Miałem piękny sen....
Przyśniła mi się Polska. Ojczyzna, do której tęsknię, którą rozpamiętuję, za którą modlę się ze swoim zgredowskim uporem.
Śniłem, że Polska stanie się państwem, z którego będziemy dumni. Krajem, do którego będziemy masowo wracać aby budować go dla nas i dla naszych dzieci. Że będzie krajem ekonomicznej i obywatelskiej wolności. Krajem gdzie o sukcesie będą decydować kwalifikacje, umiejętności, talent i ciężka praca, a nie korupcja, nepotyzm i system partyjnych podwieszeń. Że to obywatel będzie najwyższym suwerenem. Że urzędnik będzie jedynie trybikiem w biurokratycznej machinie, a nie udzielnym księciem. Śniłem o silnej i nowoczesnej armii, sprawnej administracji, bajecznej infrastrukturze, „wydolnej” służbie zdrowia i wysokim poziomie edukacji.
Były w tym śnie elity, prawdziwi mężowie stanu, którzy uczciwie i z oddaniem pracują dla Polski, którzy potrafią wykorzystać każdy atut jaki nam jeszcze pozostał. Każdy błąd, potknięcie i słabość naszych przeciwników. Każdy najmniejszy nawet powiew dobrej koniunktury. Wszystko aby umocnić pozycję i znaczenie naszej Ojczyzny.
Śniłem o swych rodakach - ludziach mądrych i odważnych, ludziach miłujących wolność.
O ludziach, którzy stają w obronie wiary, kultury i języka naszych przodków. Śniłem o tym, że nie daliśmy się nabrać na „etnonacjaonalizm”, że „polskość” pozostanie kwestią deklaracji i czynów. Że jako wspólnota wciąż pamiętamy o słowach Jana Pawła, który nakazał nam „strzec tego dziedzictwa, któremu na imię Polska”. Że pamiętamy o krwi przelanej naszych bohaterów, że ośmielamy się marzyć o czymś więcej niż ciepła woda w kranie. Śniłem o Polsce, która pozostanie bastionem chrześcijaństwa, ostoją wolności, demokracji i zdrowego rozsądku...
Jest to sen, który śnię nieustannie. Bywają dni gdy mocno w niego wierzę, bywają i takie gdy myślę, że jednak nie będzie nam dane.
Inne tematy w dziale Rozmaitości