Witam. Jeszcze wczoraj żegnałem się z Salonem jako Eryk Wiking a dziś już się witam.
Dlaczego wczoraj się żegnałem a dlaczego dziś się witam? Już tłumaczę i objaśniam.
Moja wiedza ,nazwijmy ją technologiczna a dotycząca obsługiwania rozmaitych "internetów" ,jest delikatnie pisząc mizerna. Z reguły nie mam po prostu ani czasu ani ochoty na zajmowanie się zalewającymi sieć nowinkami. Kiedy mam poświecić czas na to ,żeby się wczytywać w instrukcje ,regulaminy tudzież inne bełkotliwe zazwyczaj wytyczne ,z miejsca odpadam.
Wczoraj wyczytałem na Salonie ,że nie będę już mógł pisać i komentować tutaj inaczej niż poprzez fejsa. Jak pisałem wczoraj ,bardzo istotnym powodem ,dla którego ceniłem sobie przebywanie tu i pisanie , jest/był komfort anonimowości. Prócz wielu innych oczywiście. Jeśli miałbym zostać tego komfortu pozbawiony ,musiałbym się stąd wypisać na zawsze. Stąd wczorajsze pożegnanie.
Nie interesowałem się nadmiernie wnikliwie , poczytałem inne blogi ,gdzie wg większości ,przyszłość Salonu rysowała się jednoznacznie i pomyślałem ,że to już kaput. Dziś się rozejrzałem ,wykazałem nieco dobrej woli , poczytałem trochę instrukcji Bogny Janke ,pokombinowałem z fejsbukiem , na którym miałem wprawdzie konto , ale wedle zaleceń z instrukcji , stworzyłem sobie nowe , blogerskie ,takie bajeranckie ze zdjęciami i ... wuala. Jestem.
Zachowuje swoją anonimowość ( w pewnych granicach oczywiście) mogę pisać dalej ,mogę komentować ,więc nie ma się co obruszać na rzeczywistość ,tylko próbować jak to nowe coś będzie działało i wyglądało. Jest coś perwersyjnie kuszącego w tym flircie Salonu z fejsbukiem ,którego ,podobnie jak wielu Salonowiczów ,również nie jestem wielkim fanem. Niewątpliwie jednak otwiera to administracji nowe pola działania. Szkoda oczywiście ,ze może to się dziać kosztem utraty wielu zacnych userów poprzedniego Salonu ale cóż... Może nie będzie tak źle. Na razie nie narzekajmy tylko spróbujmy.
Mnie się oczywiście podobała ta stara formuła ,mniej krzykliwa i mniej "na czasie" , ale rozumiem doskonale ,ze kto nie idzie do przodu ten się cofa , więc...
Do wioseł proszę Panie i Panowie i jak to mawia mój kolega - "Rżnijmy ten brylancik".
Inne tematy w dziale Kultura