Gruchnęło w mediach: nowy premier ogłosił, że od dziś zamiast rządowymi będzie latał zwykłymi samolotami rejsowymi.
No i się zaczęlo: że Tusk upadł na glowę, że to czyste kretyństwo, bo flota rządowa i tak musi swoje godziny wylatać, że tani chwyt pod publiczkę... itp.itd.
Sam w pierwszej chwili zdezorientowany postanowiłem jednak dotrzeć do źródła (czyli do autentycznej wypowiedzi premiera).
I co się okazuje ? To co było do przewidzenia - Donald nie zwariował z dnia na dzień ani też w socjotechnicznym szale nie postanowił nagle prześcignąć Pawlaka i Marcinkiewicza razem wziętych; zapowiedział jedynie, że będzie korzystał z samolotów rejsowych, ale wtedy, kiedy lot samolotem rządowym będzie niemożliwy lub bardzo utrudniony...
Przekladając z polskiego na nasze: możemy po tych zapowiedziach oczekiwać, że rządowy samolot nie będzie ściągany w trybie nagłym z Afganistanu (i odsyłany z powrotem dwa dni później) tylko dlatego, że jakiś nadęty patafian musi koniecznie nim (i tylko nim) polecieć do Budapesztu czy innej Bratyslawy...
No, porażające ;)
Ostrzeżenie: nie dyskutuję ze śmieciami - wyrzucam je.
twitter.com/entefuhrer
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka