Najnowsza książka Stefana Zgliczyńskiego, publicysty, dyrektora edycji polskiej miesięcznika „Le Monde diplomatique” i autora rozprawy Antysemityzm po polsku (2007), po raz kolejny rozdrapuje, jeszcze nie zagojone po Złotych żniwach J. Grossa, rany polskiego antysemityzmu i ożywia dość dobrze znany ból moralnej zapaści i kryzysu duchowego II RP. Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali (2013) jest, po pierwsze, sprawnym esejem publicystyczno-historycznym. Po drugie: stanowi wyczerpujące kompendium wiedzy na temat udziału Polaków w Zagładzie społeczności żydowskiej, autor bowiem powołuje się (niestety?) na fakty, udokumentowane i porażające przykłady (akta sądowe, relacje świadków, zapisany w polskich periodykach antysemityzm i etc.), że Polacy nie tylko Żydom udzielali pomocy, ale również dołączyli do szalejącej, antysemickiej i ksenofobicznej zawieruchy Europy XX wieku.
Z kart Jak Polacy Niemcom wyłania się wstrząsający, jednak oparty na materiałach źródłowych obraz, przedstawiający Polaków, którzy z sadystyczną satysfakcją eliminowali swoich (nie)polskich sąsiadów.
Rozdział po rozdziale Zgliczyński nie pozostawia polskiemu czytelnikowi żadnej nadziei – „A może nie było tak źle? A może to wynik komunistycznej propagandy, przecież wrogów Kościoła… A może dzieło obcych sił w kraju, które chcą zdyskredytować Polskę w oczach opinii międzynarodowej?”. Nic bardziej mylnego – Polacy w znacznym stopniu, o czym pisał J. Gross, a czego najbardziej obwiał się polski eseista emigracyjny Jerzy Stempowski, pośrednio przyczynili się do Holokaustu w XX-wiecznej Europie. Polacy, podobnie jak hitlerowskie Niemcy, często nie traktowali Żydów jak współobywateli czy współrodaków – autor podkreśla, że w wyniku nazistowskiej kampanii oraz antysemickich wypowiedzi duchownych Kościoła katolickiego, Polacy, w szczególności chłopi, ludzie wsi, czuli się niemal predestynowani do udziału w Zagładzie. „Dusza polskiego narodu utraciła niewinność owieczki w obliczu wilka” – pisał w
Zapiskach dla zjawy wspomniany J. Stempowski, a Zgliczyński powołuje się na diagnozę Zofii Kossak-Szczuckiej (zm. 1968, polska powieściopisarka, uczestniczka ruchu oporu pod kryptonimem Żegota, który w latach 1942-44 pomagał Żydom w gettach): „[…] początkowo zachowanie się chłopów wobec zbrodni popełnionych przez Niemców było ludzkie, logiczne i zrozumiałe. Wyrażało się ono w śpiesznym zajmowaniu opróżnionych przez żydów [tak w oryginale, uwaga moja] placówek […]. Tak było jeszcze w 1941 r. Dzisiaj bestialstwa niemieckie stępiły wrażliwość wsi”
[1]. Jednak, co zauważa S. Zgliczyński, coś tu nie gra – pisarka określa, że zajmowanie obcego, zagrabionego przez hitlerowskich Niemców lub Polaków mienia jest „logiczne”, jest „zrozumiałe”, i (co najgorsze) – „ludzkie”. Nie będę wchodzić w moralno-etyczne dywagacje, mam nadzieję, że Z. Kossak-Szczucka posłużyła się ironią dla zobrazowania kondycji człowieka, a dokładnie społeczeństwa polskiego, które pod ochronnym parasolem hitlerowców zgotowało na ziemi piekło „synagodze Szatana” (określenie użyte przez ks. prof. Stanisława Trzeciaka, proboszcza w jednej z warszawskich parafii w dwudziestoleciu międzywojennym, wziął udział w nazistowskiej konferencji zorganizowanej w Erfurcie: „Pozbawienie zatem praw obywatelskich żydów [tak w oryginale] w Polsce jest tylko samoobroną narodu rdzennego, opiera się na wskazaniach Kościoła katolickiego i jest koniecznością państwową”
[2]). Podobne wypowiedzi, obojętna postawa przedstawicieli Kościoła, uznawanych wówczas za autorytet moralny i etyczny (szczególnie wśród ludu, najuboższych, analfabetów), poglądy nie tylko o religijnej, ale i biologicznej wyższości narodów nieżydowskich, poczucie bezkarności (a nawet pewność, że nie poniosę żadnej odpowiedzialności karnej za popełnioną zbrodnię; ba, być może nawet zostanę poklepany po ramieniu przez oficera SS i… ujdę z życiem) oraz „ludzka” chciwość to korelacje motywów, które odsłaniają czytelnikowi odpowiedź na pytanie o przyczynach rasowej nienawiści.
Po trzecie
– Jak Polacy Niemcom nie jest kolejną książką antypolską. Autor podejmując tak drażliwy, owiany tajemnicą milczenia temat swoich historyczno-eseistycznych poszukiwań, musi się liczyć z najgorszą krytyką, która zapewne wypłynie, o ile już nie tryska gejzerami, z obozów narodowo-nacjonalistycznych. Być może rozprawa Stefana Zgliczyńskiego spowoduje merytoryczną debatę środowisk naukowych o udziale Polaków w Zagładzie i trafi do szerszej opinii publicznej, bowiem
Jak Polacy Niemcom jest napisana językiem, który nie wymaga od odbiorcy intelektualnego wysiłku i fachowej znajomości terminologii naukowej. Zgromadzony i rzetelnie opracowany materiał (uwaga, ironia) też polskiego publicysty jest kolejną próbą zmierzenia się z „inną” stroną polskiej historii. Okazuje się, że przez mit Polski Mesjanistycznej i Polski Niewinnej przechodzi szeroka i głęboka rysa – rysa dobrze znana historykom i badaczom antysemityzmu, a już mniej (lub wcale) wśród sokratejskich „szerokich kół”. Autor nie przypisuje Holokaustu na jedno konto zbrodni i nie relatywizuje udziału totalitarnych Niemiec, których ideologia wyższości krwi aryjskiej w ostateczności zaprowadziła powersalską Rzeszę do duchowego bankructwa oraz antysemickiego ludobójstwa. Książka S. Zgliczyńskiego jest o polskim szantażowaniu i wymuszaniu haraczy, o polskim zwyczaju donosicielstwa na brata i siostrę tuż zza płotu czy polskich gwałcicielach oraz mordercach: „Opisy tortur i mordów, jakich dopuściła się ludność polska na swoich współrodakach Żydach, dostępne we wspomnieniach i aktach procesowych, są tak przerażające, że wywołują nieuniknione pytania nie tylko o stan moralny polskiego społeczeństwa, stosunek tegoż do mniejszości żydowskiej – i to nie tylko podczas Holokaustu – ale i o źródła tego niebywałego sadyzmu, satysfakcji i zadowolenia, które towarzyszyły żydobójstwu”
[3].
Projekt graficzny okładki, którego autorem jest Norbert Strukow, jednoznacznie desygnuje barwy narodowe Polski – dominujący, agresywny czerwony kolor z ociekającą niczym krew gwiazdą Dawida (godłem Izraela) nie pozostawia cienia wątpliwości, że priorytetowym celem autora eseju będzie obalenie mitu polskiej czystości i niewinności. Zarówno okładka, jak i tytuł, trzeba przyznać, że równie ostry i dosadny, to nie tylko świadoma kontrowersja oraz chwyt marketingowy, ale również forma skłaniająca czytelników do refleksji o roli Polaków w Zagładzie Żydów w I połowie XX wieku oraz próba podjęcia międzypartyjnego oraz światopoglądowego dialogu nt. współczesnego antysemityzmu. Autorowi zależy, aby wiedza historyczna z zakresu niechlubnych kart historii Polski, wyszła do ludzi, stała się „[...] wiedzą powszechną, odkrywaną nie przy okazji wydania kolejnej, »sensacyjnej« książki Grossa, ale obecną chociażby w podręcznikach szkolnych”
[4]. Książka Zgliczyńskiego, mimo że napisana przystępnym językiem, nie jest lekturą łatwą w odbiorze – ci, którzy usilnie będą w niej szukać oskarżenia całego Narodu Polskiego o zbrodnie nazistowskie, muszą się liczyć z rozczarowaniem.
Jak Polacy Niemcom powstała również z myślą o los polskiego patriotyzmu, który nie powinien być kojarzony z nacjonalizmem i innymi „izmami”. Tak sam autor odpowiada sobie na pytanie, po co napisał książkę: „Po co? Głównie po to, aby odebrać śmiercionośną broń ideologiczną polskim nacjonalistom, którzy w parlamencie, mediach głównego nurtu i kościołach cynicznie, wbrew faktom i zdrowemu rozsądkowi, lansując mit czystości i niewinności Polski i Polaków, usiłują zmienić Polskę w szowinistyczny skansen […], wrogi naszym sąsiadom, niechętny jakimkolwiek zmianom kulturowym i obyczajowym, z zamieszkującym go narodem Polaków katolików, którzy wszędzie wietrzą antypolskie spiski i intrygi”
[5]. To przywilej, ba, obowiązek demokratycznego społeczeństwa, które potrafi stawić czoła choćby najciemniejszym stronom własnej historii, żeby w przyszłości uniknąć podobnych błędów. Autor, co trzeba podkreślić, nie porównuje zbrodni nazistowskich Niemiec z polskimi, niestety dość częstymi przypadkami jawnego i agresywnego antysemityzmu: […] po pierwsze nieporównywalna jest skala i okoliczności, a po drugie Polacy, podobnie jak Żydzi, byli ofiarami zbrodniczej ideologii narodowego socjalizmu”
[6].
