A właściwie już za bramą, czyli w środku.
„Nie jedzie Pan z nami. Niech Pan sobie sfinansuje wyjazd” - tak miał rzec minister Graś do dziennikarza „Codziennej”, który eksperymentalnie chciał wsiąść do autobusu.
„Sorry, chłopaki, ale nie. To my płacimy, komitet wyborczy” – wyjaśnił Łukasz Pawłowski ze sztabu PO. /źródło: „Gazeta Polska Codziennie”, 28.09. str.4/.
O co chodzi?
Ano o autobus - za Tuskobusem jeździ drugi, specjalnie dla dziennikarzy, podstawiony i finansowany przez sztab PO.
To ja mam pytanie – jak dziennikarze jeżdżący tym autobusem rozliczają wyjazdy? Kto korzysta na tej darmosze? Oni sami, czy ich firmy (redakcje, telewizje itp.)?
I czy przypadkiem jedzonko i pitko też mają „podstawione”? A jak z noclegami, kiedy Tuskobus gdzieś zostaje na noc? Kto płaci?
To bardzo ciekawa sytuacja – partia funduje dziennikarzom wyjazdy w teren. Oczywiście tym właściwym, niewłaściwych nie wpuszcza, niech jeżdżą na własny koszt.
To jest kompletna kompromitacja. I tyle.
Ktoś powie, że to w końcu nieduże pieniądze – zależy dla kogo nieduże. A poza tym, co to znaczy – nieduże? To od jakich pieniędzy liczy się korupcja?
Niezależni ponoć dziennikarze mają opłacony przejazd (czy tylko ?) przez partię, o której robią reportaż.
W normalnym kraju – koniec, wpadka na amen. U nas „niezależni” dziennikarze nawet nie zauważyli problemu.....
No i jak tam , Pani Minister, z tym dorszem???
Inne tematy w dziale Polityka