eska eska
3264
BLOG

Szpitalni rezydenci, czyli jak zwykle

eska eska Służba zdrowia Obserwuj temat Obserwuj notkę 115

Przyznam szczerze, że mnie w ogóle ten temat nie zajmuje, niemniej skoro był wałkowany tak długo, aż wrobiono w to znowu biedną premier Beatę, to postanowiłam skreślić kilka słów.
Zacznijmy od tego, iż nie ma wątpliwości, że afera została „rozgrzana” planowo, ale to mnie akurat zupełnie nie rusza – normalka. Skoro Morawiecki chwali się sukcesami, a rząd planuje duże inwestycje, to wrzask o kasę dla biednych lekarzy był do przewidzenia. O wiele ciekawsza jest sama instytucja tej rezydentury, bowiem mamy taką oto sytuację:

Brakuje w Polsce lekarzy, zwłaszcza lekarzy specjalistów. Wymyślono więc za poprzedniej władzy, że rząd sfinansuje specjalne, dodatkowe etaty dla zrobienia specjalizacji, czyli tzw. rezydentury. Szpitale dostały dodatkową kasę, przyjęto młodych lekarzy. Oczywiście kasa rządowa nie jest zbyt wysoka, to raczej stypendium, niż wynagrodzenie – gdzie leży problem? Ano on sobie spokojnie leży w korporacjach zawodowych i dotyczy nie tylko lekarzy, już tłumaczę.

Otóż młody lekarz pracujący jako rezydent nie ma prawa pracować gdzie indziej. Siłą rzeczy tkwi w szpitalu, czyli robi za „murzyna” (podobnie jak w innych zawodach). Odwala cały dzień robotę za kolegów specjalistów, którzy po rannym obchodzie udają się do innych, bardziej intratnych zajęć.  Średni wiek kończenia owej rezydentury to wg Wiki 37 lat, jak widać starsi koledzy nie mają skrupułów i twardo bronią dostępu do fruktów.

To i tak nic w porównaniu z architektami chociażby, młody architekt po studiach w ogóle nie może uprawiać zawodu bez uprawnień. Do uprawnień potrzebna jest praktyka na etacie, po zmianach ustawy także częściowo na zleceniu. Jak to wygląda? Oczywiście państwo żadnych „rezydentur” tu nie funduje, ludzie po studiach pracują w firmach na etatach i mają szczęście, jeśli właściciel opłaca za nich obowiązkowe składki, a tylko wypłatę bierze sobie do kieszeni. W gorszych sytuacjach muszą jeszcze mu zwracać te składki, czyli harują za friko i jeszcze dopłacają. Oczywiście wszystkie ich autorskie pomysły idą na konto właściciela firmy/głównego projektanta. I muszą pokornie znosić wszelkie szykany, bo na końcu taki „opiekun” może im nie podpisać tzw. zeszytu praktyki zawodowej, mimo świadczonej pracy. No i może im „załatwić” uwalenie na egzaminie końcowym na uprawnienia, bo też leży w gestii izby zawodowej.
Może już nie wszyscy pamiętają, dlaczego Gowin wyleciał z Ministerstwa Sprawiedliwości – otóż zaczął on właśnie likwidowanie tego chorego systemu korporacyjnego, ze skutkiem wiadomym.

A teraz wrócę do początku – guzik mnie obchodził ten niewielki strajk, dopóki nie wplatano w to pani premier. Prawda jest taka, że minister Radziwiłł to - od 1993 działacz samorządu lekarskiego. Zajmował różne funkcje w warszawskiej Okręgowej Izbie Lekarskiej i Naczelnej Izbie Lekarskiej. W latach 2001–2010 był prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej/ za Wiki.
Jak ktoś wierzy, że ten facet coś zmieni i uprości, to naprawdę jest naiwny. On nie jest w rządzie po to, żeby robić reformę, tylko żeby uspokajać samorząd lekarski. Jakby PiS chciał prawdziwej reformy w służbie zdrowia, to by zatrudnił Sośnierza, w końcu też jest posłem z listy PiS i podobnie jak Radziwiłł, z polecenia partii Gowina. Nie lubię specjalnie Sośnierza, to niezły cwaniak, ale nie da się ukryć, że swego czasu tylko on jeden w całej Polsce potrafił porządnie zorganizować działanie Kasy Chorych na Śląsku, nie jest praktykującym lekarzem i nie jest uwikłany w te wszystkie korporacje, za to naprawdę jest fachowcem od organizacji służby zdrowia z wieloletnią praktyką. A wiecie, moi mili Czytelnicy, gdzie dziś pracuje Sośnierz? Oto ma od 2012 roku fuchę w postaci kierowania
Muzeum „GórnośląskiPark Etnograficzny”  w Chorzowie. Fakt, że akurat hobbystycznie od dawna zajmował się historią i archeologią, ale może bez przesady.....:)

Podsumujmy – specjalista od organizacji zdrowia , nagradzany za informatyzację tejże na Śląsku, jest dyrektorem muzeum, za to facet po uszy zaangażowany w korporacji zawodowej jest ministrem i ma reorganizować służbę zdrowia, naruszając interesy tej korporacji, a na końcu i tak winna będzie Beata, bo obiecała jakieś pieniądze. Majstersztyk.

 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo