euromir euromir
490
BLOG

WIELBŁĄDY PIJĄ WODĘ

euromir euromir Rozmaitości Obserwuj notkę 0

                                                           

 

   Erik Beckman

 

 

                                         Wielbłądy piją wodę

  Tłumaczenie z arabskiego

 

 Na polski ze szwedzkiego przełożył @euromir

  

Wprowadzenie

 Obecnie tłumaczę„Wielbłądy piją wodę, Tłumaczenie z arabskiego” - powieść Erika Beckmana,  kultowego, bez wątpienia najoryginalniejszego ze współczesnych pisarzy skandynawskich.

Erik urodził się w 1935 roku, w Szwecji, zmarł w 1995 (tamże). Z wykształcenia filozof. Był poszukiwaczem, eksperymentatorem, awangardystą, wielbicielem  Schönberga i Majakowskiego. Formalnie należał do kręgu futurystycznego . (Często sens przekazu zawierał nie w znaczeniu słów, lecz w językowej grze.)

 Jakości w jego pisarstwie jest na szczęście dużo więcej. Tworzył dla smakoszy.

Wymaga ciszy, uwagi, namysłu i skupienia.

Nigdy nie tłumaczony na polski.

Wielbłądy są zdecydowanie jego najlepszą książką. Dziś, na próbę, publikuję krótki fragment:

 

 

1.(pozycja Daleki Oskar; dyktando)

 

Do Kd NN*

Maro NN, Riddarhytte NN

Riddarhyttan NN 12

 

H K T Kd etc,

W  żaden sposób nie potrafię sobie wyobrazić, że te sześć wielbłądów 17, po które przyszedłem cztery dni temu, były tymi samymi, które oglądałem dziesięć dni wcześniej. Te, które przedstawiono mi do odebrania były w złej kondycji 23, dużo starsze 13, chorowite 21, o wyrazie pyska właściwym wielbłądom skaleczonym 8, jeden miał garb z liści 5, dwa miały kedije , a dwa madidje.  Siódmy wielbłąd spoczywał wsparty na przednich kolanach 15, krzywił mordę 4, i był zapłakany 62. Żadne z przedstawionych mi sześciu zwierząt nie wykazywało podobieństwa z tymi  wielbłądami 17, które miałem zamiar kupić.

W związku z powyższym wycofałem się z transakcji i wróciłem do domu, do Lindesbergu. Moja propozycja zakupu pokazanych mi początkowo sześciu wielbłądów 17 jest mimo to w dalszym ciągu aktualna. Jedynym warunkiem jest podpisanie przez  Kd NN następującego zobowiązania:

Kd NN zwraca Kd FF gotówkę wyłożoną  przezeń przy jego pierwszej wizycie w Maro NN.  Pieniądze te zostaną wypłacone przez Kd FF jeszcze raz, kiedy sześć oferowanych początkowo wielbłądów  17 zostanie przygotowanych do odbioru.  Kd NN akceptuje obciążenie go opłatą pisarską należną za sporządzenie niniejszego pisma  (4:-). Kd FF zobowiązuje się do dotrzymania pozostałych warunków poprzedniej umowy, pod warunkiem, że sześć wielbłądów 17 będących jej przedmiotem  odnajdzie się  w takim samym stanie, w jakim znajdowały się przy pierwszych oględzinach.

Riddarhyttan i Lindesberg  …./…. 1970

Kd NN…………..                   Kd FF.............

Z wyrazami najwyższego szacunku, T K H etc.

                                                     Kd FF

                                                      Jem FF, Lindes SkottbackeFF

                                                     Lindesberg FF 29           

 

 

*nomen nescio (łac.) - nieznany

 

 

2.(pozycja ryba Tellanda; na sprzedaż i do użytku prywatnego)

 

Pogoda była sprzyjająca,  widoczność dobra:  widzieliście Anglię.

Kredowe klify, powiedział wasz aptekarz albo sales promotionman, klify kredowe w Dover. Zobaczcie jak stromo wychodzą z morza kredowe klify w Dover!

