Swego czasu Jarosław Kaczyński tak wyraził się o rządzie PO: "Partia może rządzić lat osiem, może nawet dwanaście. Problem w tym, że wy rządzicie źle"
Raz jeszcze o wyborach. Na chłodno, z dystansu. Moim zdaniem. Próba analizy.
PiS
Grzech założycielski
Najbardziej oczywisty i główny powód utraty władzy przez Dobrą Zmianę jest jeden i nazywa się Mateusz Morawiecki. Z perspektywy czasu widać wyraźnie, że od momentu niechlubnej "podmianki" na stanowisku premiera zaczęły się coraz większe "fakapy" rządzącej ekipy. Co takiego zobaczył prezes w Morawickim Bóg jeden raczy wiedzieć, ale na pewno nie to co posiada Tusk, Szydło, Ziobro, Miller, Bosak czy Grzegorz Braun. Naturalną charyzmę lidera i polityka z krwi i kości. Tutaj dochodzimy do praprzyczyny wszelkich kłopotów PiS - zgubna zasada, że wódz wie najlepiej, do tego fatalna ręka prezesa co do wyboru kadr (jedynie Beata Szydło okazała się tutaj wyjątkiem od reguły). Morawiecki miał się okazać rozwiązaniem na wszelkie unijne bolączki, miał za zadanie uskutecznić politykę wstawania z kolan. Mówiono fachowiec, światowiec, języki zna, syn takiego ojca, to się musi udać. Nie udało się nic. Polityka wstawania z kolan została ośmieszona - najpierw były buńczuczne hasła, a potem po cichutku oddaliśmy wszystko, a każda porażka była przykrywana gładkimi opowieściami o kompromisach i porozumieniach, że dobrze wyszło i fajnie jest. Tymczasem Morawiecki zgodził się na pakiet klimatyczny tłumacząc, że nie mógł się przeciwstawić bo dla unijnych biurokratów klimat to swego rodzaju religia. Na litość - czy gdyby ich religia nakazywała aby każdy odkroił sobie rękę to oddał by swoją? Jasne że nie. Widać więc wyraźnie, że nie utożsamiał interesu Polski ze swoim własnym. Swoją drogą ciekawe co tam nagadał Jarkowi, że ten pozostawił go na stanowisku.
Błędy w rządzeniu - pycha i propaganda
Swego czasu Jarosław Kaczyński tak wyraził się o rządzie PO: "Partia może rządzić lat osiem, może nawet dwanaście. Problem w tym, że wy rządzicie źle". Czy tych samych słów nie można zastosować w stosunku do Dobrej Zmiany? Czy symbolem tych rządów nie jest czasem taki oto obrazek - miliardy smarowane Intelowi na budowę fabryki, a z drugiej utrącenie w zarodku przedsiębiorczej dziewczyny, która chciała sprzedać trochę wiśni? Co TAK NAPRAWDĘ udało się przeprowadzić? 500+? Czy aby na pewno? Przecież założeniem programu była poprawa wskaźników demograficznych. Cel nie został osiągnięty. Zadowolono się faktem, że tysiące polskich rodzin podźwignęły się z biedy i pierwszy raz mogły pojechać na wakacje. Korekta? Analiza? Próba naprawy? Nic takiego nie miało miejsca. Nie ruszono nic na wzór Czech lub Węgier. Nie podjęto żmudnej pracy nad budową systemu, którego efekty dostrzegalne byłyby dopiero po wielu latach. Kluczowy program polityki prorodzinnej został porzucony. Zamiast tego PiS poszedł w hojne rozdawnictwo.
Reforma sądów? Żal pisać o tym. Nawet pomijając samo założenie, że "tylko nasi uczciwi" ludzie zrobią porządek. Koślawa reforma została odkręcona na życzenie Brukseli. Pieniądze za praworządność czy jakoś tak. Nie tylko naiwnie płaszczyli się przed UE za obietnicę szklanych paciorków, ale nawet z sędziami ewidentnie łamiącymi prawo nie potrafili zrobić porządku czyli wywalić ich z zawodu na zbity pysk. Do tego potrzeba jednak odwagi, charakteru i strategicznej perspektywy.
Izera? Elektryczne autka? Skąd pomysł, że od zera opracujemy eksportowy hit i pobijemy starych wyjadaczy z Toyoty, Wolkswagena czy Tesli? Gdzie koszty? Czy przeciętny wyborca PiS to jest kierowca elektryka? Miliardy poszły jak krew w piach. O programie budownictwa mieszkaniowego szkoda nawet pisać.
Dalej było tylko gorzej - Piątka dla Zwierząt, Nowy Ład, polityka pandemiczna i oczywiście sprawa ukraińska. Wszystko według tego samego schematu - ruszamy z tematem na pełnej petardzie przy dźwięku fanfar, pełni zapału i entuzjazmu, nabuzowani pewnością, że tak dobrze zrobimy elektoratowi, że pokochają nas że aż.... Daruję sobie szczegóły. PiS był jak PZPR - "najlepszy" w rozwiązywaniu problemów, które sam stworzył. Tu musiała zadziałać pycha, przekonanie, że skoro są na szczycie drabiny władzy to są najlepsi, najmądrzejsi i nie do ruszenia. Jaki diabeł szepnął im do ucha aby ruszać temat aborcji? Czy zapomnieli przestrogę Jarosława Kaczyńskiego sprzed lat - jeśli zrealizujemy program ZChN to rozpoczniemy proces dechrystianizacji Polski? Kto wpadł na pomysł aby wprowadzić embargo na węgiel NATYCHMIAST, zakazując nawet przywiezienia węgla już zakontraktowanego? Kto kazał pałować pielgrzymkę w czasie pandemii? Kto zamykał lasy i cmentarze? Kto jest autorem stu Kamieni Milowych powiązanych z KPO? Kto spuścił beztrosko do kibla 60 baniek wydanych na wybory kopertowe? Kto gasił życzliwych temu rządowi ludzi, którzy ośmielili się mieć inne zdanie? Kto utrącił Wrealu24 i Najwyższy Czas?
I wy panowie i panie dziwicie się, że ludzie poszli do PSL i Trzeciej Drogi? Dziwicie się że przedsiębiorcy słuchali Konfederacji? Że powstała PJJ i zarejestrowała komitety wyborcze we wszystkich prawie okręgach?
Błędy kampanii - chciwość zgubą frajerów.
Pomimo wszystkich wpadek, pomimo pychy i propagandy PiS miał swoich wiernych zwolenników. Jak pokazały wybory - siedem i pół miliona obywateli. Niech już to zbadają fachowcy co nimi kierowało - może strach w obliczu historycznych czasów, może mieli w pamięci rządy poprzedniej ekipy. Ważniejszą grupą okazała się ta rzesza trzech-czterech milionów Polaków, która na PiS nie zagłosowała. Ale tych właśnie ludzi PiS stracił na własne życzenie. Stracił? Raczej bezczelnie odepchnął bazując na oderwanym od rzeczywistości założeniu, że "musimy rządzić sami". Znowu zaślepiła ich pycha, znowu zadziałał wianuszek pochlebców i lizusów wokół ucha prezesa. Za nic mieli przestrogi i wyliczenia różnych ludzi i środowisk. Postanowili obstawiać zero na ruletce. Atakowali zajadle Konfę, a resztę opozycji wrzucali do jednego worka z Tuskiem. Do głowy im nie przyszło uderzyć się w piersi, wyjść do ludzi i traktując ich poważnie powiedzieć wprost: Ok, daliśmy ciała tu i tam, przepraszamy, teraz będziemy was słuchać, skorygujemy, poprawimy. Pomimo błędów i wypaczeń zrobiliśmy Przekop, zaczęliśmy CPK, zaczynamy atom, odkręcimy te Kamienie Milowe, naprawimy podatki.
Zamiast tego puszczane do znudzenia Tuskowe "fur Deutschlad" i "piniędzy ni ma...". Przecież dla obecnych dwudziestolatków to były baśnie z mchu i paproci. Czy grzeją nas sprawy i tematy, które miały miejsce PÓŁ życia temu? Reszta niegdysiejszych wyborców została po prostu zignorowana. Nikt nie pamiętał w sztabie na Nowogrodzkiej jakim fuksem był wynik w 2015. Nikt najwyraźniej nie analizował wyborów w roku 2019 ani wygranych o włos prezydenckich. Zadowoleni z siebie pisowscy towarzysze szli po trzecią samodzielną kadencję.
Nawet mi ich nie szkoda.
Szkoda mi Polski i zmarnowanych szans. Już gdzieś pisałem, że Orban mając w rękach taki potencjał dawno wyprowadziłby nas na wielkość. Za błędy i pychę Dobrej Zmiany, za model partii wodzowskiej, za pomyłki prezesa zapłacimy my wszyscy.
Jak to się poukładało - z przeprowadzonych rozmów ze znajomymi wyłania się taki oto obraz: nikt nie chciał kolejnej SAMODZIELNEJ kadencji PiSu. Dlatego bardziej świadomi (zainteresowani polityką non stop) wyborcy postawili na Konfę "aby zmienić kurs" albo "żeby wreszcie była normalna opozycja". Do PSL i Hołowni szli natomiast albo "aby TD nie zeszła pod próg i PiS nie miał SAMODZIELNEJ większości" albo na ostatniej prostej realnie wk...wieni ludzie, których prześladował na zmianę Tusk, Kaczyński i Morawiecki wyskakujący co chwilę z TV.
Konfederacja
Największe rozczarowanie. Nagrodą pocieszenia jest 18 poselskich mandatów i możliwość założenia klubu poselskiego. Oto Konfederacja na dzień dzisiejszy. Mieli być czarnym koniem, mieli rozdawać karty, obalać rządy i powoływać premierów. Nie wyszło. Mentzen się przyznał Koriwna powiesili.
Co się stało?
Najwyraźniej brak doświadczenia. Sławek Mentzen już chyba przekonał się, że kierowanie partią to nie to samo co zarządzanie firmą. Wie już też chyba, że Tik-Tok nie zastąpi staroświeckich, nudnych, żmudnych spotkań i rozmów z wyborcami twarzą w twarz.
Swoje dołożył Korwin Mikke, ale przecież znany jest z tego nie od dziś, że w kluczowym momencie odpala "protokół 4,99". Albo więc trzeba było Korwina odesłać na emeryturę albo podporządkować (powodzenia) wyborczej narracji. W moim odczuciu nie pomogli spadochroniarze na listach Konfy. Na pewno nie pomógł widok Mentzena chwiejącego się na nogach, wpisanie żony na listę wyborczą też widzi mi się jako bardzo słabe.
Faktem też jest, że Konfę dojeżdżały wszystkie media. Na przemian próbowano im dorobić gębę rasistów, agentów Putina, agentów Kaczora, seksistów, dzikich kapitalistów, albo takich co wyprowadzą nas z Unii.
Czy tak trudno było odpowiedzieć, że decyzja o Polexicie zależy od woli samych Polaków? Że UE jest tylko organizacją międzynarodową, a te nie trwają wiecznie patrz Układ Warszawski lub ZSRS? Zabrakło też chyba w tych opowieściach o gospodarce śladu refleksji, że przecież te ambitne reformy nie będą się odbywały w próżni, w warunkach idealnych. Mamy dług zagraniczny, zobowiązania emerytalne, niewydolny NFZ i jakoś to trzeba pogodzić. Wzbraniali się też Bosak i Mentzen od wszelkich rozmów o koalicjach i udzielaniu poparcia. Czy tak trudno było wyartykułować DWA punkty dla przyszłego rządu warunkujące udzielnie votum? Trwali uparcie w narracji "przewracania stolika". A przecież polityk ma być przede wszystkim skuteczny.
Szacunek dla Konfy za konsekwentną narrację przez całą zeszłą kadencję, za to, że nie padli łupem większych ugrupowań. Jakoś mam wrażenie, że wobec kryzysu Dobrej Zmiany i federacyjnych pomysłów Brukseli mają szansę zwiększyć swoje poparcie.
Z obawą w przyszłość
Niezależnie od wyborczych sympatii wszystkim nam, od lewa do prawa przyjdzie teraz zjeść unijną żabę, którą zgotował nam Morawiecki, a Tusk doprawi. Gdyby jeszcze pokerowo zagrał prezydent desygnując ot, tak Kosiniaka-Kamysza na premiera miałbym jakąś malutką nadzieję na przyszłość. Niestety wygląda na to, że premierem zostanie Donald Tusk. A temu panu zwyczajnie już nie wierzę. Chociaż chciałbym się mylić.
Inne tematy w dziale Polityka