Pytanie wydaje się oczywiste - ale z jakiegoś powodu nikt go nie chyba dotąd nie zadał. Mam szczerą nadzieję że mimo braku publicznej dyskusji w gabinetach premiera i szefa PiS ktoś to rozważa i planuje.
Czemu warto ratować panią kanclerz? Przede wszystkim dlatego że nikogo bardziej przyjaznego Polsce na niemieckim horyzoncie politycznym nie ma. Jeżeli straci władzę pierwszym działaniem nowego rządu (jaki by nie był) będzie zniesienie sankcji i ponowna scisła współpraca z Rosją.
Po drugie dlatego że jej pozycja w kraju i europie jest bardzo słaba - łatwiej więc z nią negocjować i przedstawiać na forum swoje postulaty.
Po trzecie nikt się po nas obecnie takiego gestu nie spodziewa więc koszt polityczny powinien być relatywnie niski. Polski rząd jest przedstawiany jako antyniemiecki i antyunijny - tym silniej zadziała jakakolwiek akcja poparcia niemieckiej kanclerz. Pokazując że jesteśmy elastyczni wzmocnimy także swoją pozycję w Europie w grupie wyszechradzkiej i UE.
Po czwarte mamy unikalną szansę zamienić wsparcie polityczne na konkretne koncesje gospodarcze i finansowe: wynegocjowanie ze słabą kanclerz przedsięwzięć i inwestycji jest jak sądzę w naszym zasięgu. Być może nawet bylibyśmy w stanie podłączyć się jak wspólnik pod dystrybucję taniego rosyjskiego gazy na naszą część Europy albo wymóc jednolite oznakowanie produktów spożywczyć eksportowanych na wschód? Z pewnością sporo można tu ugrać bo Niemcy siedzą na gotówce i raczej będą gotowi sypnąć groszem jeśli rozwiąże to ich jakieś bieżące problemy.
Po piąte idąc na współpracę z Niemcami rząd ma szanse na zmianę frontu niemieckiej prasy w Polsce, co powinno ułatwić mu reformy i utrzymanie porządku wewnętrznego co na pewno jest nie do pogardzenia.
Po szóste pani kanclerz żebrze o współpracę - próby reaktywowania trójkąta wejmarskiego i różne sygnały z zachodu pozwolą nam na znaczący wzrost naszej rangi niewielkim kosztem. Zapewne też rozwiązanie "problemów polskiej demokracji" stanie się dla instytucji UE mniej palące.
Po siódme mamy szanse realnie wpłynąć na sposób rozwiązania kwestii migracyjnej i zmienić narrację choćby w kwestii postrzegania naszego sprzeciwu. Wysłanie floty krajów UE na granicę turecką i odstawianie złapanych spowrotem do Turcji, wsparcie choćby "humanitarne" (szkoły, szpitale, żywność) Kurdów syryjskich, zmiana "niechcemy bo jesteśmy rasistami" na "nie chcemy bo nie mamy ich gdzie zakwaterować ani jak nauczyć języka" jest być może do osiągnięcia jeżeli przedstawimy wiarygodny plan.
* * *
Na wsparciu pani kanclerz możemy wiele zyskać i niewiele stracić - pytanie czy ktoś o tym wśród naszych dyplomatów myśli, pracuje, przygotowuje plan działań, nawet gdyby nie miał być on nigdy wykorzystany? W obecnym chaosie każda zdecydowana inicjatywa ma szanse wyklarować nowych liderów i pozwala ugrać znacznie więcej niż wskazują posiadane przez nas karty. Kiedy w UE zaczną je LePen z AfD nasze szanse na zyskanie wpływu na sytuację będą podążać w kierunku zera.
e.
Komentarze