ppaleczny ppaleczny
1523
BLOG

Sukces "Korony Królów"

ppaleczny ppaleczny Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Dlaczego z Anną moją żoną od kilku miesięcy siadaliśmy codziennie przed telewizorem o 18. 30 i oglądaliśmy kolejne odcinki „Korony Królów”? W czym tkwi źródło sukcesu tego serialu, którego przeciwnicy rządów PiS nazywali szmatławcem i nie oglądali (skąd zatem wiedzieli, że jest szmatławcem?) obrzucając go stekiem wyzwisk i epitetów, które nie miały nic wspólnego z filmem? Jak ty przeciwnik PiS –u możesz to oglądać – pytał mnie mój kolega, którego jedynym zajęciem od dwóch lat jest rytualne wycie przed telewizorem gdy widzi na szklanym ekranie twarz J. Kaczyńskiego czy A. Macierewicza? Przecież to czysta propaganda.

To co uderzało w dotychczasowych odcinkach „Korony Królów” to właśnie całkowity brak propagandy, wręcz eksponowanie wątków niewygodnych dla aktualnej władzy, przede wszystkim konflikt między królem Kazimierzem i biskupem krakowskim. „Korona Królów” miała akcenty antyklerykalne, ale jednocześnie pokazywała w sposób dyskretny rolę chrześcijaństwa, rolę wiary katolickiej w uczłowieczaniu – tak jak rozumiał to święty Paweł w „Liście do Rzymian” - relacji międzyludzkich w budowaniu cywilizacji opartej na szacunku do ludzkiej osoby. W postaci matki Kazimierza, która po śmierci Władysława Łokietka wstępuje do klasztoru, pokazana jest ogromna rola żeńskich zakonów w naszej historii. Zakonnice są symbolem naszej narodowej tożsamości dopóki je spotykamy na spacerach, wiemy że jesteśmy w Polsce.

Ci, którzy jeżdżą w Tatry, wiedzą, ze na trasach wycieczkowych można często spotkać zakonnice z różnych zakonów. Wędrują po górach, samotnie lub w małych kilkuosobowych grupkach. Na początku maja spotkałem w dolinie Białego dwie starsze zakonnice z laskami, które z wysiłkiem, ale uśmiechem na twarzy, pokonywały kolejne wzniesienia. Następnego dnia w dolinie Kościeliskiej spotkałem młodą, samotną zakonnicę wędrującą z różańcem w splecionych dłoniach. Wiem, że zabrzmi to sentymentalnie, ale z ich twarzy promieniowała dobroć.

Z twarzy matki Kazimierza, kiedy wstępuje do klasztoru znika powoli duma i poczucie władzy, pojawia się pokora, kulminująca w scenie, kiedy jej służąca mdleje i Królowa Polski błaga Boga by ją uzdrowił, ocalił i mówi „weź moje życie nie jej”. Służąca budzi się z ciężkiego omdlenia. Królowa- zakonnica umiera. Jesteśmy w sercu chrześcijaństwa. Jesteśmy w sercu katolickiej Polski. Najpiękniejsze wątki serialu ukazują potęgę wiary chrześcijańskiej, jej człowieczeństwo – służąca królowej Aldony, litewska pogańska wiedźma przyjmuje chrzest. Pierwsza miłość królowej Aldony, okrutny Litwin, wstępuje do męskiego zakonu, bo tylko w ten sposób może zostać w Polsce i być bliżej swojej ukochanej, zmienia się całkowicie, staje się katolikiem.

Powrót chrześcijaństwa do polskich domów, tak można w skrócie, podsumować sukces serialu „Korona Królów”. Przypomnienie tego elementarnego faktu, ze bez katolicyzmu Polski by nie było i że jeżeli jego zabraknie to los naszej Ojczyzny będzie przesądzony. Znikniemy. Serial stawia pytania – jeżeli bez Kościoła Katolickiego bez wiary chrześcijańskiej Polska nie istniała to jaki ten katolicyzm był, co stanowiło o jego sile? Otóż – odpowiedź jest całkowicie sprzeczna z panującymi dzisiaj w przestrzeni politycznej ideologiami obu głównych partii politycznych, które świat dzielą na Demony i Anioły.

Te ideologie odwołują się do schematu manichejskiego, który jest – od wieków – zaprzeczeniem nauk Chrystusa. Dobro ze Złem walczy w duszy każdego człowieka co w serialu ukazane jest w wątku Ligęzy –zdrajcy, któremu król Kazimierz wybacza. „Korona Królów” pokazuje, że nie można jednoznacznie potępiać i wyklinać ludzi o odmiennych poglądach, ponieważ one też maja swoje racje, co należy zrozumieć lub przynajmniej próbować zrozumieć. Biskup Grot jest tego przykładem. Oglądaliśmy z żoną ten serial mając pełną świadomość, że jednocześnie jest on realizowany zgodnie z paradygmatami kultury współczesnej dla której dzieci są Bogami. Otóż w średniowieczu tak nie było i wszystkie wzruszające sceny z córkami króla Kazimierza są przeniesieniem dzisiejszych relacji miedzy rodzicami i dziećmi w wiek XIV. Ten fałsz pomógł jednak dzisiejszemu widzowi utożsamić się z bohaterami sprzed siedmiu wieków. „Korona Królów” przypomniała nam kim byliśmy i kim możemy być, jeżeli w swoich ocenach odwołamy się do wiary naszych przodków.

Paweł Paleczny 

ppaleczny
O mnie ppaleczny

dziennikarz pracujący w USA i w Polsce

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura