eska eska
992
BLOG

Jeszcze o emeryturach – dla Mili Nowackiej specjalnie!

eska eska Gospodarka Obserwuj notkę 56

 

Wyjaśnijmy sobie dokładnie, skąd się ta emerytura bierze. Otóż ZUS na podstawie tzw. ustawy Buzka wylicza mi kwotę „bazową”. Jest to kwota złożona z 24% średniej składki w kraju i reszty policzonej wg mojej średniej składki razy lata pracy. To jest trochę bardziej skomplikowane, ale przyjmijmy, że tak właśnie jest. Wychodzi średnia miesięczna, którą mnoży się nie przez przepracowane lata, tylko przez te, które mi jeszcze zostały do przeżycia. Tak powstaje kapitał początkowy.

I tu jest już pierwszy pies pogrzebany – ale niech tam.

Te kwotę ZUS uczciwie rewaloryzuje – rośnie ona w miarę, jak zmniejsza się ilość lat pozostałych do przeżycia. Rośnie również z powodu inflacji. Można by powiedzieć, że to co mi naliczono niezbyt sprawiedliwie na początku, jako dług państwa wobec mnie, w dalszych latach jest jednak uczciwie rewaloryzowane.

Do tego dochodzi moja składka rzeczywista od 10 lat.

Razem tworzą one kapitał (czyli dług budżetu wobec mnie) na moim tzw. koncie, a emerytura jest po prostu podziałem tego kapitału na średnią ilość miesięcy do przeżycia. Bez uwzględniania inflacji, odsetek od kapitału i innych rzeczy. Za to państwo gwarantuje że będzie mi płacić, nawet jak dożyję do setki.

I to cała tajemnica tej umowy miedzy mną a państwem.


 A teraz pomysł z odchodzeniem obowiązkowym na emeryturę.

Obecnie ZUS płaci mi 2800 zł brutto (2300 na rękę), natomiast ode mnie dostaje co miesiąc 1400 zł składki, czyli de facto płaci mi 1400 zł.

Jeśli w październiku przejdę na emeryturę, to:

-po pierwsze dostanę odprawę emerytalną w wys. trzech średnich pensji,

- po drugie ZUS zapłaci mi pełną kwotę emerytury.

Bez szczegółowych obliczeń (bo w końcu bez przesady z tym sprawozdaniem finansowym – musicie mi uwierzyć na słowo:) – będzie to kosztowało państwo – ZUS plus mój budżetowy zakład pracy – około 20.000 zł. Za nic, bez świadczenia pracy. Ponieważ miałam zamiar pracować jeszcze cztery lata, to dodatkowo dojdzie 4x12x1400= 67200 zł.

Czyli moje odejście obecne na emeryturę będzie kosztowało ZUS 20 tys. zł w tym roku i ok.17 tys. zł w każdym następnym, w którym mogłabym pracować.

Biorąc pod uwagę wewnętrzne przepisy mojej uczelni dotyczące zatrudnienia (do 65 lat) – mają w plecy 90 tys. dodatkowo. Dla jednej osoby, mającej stosunkowo niewielką emeryturę.

Do tego należy doliczyć mój podatek osobisty od pensji, który przestanie wpływać do budżetu, w tym składkę zdrowotną, czyli jakieś 8.000 rocznie x 4 > 32000 zł

Licząc bez specjalnej dokładności – państwo robi mi prezent w postaci 120.000 zł, żebym tylko sobie poszła do domu. Super!


Na moje miejsce przyjdzie osoba młoda, która zarobi o połowę mniej. Z jej podatków i składek państwo w tym czasie dostanie ok. 50 tys. zł. Na wypłacie pensji zaoszczędzi może mój zakład pracy (i natychmiast administracja kupi sobie nowe biurka), ale nie państwo, które mu daje pieniądze wg zupełnie innych wyliczeń. Tak więc budżet ma w plecy w moim przypadku ok. 120.000 – 50.000 = 70.000 zł na czysto.

Wystarczy, że na emeryturę przejdzie zgodnie z nową ustawą, czyli w tym roku ok. 100.000 ludzi, a budżet ma w plecy ok. 2 mld zł tylko w 2011. Fajne oszczędności, no nie?

A wystarczyłoby nie ruszać VAT, a nawet obniżyć i obniżyć także wartość złotówki, tak aby podnieść konkurencyjność naszego eksportu i podnieść popyt wewnętrzny. Żeby ludziom nie opłacało się jechać do przysłowiowego już Egiptu, tylko wydać te pieniądze na miejscu – to stworzyłoby nowe miejsca pracy w przemyśle i usługach.

Rozumiał to komunista Miller, rozumiała to ta zdrajczyni Gilowska, tylko wielki liberał Tusk pojąć nie może.

A ja ? Ja się cieszę ! Złotówka rośnie, a wraz z nią moje oszczędności, emerytura na koncie co miesiąc i kupę luzu od października! To jest właśnie nasz rodzimy liberalizm, z dodatkiem „etatystyczny”.

Czym się różni od normalnego liberalizmu? Ano tym czym normalne krzesło od krzesła elektrycznego.

A Wy, szanowna młodzieży, macie psinco i zabrane OFE. I tak trzymajcie! Kochajcie Tuska, chłopcy i dziewczęta, kochajcie „do jasnej cholery”!

Howgh!


 PS. A jak ta notka – ze względu na temat - nie pójdzie główną, to znaczy że dyżurny admin też jest „wierzący”. W cud Vincenta:))

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (56)

Inne tematy w dziale Gospodarka