Na książkę S. Zgliczyńskiego można również spojrzeć bardziej uniwersalnie, niezależnie od rasy i pochodzenia. Autor, chcąc nie chcąc, napisał po części naukowy, po części eseistyczny traktat o fenomenie zła i ukazał człowieka, który w obliczu zagrożenia, w wyniku określonego determinizmu środowiskowego i kulturowego jest skłonny odsłonić najbardziej mroczną stronę, zdawałoby się, że ludzkiej (w znaczeniu: dobrej) natury. To pesymistyczny obraz człowieka plastycznego, często dwulicowego, afirmującego wygodną i użyteczną moralność w zależności od potrzeb oraz sytuacji. To nie jest lektura z happy endem, jednak taki czytelnik może sobie dopisać – z przestrogą, że historia lubi się powtarzać.
„Niech mię pan puści, co panu szkodzi, że będę żył”
[7].
Autor:
Mariusz Rakoski
Literatura – Filozofia – Kultura
Opracował, Edit, zdjęcia: Eternity
[1] Zgliczyński S.,
Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali, Wydaw. Czarna Owca, Warszawa 2013, s. 157.
[2] Czech M.,
We krwi mają nienawiść do chrześcijaństwa, „Gazeta Wyborcza” 2008, nr z 2 lutego [artykuł dostępny również na stronie Stowarzyszenia Przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii "Otwarta Rzeczpospolita", www.otwarta.org [dostęp z 27 marca 2013].
[3] Zgliczyński S.,
Jak Polacy Niemcom, op. cit., s. 159.
[4] Ze wstępu autora, op. cit., s. 8.
[5] Tamże, s. 8-9.
[6] Tamże, s. 12.
[7] „Tak prosił – bezskutecznie – 6-letni żydowski chłopiec, Fromuś, polskiego chłopa, który po złapaniu odwoził go na posterunek żandarmerii, na rozstrzelanie” – wyjaśnienie podaję za S. Zgliczyńskim, op. cit., s. 157.
Cyt. do książki:Zgliczyński S., Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali:
Mit Polski Niewinnej jest powielany od dziesięcioleci, wyrastają na nim kolejne pokolenia Polaków. Jan Tomasz Gross dotknął swoimi książkami zaledwie czubka góry – za co mu chwała. Z kolei prace zawodowych badaczy Zagłady, które obnażają polskie w niej wspólnictwo, nie są niestety znane szerszej publiczności. Szkoda, bo wywracają do góry nogami społeczną historię Polski – II RP, okupacji, PRL aż do dziś. W tym kontekście pojawia się książka Stefana Zgliczyńskiego, nie obciążona balastem prac naukowych, zaadresowana szczęśliwie – podobnie jak dzieła Grossa – do szerokiej publiki. Oby ta publika zdołała kiedyś przyjąć do wiadomości, że Polacy masowo donosili na żydowskich sąsiadów (tak, tak, to nie były pojedyncze zatrute jabłka), szantażowali, wymuszali haracze, mordowali. Cierpimy na niedostatek wiedzy i refleksji nad tym, co Polska i Polacy wyrządzili Żydom czy Polakom żydowskiego pochodzenia (odwieczny kłopot z definicją). Nie dlatego, że wiedza ta jest niedostępna, lecz dlatego że większość się przed nią broni. Może książki takie, jak mocna i poruszająca praca Zgliczyńskiego przyczynią się kiedyś w końcu do głębokiej zmiany? A może nie? Możliwe, że mit Polski Niewinnej jest nie do wykorzenienia. Ale próbować trzeba – i ta książka jest taką właśnie ważną, odważną i ambitną próbą - Artur Domosławski
Artur Domosławski, "Kapuściński non-fiction"
Pierwsza tak obszerna, obejmująca całe życie i dzieło, książka oRyszardzie Kapuścińskim (1932-2007), pióra wybitnego dziennikarza i reportera "Gazety Wyborczej".
Doskonale udokumentowana, pełna celnych analiz opowieść o "człowieku, żyjącym w poplątanych czasach, w kilku epokach, w różnych światach" na szerokim tle wydarzeń społeczno-politycznych ostatniego półwiecza w Polsce i za granicą. Domosławski odważnie podejmuje wnikliwą próbę charakterystyki Kapuścińskiego - człowieka pełnego sprzeczności, wokół którego narosło wiele kontrowersji.
Źródło: ksiazki.wp.pl
Robert Więckiewicz w filmie Agnieszki Holland „W ciemności” gra Leopolda Sochę – drobnego złodziejaszka ze Lwowa, który pomaga ukrywającym się w kanałach Żydom
Źródło: Kino Swiat/Fotos/Art-Robert Palka

Usuwanie antysemickiego napisu na pomniku w Jedwabnem
Źródło: Fotorzepa fot. Bogusław Florian Skok
CDN
We encourage all readers to share their views on our articles and blog posts. Eternity committed to maintaining a lively but civil forum for discussion, so we ask you to avoid personal attacks, and please keep your comments relevant and respectful.
Try to be Meraki, - means “to do something with soul, creativity, or love”
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka