Ok, dzis znowu moje ulubione czyli z "Życia wzięte" jak w tytule bloga.
Sytuacja miała miejsce jakis czas temu.Działo sie to wieczorem w trakcie przedstawienia Hamleta w rezyserii K.Warlikowskiego w teatrze Rozmaitosci a tytułową rolę grał znany miedzy innymi z głosnego coming outu Jacek Poniedziałek. W jednej ze scen Hamlet rozmawiając bodaj z matką leży w tym przedstawieniu nagusieńki jak go stworzył Pan Bóg i prowadzi w najlepsze dialog. Należy przy tym zaznaczyc ,ze kiedy piszę "nagusieński " to nie mam na myśli skulonego w jakimś zacienionym miejscu na horyzoncie bohatera ale tułającego się w pełnej krasie i obfitości młodzieńca z przysłowiowym kranem na wierchu. Taka wizja reżysera, taka interpretacja , taki koncept -można powiedzieć.
W pewnej chwili podczas tego przedstawienia, w trakcie jego trwania w jednym z rzedów podniosła się kobieta w wieku lat powiedzmy 50- ciu i na cały swoj głos zawołała.
-Co Pan robi proszę Pana!!!?- Kobieta wyraźnie zwracała się tym tekstem do aktora odtwarzającego rolę gołego Hamleta.
Aktor lekko skonfundowany probował zignorować całą sytuację i "grać" dalej ale kobieta stojąc miedzy rzędami napierała.
Co tu się proszę panstwa dzieje .Prosze natychmiast się ubrać! Co to jest...? Ja tu przyszłam z młodzieżą ,jestem nauczycielką, chciałam zaprezentować im reperuar Szekspira i co widzę...Przecież na to patrzy młodzież, dzieci jszcze...Prosze natychmiast coś na siebie załozyć.
Widownia ,aktorzy , wszyscy ,cały teatr nabrał powietrza...
Głos zabrała po chwili nieco zbita z tropu ale probująca przejąć inicjatywę "matka Hamleta" , tłumacząc ,ze to jest tylko interpretacja , ze młodzież w istocie nie czuje się zgorszona i , ze wszystko jest pod kontrola , sam Hamlet zaś w negliżu przysłuchiwał się tej rozmowie i wpatrywał w widownie. Młodzież wywołana przez aktorkę "do tablicy " zaczeła występować w obronie aktorow i przedstawienia , probując tłumaczyć psorce , ze to ich nie razi , ze to właśnie jest sztuka , ze nie ma o co kruszyć kopii etc....
.Sala wrzała , aktorzy weszli w interakcję w widownią i wyglądało na to ,ze nauczycielka samotnie występuje przeciwko sojuszowi wszystkich pozostałych.Presja pod jaka znalazła się nauczycielka była zbyt duża. Kobieta nie dała rady. Po krotkiej i emocjonalnej dyskusji odpuściła. Przeciskając się przed siedzącymi wyszła wzburzona ze swojego rzędu i podeszła do drzwi wychodzocych na foyer teatru.
Będę czekała na was na zewnątrz! - zwrociła się w kierunku młodzieży.
Wychodząc jednak stanęła w drzwiach i zanim zdązyła zamknąć je z hukiem rzuciła w strone aktorów.
Założ majtki ... Hamlecie...! Przy czym słowo "Hamlecie" wypowiedziała w taki sposob ,ze nie można było mieć wątpliwosci , że miała na myśli coś godnego najwyższej pogardy.
Kiedy wyszła , aktorzy spojrzeli po sobie, widownia znowu zamarła a po chwili wszyscy wrocili do odtwarzania swoich ról. Aktorzy swoich ,widownia swoich. Przedstawienie ruszyło dalej , ku końcowi.
Inne tematy w dziale Kultura