Staliście pół godziny przy relingu, zwróceni w stronę Anglii.  Anglii pośrodku morza.  Anglii ojczyzny parlamentaryzmu. Parlamentaryzmu, który urodził się kiedyś hen,  tam, daleko, za kredowymi klifami.  Przy tym kraju  teraz zakotwiczyliście, w drodze na nowe kontynenty. Zobaczyliście Anglię.

W szerokim świecie pracowaliście nad wrażeniami.

Najbardziej uderzająca, jak zauważyliście, była absolutna cisza. Anglia była cicha, uderzająco cicha. Bezgłośna. Widzieliście białe, atlantyckie fale uderzające w kredowe klify, lecz nie słyszeliście dźwięków! Wasze zdziwienie było olbrzymie, wrażenie oszołamiające. Bezdźwięczne klify kredowe, bezdźwięczne fale. Oddalająca się linia bezdźwięcznego zachodniego wybrzeża. Bezdźwięczny kraj.

Natomiast odgłos waszego wielkiego statku był wam aż nazbyt dobrze znany.  Współżyliście z nim przez wiele dni, ale dopiero po wyjściu z kanału Kilońskiego , kiedy w bezkresnej monotonii dźwięku, ujściem Elby dotarliście do wybrzeża Holandii, przestaliście nań zwracać uwagę

Wtedy  wasz statek znalazł się naprzeciw Anglii.

Uderzyło was, że wybrzeże angielskie, mimo mnogości kredy, robi dość ciemne wrażenie. Nienordyckie,  ciemne doznanie.  Morze i wybrzeże wyglądały jakby widziane przez filtr. To was uderzyło już wcześniej, kiedy płynęliście wzdłuż wybrzeża północnych Niemiec. Chcieliście potwierdzić  tę impresję  w rozmowie z waszym aptekarzem albo sales promotionman:  tak, zgadza się, wygląda na to, że kraje południowe mają ciemne gleby, ciemną wegetację i z reguły (wykluczając obszar  śródziemnomorski  i kilka tropikalnych) ciemniejszą zabudowę. Najprawdopodobniej   specyficzne warunki atmosferyczne, np. załamanie światła w powietrzu decydują o istnieniu tego fenomenu.

W krajach południowych  kolory sprawiają wrażenie ciemniejszych, głębszych, bardziej skoncentrowanych, tak jakby cięższych. Dyskutowaliście słowo „skir”*,  by stwierdzić,  że jest pojęciem kompletnie bezsensownym poza Skandynawią.  Zwracaliście uwagę, że  i  wam, w okolicach Malmö, a więc niezbyt wysoko na północy,  nieraz zdarzyło się odebrać  atmosferę  płócien Utrillo. Szybko reflektowaliście się wszakże mówiąc, że żaden mieszkaniec północnej Szwecji, ani żaden Norweg czy Fin, przez wzgląd na warunki geograficzne, nie szans na konfrontację  jego twórczości .

Patrzyliście tedy na morze i górzyste wybrzeże Anglii, aby ze zdziwieniem skonstatować, że prawdę mówiąc, francusko-włoski Utrillo, zarówno w swych wiejskich jak i miejskich pejzażach,  o wiele lepiej ukazuje angielski charakter  wybrzeża, aniżeli  czyni to Anglik, William Turner.  To było bardzo ekskluzywne i  intensywne przeżycie. Widzieliście Anglię.  Swoim wrażeniom nadawaliście sens używając całej dostępnej wam wiedzy i doświadczenia. Kredowe klify wznosiły się nad wodą. Anglia była bezdźwięczna,  wyciszona, ciemna, stymulująca i wyzywająca.

To była fantastyczna podróż.

Nieco później stwierdziliście, że stępiony ton koloru automatycznie sprzęga się z zaawansowanym wiekiem. Wówczas Anglia w oka mgnieniu zrobiła na was starcze wrażenie.  Narośl ciemnej, brązowej wegetacji na kredowych klifach  i  podążająca na zachód linia wybrzeża , na długi czas stał się dla was miarą, którą zgodnie z waszymi możliwościami  wyobrażenia, mierzyliście odstępy czasu do celtyckiego średniowiecza, do epoki brązu, do czasów kamienia łupanego: oto Anglia, pradawny kontynent na którym zaczyna kiełkować  życie, gdzie pojawiają się ludzie,  wybuchają walki, gdzie tworzy się parlamentaryzm.

Interesowała was jeszcze jedna miara - miara odległości. Linia wybrzeża podążająca na zachód fascynowała was jako problem jej oceny : jak daleko mogło być od najbliższych klifów kredowych, do  tego punktu na szarej skali, gdzie woda i ziemia łączyły się z powietrzem? Jakie drogi i jakiej długości, licząc w milach angielskich, ciągnęły się wzdłuż wybrzeża w kierunku zachodnim, jakie miejscowości leżały wzdłuż tych dróg i wokół niewidocznych stąd zatoczek, ile trwałaby podróż pomiędzy najbliższym i najdalszym  punktem?

*eteryczność, delikatność

 

I jaka była egzystencja, zaś prosto mówiąc – jakie życie, za górami wybrzeża?  Jak się układało tym, którzy założyli tam gospodarstwa domowe i mieli tam swoje obowiązki, tam, za górami, pod  władaniem parlamentaryzmu, na angielskiej ziemi?

Anglia jako problem, Anglia jako atakująca i miła zagadka, Anglia jako ukryte wyzwanie, by walczyć o waszą myśl. Byliście tam, podróżnicy, którzy zarzucili kotwice u stóp kredowych klifów Dover. Oparci o reling widzieliście bezdźwięczne fale rozbijające się o skały. To było wspaniałe. Domy, ludzie, dialekty, kostiumy, pojazdy, narzędzia, diety, zwyczaje – tam leżał świat, angielski świat starannie wypracowany w waszych wyobrażeniach. I jak nieme stały kredowe klify wciągając morze w swoje ściany. Fale, wieki, millenia biły w linię wody, przypływ, odpływ, sztorm, cisza, deszcz i słońce. Kotwiczyliście u wybrzeży Anglii. Przeżycie to biło wszystko inne.

Linia  wybrzeża przechyliła się na zachód i zginęła w szarości, w Atlantyku, wielkim zachodnim morzu. Na przedłużeniu linii wybrzeża i po przekątnej pod wami (tak zgadza się, po przekątnej pod nami, powiedział wasz aptekarz lub sales promotionman) leżały Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, Ameryka Południowa i Kanada.

Dobra pogoda, południowy kurs. Za kilka dni osiągnęlibyście nowe kontynenty. Wtedy przypomnieliście sobie, co miał kiedyś powiedzieć młodziutki syn szwedzkiego ministra spraw zagranicznych: na pewno fajnie jest w Afryce, bo można spotkać  tam Indian. Uśmiechaliście się.  Opowiadaliście tę historię ludziom stojącym dookoła. Wszyscy się uśmiechali. Dobra pogoda. A więc uśmiechaliście się.

Za kilka dni będziemy mieć was tutaj, głupiutkich jak dzieci. Waszym udziałem staną się interesujące wrażenia, głębokie przeżycia i imponujące refleksje. My w Djamaa el Fina będziemy pokornie spuszczać wzrok na widok  waszych długich ciał, nagich nóg kobiet i zachwyconych twarzy. Pokażemy wam medinę w Lindesbergu, ale wy jej nie zobaczycie.

 

(Dobra, pełna komizmu historia:  Pewien duński turysta przed jatką w Souku zerwał  kobiecie nikab, wówczas kobieta ukryła twarz w kawałku baraniny i wpadła w paroksyzmy.  Cena skr. 1:- dookoła fontanny)

 

 

3.(pozycja Daleki Oskar; duplikat)

Do Kd FF

Jem FF, Lindes Skottbacke FF

Lindesberg FF 29

 

Ja nie tylko zatrzymuję wpłacona przez ciebie gotówkę, ale żądam abyś ostatecznie wywiązał się z umowy kupna tych sześciu wielbłądów 17, które oglądałeś i co do których podjąłeś decyzję zakupu. Żądam, abyś wypłacił wszystkie należne mi pieniądze a później odebrał, albo i zresztą nie, swoje zwierzęta. To są dobre wielbłądy i cały czas dokładnie  te same. Bez względu na to, co piszesz w swoim liście. Jeśli ich nie odbierzesz, będą stały spętane, aż zdechną z głodu, gdyż ja nie zamierzam dawać paszy zwierzętom, które sprzedałem. Poza tym masz zapłacić opłatę pisarską zarówno za swój list, jaki za niniejszy, ponieważ to ty nie wykonałeś tego, co razem ustaliliśmy. Ja mam świadków. Tu w Maro NN załatwiamy sprawy uczciwie. Więc zbierz się do kupy i płać.

Podjęto kroki w celu uruchomienia również innych, o ile będę zmuszony, działań.

T K H Kd etc,

Kd NN

Maro NN, Riddarhytte NN

Ridarhyttan NN 12

Za zgodność z oryginałem

Kehami, pisarz                                   Fili Elier, pisarz

pozycja Daleki Oskar            pozycja Środkowy Oskar

 

4.(pozycja ryba Tellanda; do użytku prywatnego i sprzedaży)

 

Pogoda była korzystna,  widoczność dobra: zobaczyliście dyktaturę Portugalii.

Wystawała jak ciemny pal z morza: słońce świeciło ze wschodu, jej górskie wybrzeże  kładło głęboki cień na Atlantyku. Był poranek.  Południowe słońce wibrowało nad portugalską dyktaturą spowijając górskie szczyty białymi, a nieco niżej szczerozłotymi gloriami. Poniżej leżał cień ogarniający pobocza gór, frontem zwrócony do morza. Najniżej, przy Atlantyku formowały się białe (formerade sig vita bränningar  mot dom lösa bergarter som kringgärdade  den portugisiska diktaturen)  plamy  unoszone bezszelestnie w kierunku górskich szczytów otaczających portugalską dyktaturę.

Nie przynosi wam chwały powyższy opis.

Choć jest prawdą, że staliście przy relingu, zwróceni w kierunku górskiego wybrzeża.

Popełniliście jednak błąd. Bowiem pierwszy kraj, do którego dociera się po przebyciu zatoki Biskajskiej to dyktatura Hiszpanii. Dyktatura Portugalii zaczyna się dopiero na południe od  północnozachodniego cypla półwyspu Pirenejskiego. Oglądaliście więc hiszpańską dyktaturę.

A przecie mogliście zapytać o radę aptekarza lub sales promotionmana.

Był wczesny poranek, poprzedni wieczór był długi, wesoły i przyjemny, prawie wszyscy spali. Staliście sami przy relingu zwróceni w stronę dyktatury Hiszpanii, o której myśleliście, że jest dyktaturą Portugalii.

Podziwialiście widoki, absorbowały was. Zwróciliście uwagę, że dolne partie gór wyglądały prostacko, wprost brutalnie. Wegetacja na wyższym poziomie sprawiała korzystniejsze wrażenie – tkliwe i wrażliwe. Rosnące tam rośliny w porannym świetle świeciły intensywną zielenią, nie tak brązową i ciemną jak w pochmurnej Anglii.

Znów zaczęła dręczyć was zagadka. Dyktatura portugalska jako problem do zbadania przez doświadczenie i zmysły, pytania: jak pociągnięte są tam drogi, jak skonstruowane są domy, jak ubierają się ludzie, a więc, jak formują się codzienność, tam za górami,  pod władzą dyktatury? 

 

cdn

 

 

euromir
O mnie euromir

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości