eska eska
4224
BLOG

Granie na emocjach

eska eska PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 91

Stare, proste, zawsze skuteczne. 
Kiedy wyczerpują się proste tematy programowe, a dalej zaczyna być trudniej, zawsze można włączyć trochę szaleństwa. To najłatwiejsza manipulacja. Lud gubi się w domysłach i tonie w oparach absurdów, a to, co najważniejsze, jest starannie ukryte, bowiem do pokazania się nie nadaje.

Przez pierwsze dwa lata rząd PiS/ZP w błyskawicznym tempie i niezłym stylu załatwił prawie wszystkie obietnice wyborcze. 500+ załatwione,  Mieszkanie+ rozkręca się coraz sprawniej, emerytury załatwione, gimnazja wycięte, podniesione różne kwoty minimalne, w efekcie ilość ludzi autentycznie biednych lub biedą zagrożonych zdecydowanie spadła. Do tego przykręcono numery z VAT – i mamy pełen sukces. Teraz wypadałoby ruszyć bardziej podstawowe elementy systemu – cóż, kiedy to już nie jest takie proste. Te elementy można by z grubsza opisać w kilku zdaniach – hasłach, oto one:

1. naprawa systemu kształcenia i rozwoju nauki
2. naprawa systemu ochrony zdrowia
3. naprawa aparatu sprawiedliwości
4. naprawa samorządu
5. wsparcie rodzimej przedsiębiorczości

Problem nr 1 załatwia minister Gowin i jest to jedyny projekt, który aczkolwiek rodzi się w bólach i powoli, do tego już widać, że będzie zawierał zaledwie kilka istotnych elementów, a reszta zostanie po staremu, to jednak przynajmniej nie budzi wielkich emocji, buntów i protestów. Być może uruchomi jakieś powolne ruchy odnowy, zwłaszcza w poziomie nauczania – ale rewolucja to na pewno nie będzie. Mnie się nie podoba, ale z drugiej strony można zadać proste pytanie – a kim robić tę rewolucję, skoro mamy wyhodowaną kastę nieudacznych akademików?

Problem nr 2 nie jest nawet ruszony, wyznaczenie sieci szpitali to pudrowanie trupa, co gorsza – nie ma pomysłu na reformę, bo obiecywana likwidacja NFZ chyba przestała wchodzić w rachubę. Dosypywanie pieniędzy do niewydolnego i idiotycznie skonstruowanego systemu to wywalanie kasy w błoto, jednak ruszenie tego po latach wdrażania tych wszystkich zawiłości i procedur budzi przerażenie – znowu > kim to robić? I co począć z kastą uprzywilejowanych w systemie? Dlatego na razie cisza, rezydenci coś tam narozrabiali, ale temat jest stłumiony.

Problem nr 3 to już od lipca czysta gra na emocjach.  Za to w tle odbywa się wzmacnianie raz jednej, raz drugiej nogi w samym obozie władzy, czyli weryfikacja pozycji i wpływów różnych środowisk. Wobec sukcesu i niezagrożonej niczym pozycji politycznej jest czas na ponowne ustalenie hierarchii wewnętrznych i trzeba przyznać, że tu nie ma zmiłuj, tu poszczególne ośrodki walczą, wykorzystując wszelkie chwyty.
Co do samej metody naprawy aparatu sprawiedliwości, to  spór jest pozorny, bowiem de facto wszystko sprowadza się znowu do pytania – kim? Przecież po latach selekcji wsobnej mamy to samo, co w nauce – kastę niedouczonych i nadętych prawników. Skąd wziąć tych nowych, mądrych i światłych? Przy okazji ostatniej afery z KRS wyszło, kim są owi młodzi- zdolni, córcia pani poseł z Nowoczesnej też oberwała rykoszetem. Mogę się założyć, że gdyby ktoś wpadł na pomysł i sprawdził nazwiska, to pewnie by się mocno zdziwił.

Wszystkie trzy powyżej opisane problemy charakteryzuje jedno – doprowadzony do paranoi nepotyzm. W żadnej z propozycji zmian nie znalazłam nawet śladu zapisu,  który by ten problem jakoś naprawiał. Sekty zwane korporacjami zawodowymi mają się świetnie i nikt tematu nie rusza (przy okazji > KRS to nie korporacja zawodowa, nie należy mylić bytów).

Przed nami problem czwarty, czyli samorząd. Już dziś widać wyraźnie, że metodą ma być przeciągniecie na swoją stronę jak największej liczby „niezależnych” samorządowców, a nie jakakolwiek racjonalna zmiana systemu - to zadanie właśnie wykonuje Gowin. Czy mnie to dziwi? A skąd! Samorząd w obecnym kształcie to potężne marnowanie pieniędzy na tłumy radnych i urzędników, ale przecież nie można teraz tym wszystkim „swoim” w sejmikach i powiatach odebrać prawa do satysfakcji/gratyfikacji po latach tkwienia w opozycji. Wybrano więc opcję kontroli centralnej przez system partyjny. O przeglądzie prawa, które wymusza zatrudnienie urzędniczej armii  do nieustannej kontroli obywatela we wszystkich dziedzinach życia – nawet nikt nie wspomina.

Przy problemie piątym mogę odpuścić, bo wystarcza mi jedno pytanie – dlaczego ZUS przy umowie o pracę jest procentem od wynagrodzenia, a dla przedsiębiorców to ryczałt w tej samej wysokości – i od wiejskiej krawcowej i od właściciela wielkiego domu mody? Dla mnie nie do pojęcia.
---------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem, być może gdzieś tam, w samej centrali, czyli na Nowogrodzkiej, uznano, że więcej się zrobić w tej kadencji nie da, bo system nie wytrzyma. To całkiem prawdopodobne, a nawet zrozumiałe - ale o tym się nie mówi. W zamian mamy grillowanie HGW, awantury o SN i KRS tudzież całą resztę manipulacji emocjonalnych, które znakomicie zajmują umysły elektoratu i podtrzymują słupki.  

Polska zajmuje przedostatnie miejsce (przed Albanią), jeśli chodzi o poziom zaufania społecznego. Inaczej mówiąc – wszelka plota , obelga czy potwarz znajdują chętnych słuchaczy, wszyscy wszystkich podejrzewają o najgorsze, nikt nikomu nie ufa.

Hasło kampanii wyborczej, dzięki któremu PAD i PBS odnieśli sukces, brzmiało – jesteśmy ze zwykłymi Polakami, kto nie jest przeciwko nam, jest z nami. I przez jakiś czas było pięknie. Dzisiaj mamy radykalną zmianę stosunku do elektoratu – jesteśmy dobrą władzą i wszystko wam załatwimy za was, ale kto nie z nami, ten wróg do wycięcia.
Jestem pewna, że w wyniku różnych nacisków coraz więcej osób zadeklaruje wsparcie dla obecnej władzy, bo to się po prostu opłaca. Na fakcie oczywistym, że władza nie kradnie i dlatego stać ją na prezenty dla ludności – można długo jechać. Wszak już Rzymianie wiedzieli, że lud potrzebuje „chleba i igrzysk”, a to właśnie jest zapewniane.

Niestety, mnie się to nie podoba.  Zmiana złego pana na dobrego mnie nie interesuje, mam w nosie dobre traktowanie i pełną michę, jestem trójłapym wilkiem i żądam szacunku dla mojej wolności. Nie po to sobie ongiś łapę odgryzłam, żeby mi ktoś teraz proponował ciepłą budę, ale w zagrodzie.  Jestem „ ekstremą” od zawsze i jakoś słabo mnie cieszy pozyskanie posła Gryglasa czy posłanki z PSL, wojny lepszych oficerów z WSI z gorszymi oficerami z WSI i tym podobne gry i zabawy polityków.
Postępuje wymiana tamtych (w domyśle złodziei/zdrajców) na naszych (w domyśle uczciwych i bogobojnych), ale system dalej ten sam. Tak samo zamknięty dla zwykłych ludzi. Sejmiki, powiaty, izby zawodowe, armia urzędników, stosy regulacji prawnych – oto smycz, na której na co dzień tkwicie, drodzy PT Czytelnicy. I nawet do głowy wielu nie przychodzi, że rzecz nie w poluzowaniu obroży i sprawiedliwym podziale michy, tylko w zerwaniu smyczy!
Cóż, obawiam się, że to próżna nadzieja, dlatego znowu warczę. Skoro system  „zarządzania ludnością” pozostaje bez zmian, to demokratyczny wybór trzymającego smycz mnie nie interesuje. Howgh!
________________________________________________________

Zaraz, zaraz – ale o czym ja piszę ???– taka refleksja mnie naszła na koniec. Wszak większość publisi tkwi całkiem dobrowolnie na smyczy choćby fejsa czy twittera, życia sobie nie wyobrażając bez codziennej porcji sterowania emocjami już od porannej kawy.
Dobra Zmiana ma się naprawdę nieźle w wielu miejscach, o których w ogóle się nie mówi lub wspomina rzadko, natomiast straszliwe emocje rozpalają rzeczy absolutnie drugorzędne lub celowo rozgrywane pod hucpę. I chyba to wszyscy lubią, więc może czas „strząsnąć pył ze stóp” i dać sobie spokój? Tamto cudowne uczucie wspólnoty i zaufania/ solidarności z roku 1980 już się nie powtórzy, to wg dzisiejszych kryteriów zbyt dziecinne, czas przestać marzyć o niemożliwym.


image

















Anna Bilińska-Bohdanowicz. 
Widok z okna konserwatorium (Saska Kępa zimą) 1877.  
Olej na tekturze.  Muzeum Narodowe w Warszawie.


eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka