem jest zbyt wielu by każdego z nich wymienic z osobna. I to pod każdym partyjnym sztandarem. Łączy tych ludzi jedno. Dyletantyzm.

Tak, wiem. Ktoś może powiedzieć, że pierwsze lata III RP były zupełnie inną historią. Że nie mieliśmy wyboru i trzeba było stawiać na ludzi solidarnościowego etosu. Sęk w tym, że ten czas się już dawno skończył. Dzisiejsza Polska i rzeczywistośc ją oplatająca wymaga znacznie więcej. Sam życiorys nie wystarcza. O czym twardo stąpający po bruku redaktor Warzecha powinien wiedzieć.

Pozdrawiam

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka