Nie lubię tu pisać. To jest jak przelewanie wody sitem. A jednak....
Więc jeszcze raz – przychodzi Kamiński do Tuska i jako odpowiedzialny szef służby tajnej (czytaj: uczciwy harcerz) informuje:
Premierze, namierzamy dwóch cwaniaków, ale przy okazji wyszło, że oni kręcą lody z najważniejszymi Pana kolegami, proszę coś z tym zrobić, bo to stwarza zagrożenie dla państwa.
Co robi normalny premier? Wyjścia są dwa:
1. wielkie oczyszczenie, nagłośnienie tematu, wychodzi na bohatera
czystych rąk,
2. po cichu woła kolegów i mówi „chłopcy, wymyślacie pretekst, pod którym znikacie elegancko, śladu nie ma po was, a jak nie, to was tak załatwię, że ho, ho ..i morda w kubeł”. Nikt nic nie wie, afera ucięta, a Kamiński dostaje (też po cichu) awans.
A co robi Tusk? Woła chłopaków i mówi – chłopcy, co wy kręcicie, mam tu jakieś dziwne informacje. CBA was złapało. Co teraz robić?
No i wymyślili. Panią prokurator okręgową z Rzeszowa na pysk, jakiegoś młodego na jej miejsce i polecenie – wykręcić numer na Kamińskiego.
A chłopaki trochę się przestraszyli, jakieś pisma napisali, że niby się wycofują ze swoich stanowisk poprzednich, i dalej sobie rządzą jakby nigdy nic.
A Kamiński nagle dowiaduje się, że ze świadka stał się oskarżonym......
Napisano już kilometry tekstu na temat tego, kto kogo, kim itd.
A ja mam proste pytanie - czy leci z nami pilot?
Inne tematy w dziale Polityka