Naród cierpliwy był i ufny długo. Piwo pił, grillował sobie spokojnie i zadowolony jeździł sobie do Egiptu. Albo do innej Tunezji.
Obudziły go na chwilę upiory patriotyzmu po Smoleńsku, ale potem znowu – piwo, grill i urlop. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie niejaka Anodina.
Naród w pysk wziął, na plecy padł, grill szlag trafił, piwo się rozlało. Jak się pozbierał, to nagle wyszło, ze wszystko już po 5 złociszów, i chlebek i benzyna i cukier, i już ni ma kasy na grilla, w Egipcie wojna i emerytury mu zabierają.
O Jezusiczku!!!
I kiedy tak siedział oszołomiony wielce, z gębą rozdziawioną i piwem oblany i śmierdzący, to się zrobiła katastrofa w Japonii i jego wybraniec, krew z krwi i kość z kości, hrabia i elita, polazł do ambasady i cóś napisał.
Naród się zBULwersował okrutnie....i chyba się letko wkurzył.....no bo jak to tak? Co jest?? Ktooo, kurna, mnie tu?
Jeszcze pytanie nie padło wyraźnie, a już usłużni lecą się tłumaczyć, ach to nie ja, to on, to ona.
A naród stoi jak ten głupi i tak sobie po lekutku, tak sobie popatruje i tak sobie .... bul....bul, bul....he, he.....bul, bul.....ale jaja.....
Stara anegdota:
Napoleon podniósł podatki i pyta Fouchego o nastroje.
Zgrzytają zębami i płacą - brzmi odpowiedź.
OK, jeszcze podnieść podatki. Jak nastroje? – Buntują się, ale płacą.
Jeszcze raz ponieść podatki. Jak nastroje? – Śmieją się, Wasza Cesarska Mość...
Napoleon : Natychmiast obniżyć podatki!
Słońce Peru najwyraźniej odrobiło tylko jedną lekcję z Napoleona.
A ponoć historyk......
Inne tematy w dziale Polityka